Czy historia zamordowanej Anastazji Rubińskiej może nas czegoś nauczyć? Czy ostrożność i ograniczone zaufanie są kontrowersjami?
Spis treści
- 1 Nietaktowne komentarze o Anastazji – fałszywe oskarżenia, bo bez dowodów
- 2 Winny morderstwa jest morderca. Nikt inny. Co nie znaczy, że nie można STARAĆ SIĘ unikać zagrożenia
- 3 Co może zrobić dziewczyna (choć nie tylko) na obczyźnie i w miejscu potencjalnie NIEBEZPIECZNYM
- 4 Za granicą panują specyficzne zasady. Trzeba je poznać
- 5 Kultura gwałtu to kłamstwo, ponieważ mężczyznom też zwraca się uwagę gdy postępują nierozsądnie
- 6 Słówko o zbyt pochopnym mówieniu o victim blaming (przerzucaniu winy na ofiarę)
- 7 Zniewieściali, nieprawdziwi mężczyźni, a brutale z innych kultur/religii. Kogo trzeba wychowywać? Czy aby na pewno Europejczyków?
- 8 Ty rasisto i ksenofobie. Nie każdy muzułmanin jest zły!
- 9 Nie ufaj obcym. Straszna kontrowersja
- 10 Oskarżam radykalne feministki. Zachęcacie kobiety do nieostrożności i do niemoralnych postaw – to jest toksyczna kobiecość
- 11 Ludzie lubią szukać winnych. Jeśli nie w ofierze to winią chłopaka Anastazji, bo nie upilnował dziewczyny. Czyżby był jej ojcem, a ona miała 2 latka?
- 12 Wniosek dla mężczyzn: obwinianie nas to najwyraźniej część naszego życia – duże oczekiwania, bo ważna rola w społeczeństwie
- 13 Podsumowanie
Czy historia zamordowanej Anastazji Rubińskiej może nas czegoś nauczyć, oprócz tego, że istnieje podły świat dla kobiet, że jedynie mężczyzn trzeba edukować, bo mężczyźni są źli, albo, że kobiety są wyłącznie bezbłędnymi ofiarami? Wnioski muszą być bardziej obiektywne, by nauczyć czegoś osoby, które mogą znaleźć się w niebezpiecznych sytuacjach, ale i by społeczeństwo nie powielało szkodliwych mitów choćby na temat płci, kultur, czy innych religii. Dla przykładu sporo feministek uważa, że ofiar płci męskiej nigdy się nie obwinia i jest nagonka tylko na kobiety. Poruszyłem tutaj wiele wątków, by wyczerpać temat, ponieważ ludzie szukają winy w ofierze, w sprawcy, w rodzinie, w chłopaku, w płciach, w systemie, zamiast zająć się zabezpieczaniem siebie.
I to głównie młodych ludzi należy przestrzegać przed różnymi zagrożeniami, które czyhają na nas ze strony nie tylko mężczyzn, ale też kobiet. Nie tylko w kraju, ale i za granicą. Niezależnie jak bardzo będziemy edukować ludzi, by nie krzywdzili innych, zawsze takie jednostki znajdą się na tym świecie i trzeba na nie uważać. Choćby psychopaci nie boją się kar, nie działa na nich edukacja – oni sobie z tego kpią.
Tym bardziej trzeba uważać gdy jesteśmy z dala od domu, od naszego kraju. Ludzie na obczyźnie czują się bardziej bezkarni, ponieważ uważają, że łatwiej będzie im się ukryć, czy uciec. Wiele grzeszków w obcym miejscu przechodzi płazem, a ludziom puszczają różne hamulce. Niezależnie czy chcą popełniać przestępstwa, czy zachowywać się mało obyczajnie. Alkohol, narkotyki, późna pora dnia, mało ruchliwe obrzeża miast, obcy ludzie, szczególnie z innych kultur, którzy mogą inaczej rozumieć przemoc – to wszystko jest kuszeniem losu. I podobny los mógł skusić Anastazję, która mogła nie zabezpieczyć swojego losu w dostateczny sposób.
Zwróćmy uwagę na to, że nawet wielu mężczyzn bałoby się w obcym kraju chodzić wieczorami po mało zaludnionych miejscach niezależnie czy po alkoholu, czy nie, a tym bardziej prosić o 'podwózki’ jakichś tubylców. Co może mieć w głowie dziewczyna, która jest tak nieuważna i dlaczego jest to bronione (np. przez feministki, krzyczące o tym, by o ofierze wypowiadać się tylko w superlatywach)?
Jeśli ktoś na wstępie nie zgadza się ze mną co do zwracania uwagi na zachowania ofiar to proszę tylko o wczucie się w rolę rodzicielską. Co TY czytelniku jako rodzic powiedziałbyś swoim dzieciom? Nie oceniajmy nikogo, bo ludzie mają prawo popełniać błędy? Czy może spróbujmy zmniejszyć szansę zostania ofiarą przemocy i mówmy, by dzieci uważały i by tych błędów nie popełniały?
Oczywiście ja wiem. Każdy jest mądry po szkodzie. Ja wiem. Wszyscy popełniamy błędy i robiliśmy w swoim życiu głupoty. Ale warto ujednolicić przekaz, by można było częściej zapobiegać takim sytuacjom i by wyciągnąć praktyczne wnioski.
Nietaktowne komentarze o Anastazji – fałszywe oskarżenia, bo bez dowodów
Historia Anastazji wywołuje wiele komentarzy i nie każde są w porządku. Jedni ludzie mają więcej taktu, inni mniej, jedni są nazbyt pewnymi siebie hejterami, inni realizują prywatne urazy, inni jeszcze mają problem do danej płci i głoszą swoje tyrady. Pamiętajmy, że sprawa jest nadal wyjaśniana. Dziewczyna mogła zostać oszukana, porwana, mogło coś być jej dosypane do alkoholu. Nie jest to jednowymiarowa sprawa. Niezależnie czy te oceny wydadzą się ostatecznie prawdziwe czy fałszywe to jednak nie powinny być uznawane za pewnik póki nie zostaną dowiedzione.
Najwięcej negatywnych komentarzy słyszy się od ludzi, którzy wierzą, że Anastazja zdradziła swojego chłopaka i, że chciała się zabawić z egzotycznymi mężczyznami. Na to dowodu nie ma (na dzień pisania tego tekstu), lecz ludzie wypowiadają się w ten sposób w emocjach i jest to mało stosowne. Niektórzy robią sobie na tym popularność.
Chłopak Anastazji wypowiedział się o niej, że zawsze była wobec niego lojalna, czuła, ale jednocześnie za bardzo ufała wszystkim. Wszystko można poddawać w wątpliwość, ale jak czytam jego alibi jest niepodważalne, dlatego również bez dowodów nie należy sugerować kłamania.
Negatywne komentarze hejterów są związane ze stereotypem Polki zagranicą, gdzie obcokrajowcy wygłaszają niezbyt pochlebne opinie o naszych kobietach (per łatwe dla nich, niewierne swoim mężczyznom).
Inna kwestia to pociąg części kobiet do „łobuzów”, dlatego tekst o wracaniu na motorze po alkoholu i narkotykach od „egzotycznego” mężczyzny uczulił ludzi na ocenę Anastazji jako kobiety latającej za mężczyznami spod ciemnej gwiazdy. Przecież nie po to idzie się pić alkohol do mieszkania obcego hetero mężczyzny, by oglądać kreskówki, tak? I stąd też teksty ludzi, że sama się prosiła o swój los.
Tak czy siak stereotyp to stereotyp. Zwykła generalizacja, która nie udowadnia niczego o tej jednej konkretnej osobie. Powoływanie się na stereotypy i plotki, by atakować innych jest reakcją albo podszytą emocjami, albo cwanie zaplanowaną do osiągnięcia jakiegoś celu.
Drugi punkt zapalny to komentarze karanego już za nieadekwatne wypowiedzi o kobietach policjanta Stavrosa Balakasa, który oznajmił, że Anastazja miała konto na portalu escort girls (panie do wynajęcia). Takie informacje również nie w pełni zweryfikowane, ale używane są do obrażania ofiary. Nie ma pewności, że konto zakładała ona sama, nie wiadomo czy nie chciała jedynie pracy jako hostessa, lub modelka (bez usług seksualnych). Poza tym konto nie było aktualizowane od siedmiu lat i miało tylko trzy opinie, zatem nie wiadomo czy ma jakikolwiek związek z tą sytuacją. Wygląda to na chwilowe zajaranie się modellingiem. Takie wypowiedzi jak Balakasa to woda na młyn dla ludzi uprzedzonych do kobiet, a gość ma reputację bliżej Rutkowskiego, czy eksperta telewizji śniadaniowych niż autorytetu moralnego, autorytetu jako policjant, czy śledczy.
Dowody na to co piszę:
- Strefa hostess. Tutaj Anastazja ma wpisany wiek 20 lat, czyli nieaktywna siedem lat. Screenshot gdyby usunęli.
- Profil maxmodels. Tutaj ma 23 lata, czyli trochę nowsze, ale nadal nieaktywne długo konto. Na nim ma zaznaczone, że nie udziela aktów, a nawet zakrytych nagich zdjęć. Screenshot.
Zatem mówienie, że Anastazja „na pewno” pracowała seksualnie nie ma żadnego potwierdzenia.
Trochę razi mnie to, że takie oskarżenia głoszą ludzie, którzy są przeciwko fałszywym oskarżeniom wobec mężczyzn i wtedy krzyczą, by nie ferować ocen, ale gdy chodzi o kobietę to stosują podwójne standardy.
Oczywiście miejmy na uwadze, że radykalne feministki PROMUJĄ naganne zachowania kobiet w społeczeństwie i wiele kobiet mogło paść ofiarą, ale prania mózgu. Dziś feministki grają obrończynie ofiar, ale w innych sytuacjach promują patologie. Zarażone takim feminizmem kobiety zaczynają pracę seksualną, twierdzą, że z zemsty za patriarchat będą piły dużo alkoholu, bo kiedyś im zabraniano, a do tego będą spotykać się z islamistami, ponieważ wg wielu feministek są lepsi niż Europejczycy (tutaj Polacy). A jak temu nie potakniesz to jesteś ksenofobem, czy innym rasistą. Taka narracja buduje łatwowierność wobec obcych.
Jak twierdzi współlokator podejrzanego o morderstwo:
„Nigdy wcześniej jej nie widziałem. Dużo piła i on też dużo pił — opowiedział mężczyzna.”
Chodzenie po mieszkaniach obcych facetów na obczyźnie pić alkohol i to gdy jest się w związku, jest delikatnie mówiąc dziwne, a na pewno mało bezpieczne. Alkohol wpływa na rozsądek. Jeszcze dziwniejszym jest, że Anastazja mimo zagrożenia nie pisała bardziej proszących o pomoc sms-ów, a wiele rzeczy robiła jakby dobrowolnie (nie ucieka, nie krzyczy). To będzie wyjaśniane.
Zatem nadal nie wiemy co jest prawdą. Tym bardziej, że omawiany współlokator już z trzy razy zmieniał swoje zeznania. Milczenie jest cnotą, więc lepiej się wstrzymać ze swoim „detektywistycznym nosem” zza monitora. Ci najpewniejsi siebie w swoich osądach zachowują się tak jakby dosłownie przy tej sytuacji byli. I nawet jeśli trafili przypadkowo ze swoim podejrzeniem nie znaczy, że tak powinno się robić w każdej sytuacji, bo wiele osób takimi ocenami skrzywdzą. Dowody, dowody i jeszcze raz dowody. To się liczy. Nic innego nie jest „faktem” jak wielu ludzi próbuje swoje wróżbiarskie przewidywania nazywać.
Winny morderstwa jest morderca. Nikt inny. Co nie znaczy, że nie można STARAĆ SIĘ unikać zagrożenia
Podkreślam, że w tej sytuacji winny jest morderca, ale ta sytuacja powinna posłużyć jako przykład z kim się nie zadawać, czego nie robić, gdzie nie iść. Musimy zrozumieć też czym jest wina, a czym odpowiedzialność. Jeśli zaczniemy mówić, że nie należy uważać, ani nawet myśleć, a ofiary mają prawo robić co chcą, to narażamy ludzi na wielkie niebezpieczeństwo. Szczególnie kobiety, które średnio mają trochę mniejsze szanse na obronienie się przed napaścią. Ale tylko trochę.
Nic nie dadzą krzyki feministek, że tylko kobiety powinny uważać, bo patriarchat, bo kultura gwałtu, bo to nie jest prawda. Mężczyźni również mogą być ofiarami przemocy nie tylko innych mężczyzn, ale i kobiet (tylko kobiety z racji średnio mniejszej siły stosują inne rodzaje przemocy). Świat nie jest usłany różami i nie wszyscy są święci.
Wiemy np., że istnieją kobiety którym jeśli odmówisz seksu to fałszywie oskarżą cię o gwałt. Trzeba uważać na zagrożenia, a nie uważać, że jest się bezpiecznym w każdej sytuacji.
Naiwne podejście co do występowania przemocy i bronienia się przed nią w przypadku kobiet pokazała niegdyś fińska TV, która przekazywała, że kobieta mówiąca „nie” obroni się przed gwałtem. To będzie niewystarczające działanie, gdy spotka prawdziwego gwałciciela, a nie tylko przygłupa, który nie umie się zachować.
Nagonka feministek na kulturę gwałtu w Europie jest dość żenująca, ponieważ u nas to mężczyzna jest na przegranej pozycji gdy nawet kłóci się publicznie z kobietą. Nawet w takiej sytuacji ludzie potrafią bronić kobiety i pytać, czy jakoś jej nie pomóc (nawet gdy to ona zaczyna kłótnię). Jeśli kobieta jest molestowana, gwałcona, a ktoś to widzi, to często znajdzie obrońcę. Nie znaczy to oczywiście, że u nas nie ma gwałcicieli i patologii, ale jesteśmy inną kulturą. Inaczej traktujemy kobiety, a surowiej traktujemy mężczyzn (tutaj wideo z reakcją przechodniów gdy mężczyzna jest bity przez kobietę). Nie jest tak, jak u muzułmanów, że ofiara gwałtu jest karana dodatkowo za cudzołóstwo. Takie zasady sprzyjają występowaniu przemocy, bo w tym wypadku ofiara jest REALNIE obwiniana i ponosi odpowiedzialność za niezrobienie niczego złego. Ale o victim blamingu za moment…
Co może zrobić dziewczyna (choć nie tylko) na obczyźnie i w miejscu potencjalnie NIEBEZPIECZNYM
- pilnować własnych napojów, by nikt niczego nam nie dosypał; podobnie z „paleniem” rzeczy branych od ludzi – nigdy nie wiadomo czym to faktycznie jest
- wcześniej poinformować np. partnera gdzie idzie, z kim, w jakie miejsce, w jakim celu
- udostępnić lokalizację do śledzenia dużo wcześniej
- myśleć nad tym jak wrócić do domu własnoręcznie nie polegając na nikim obcym – znać plan miasta, skróty, czym można jeździć, a czym nie, sprawdzać jak działa komunikacja miejska i nie jeździć z nieznajomymi (miesiąc „znani” ludzie na obczyźnie dalej nie są znajomi i nie powinno mieć się do nich 100% zaufania)
- nie brać narkotyków, nie pić alkoholu wcale, lub pić tylko w zaufanym gronie, które pomoże w razie „odcięcia”
- jeśli jest się w związku to starać się w pierwszej kolejności robić pewne rzeczy z drugą połówką (a już na pewno nie z osobami hetero płci przeciwnej)
- nie być przesadnie ufnymi do obcych
- uczyć się asertywności, zamiast przesadnej uprzejmości dla innych, czyli niekonfliktowego stawiania granic
- można mieć przy sobie choćby gaz łzawiący, by dostać szansę na ucieczkę z potencjalnie niebezpiecznej sytuacji (oczywiście należy nauczyć się z niego korzystać i wiedzieć kiedy wolno go użyć)
- nie chodzić w miejsca potencjalnie niebezpieczne, które czasem są takimi oznaczane (jest to związane z badaniem kultury, obyczajów, zasad)
- idealnie by było chodzić tylko w miejsce publiczne ze sporą ilością osób, jak również pora dnia musi być oddalona od wieczora lub co gorsza – nocy; ważnym jest korzystanie z dobrze oświetlonych miejsc
- unikać należy okazywania bogactwa, by nie zostać celem ataku na tym tle (tak, przemocowców to prowokuje)
- zachować należy kopie ważnych dokumentów w razie kradzieży lub zgubienia
- wybierać tylko sprawdzone, dobrze oceniane środki transportu i sprawdzone hotele
- pytać wyraźnie zaufanych, profesjonalnych ludzi na temat okolicy i obyczajów
Zbieranie muszelek na plaży w porze dziennej na pewno jest mniej niebezpieczne, niż wieczorne picie alkoholu i to samotnie w nieznanym miejscu.
Za granicą panują specyficzne zasady. Trzeba je poznać
Dla przykładu istnieją pewne rejony gdzie nie wolno chodzić turystom. I nie każdy tego słucha, a potem się dziwi. W tej sytuacji słyszałem, że obsługa hotelu pouczała, by nie zapuszczać się w dane rejony o danych godzinach. W Kolumbii i innych krajach Ameryki Południowej turyści mogą napotkać kartele, które nie mają problemu z porywaniem, gwałceniem, czy zabijaniem ludzi.
W Meksyku np. działają gangi w ten sposób, że kobiety namawiają mężczyzn na randki, potem dosypują im coś do drinków i tacy mężczyźni są okradani. To jest najlżejszy wymiar kary za naiwność i nieznajomość danego obszaru/kultury. Nie znaczy, że ofiara jest winna przemocy, ale może być winna swojej niewiedzy.
Przed wyjazdem do danego miejsca trzeba mieć przygotowany plan bezpiecznej podróży. Tak robią rozsądni ludzie i tego rozsądku należy uczyć. Również jeśli chodzi o zaufanie do obcych.
Kultura gwałtu to kłamstwo, ponieważ mężczyznom też zwraca się uwagę gdy postępują nierozsądnie
Słyszę feministki, które krzyczą o kulturze gwałtu tylko dlatego, że kobiecej ofierze mówi się, że mogła uważać, mogła być rozsądniejsza, czy, że mogła nie spotykać się z obcymi. Dla feministek to „dowód” na to, że kobiety są opresjonowane i że społeczeństwo wini TYLKO kobietę za doznanie przemocy. To bzdura.
Wystarczy spojrzeć na ostatni wypadek z udziałem Titana gdzie zginęli mężczyźni. Nieostrożni, brawurowi, ciekawscy, może i głupi. Oni też kusili los, którego kusić nie musieli. Cała narracja o kulturze gnębienia kobiet jest obracana w pył widząc komentarze ludzi atakujące ofiary płci męskiej i jedyne co możemy usłyszeć od mściwych narcyzek to: „tak nas źle traktowaliście, że my teraz będziemy tylko gorsze! To wasza wina, że my obwiniamy męskie ofiary!”. Zawsze najprościej zrzucić winę na kogoś za własną toksynę i myśleć, że ma się czyste ręce.
Albo tutaj, kobieta zrzuca winę na pobitego mężczyznę, że PROWOKOWAŁ. Coś komuś to przypomina?
Osobiście też nie idę do grupek patusów po „fajeczkę”, ani nawet „dobrą radę” bo nieważne w jakim kraju, ale patus może być różny. Szczególnie jak pił, czy coś brał. Nie znam szemranego towarzystwa to nie idę tam. Jest to zwykła zasada ograniczonego zaufania. Kontrowersja, która dziś jest nazywana nienawiścią. Bo jak to tak? Nie ufasz komuś obcemu? A może jeszcze nie ufasz komuś z innej kultury? Powinieneś! Co z tego, że to ktoś obcy? Ufaj! Pije, ćpa? Co z tego? Traktuj go jak najlepszego przyjaciela z którym budowałeś zaufanie kilka lat!
Jeśli coś by mi się stało jako mężczyźnie gdybym poszedł nocą do szemranego towarzystwa czy to po alkohol, czy kupić narkotyki… Naprawdę ludzie by mnie nie krytykowali? Niektórzy z wielką uciechą! A szczególnie jakbym się przyznał, że sam piłem wcześniej trochę alkoholu. Powiedzieliby „pił, poszedł głupek nocą do zwyroli i ma za swoje!”. To też kultura gwałtu i to na kobietach?
Czy gdybym ja został molestowany, albo zgwałcony przez kobietę i pożaliłbym się, że to się wydarzyło. Czy ktokolwiek łącznie z tymi krzyczącymi feministkami, by mnie bronił? Wątpię. Jeszcze by powiedziały, że mężczyzny nie da się zgwałcić (da, tutaj opisuję problem).
Czy gdybym ja jako mężczyzna poszedł do patologicznych kobiet i dostałbym rozbitą butelką od nich, czy ktokolwiek by mi współczuł? Czy by pisał, że głupi byłem że tam poszedłem, albo że jako mężczyzna sam mam się obronić? To też kultura gwałtu na kobietach?
Nie, po prostu ofiary często nie robią wszystkiego idealnie i czasem mogły zapobiec temu co się stało i mogły wykazać się zdecydowanie lepszym zachowaniem, ostrożniejszym.
A do tego wielu ludziom łatwiej jest wytykać błędy niż komplementować i współczuć. Nie ma to jednak związku z nagonką na kobiety, co feministki starają się udowadniać (i im to nie wychodzi).
Słówko o zbyt pochopnym mówieniu o victim blaming (przerzucaniu winy na ofiarę)
Victim blaming to niesłuszne obwinianie ofiary. Feministki twierdzą, że stosuje się ten termin wyłącznie wobec kobiet i zawsze kobiety są niesłusznie obwiniane. To nieprawda.
Wielu ludzi jest obwinianych, a nie tylko kobiety. Rozsądek podpowiada, by nawet własnemu dziecku nie dać broni, bo dziecko może Cię zabić. W tej sytuacji rodzice nie zabezpieczyli broni i dziecko zabiło matkę. Czy to oznacza, że wszystkie dzieci są złe? Czy to oznacza, że wszystkie dzieci to mordercy? Nie, ale uważać trzeba. Czy naprawdę nie możemy niczego negatywnego powiedzieć o rodzicach dziecka, przez które stała się taka tragedia? Możemy, a nawet musimy, bo w innym wypadku nikt się niczego nie nauczy.
Sama słuszność obwiniania jest poddawana debacie. Ofiar oczywiście nie należy obwiniać z zasady, ponieważ to sprawca powinien być pod pręgierzem, a ofierze trzeba pomóc. Jednak są różne sytuacje. Czasem ofiara przemocy postępuje głupio, albo NAPRAWDĘ prowokuje (dla wielu to jest nie do pomyślenia, ale ofiara sama np. popycha kogoś, wyzywa, kradnie mu coś, a potem dostaje przemoc w rewanżu i uważa się za jedyną ofiarę, mimo, że zaszła przemoc wzajemna).
„W obecnym stanie prawnym brak definicji winy. W doktrynie przyjmuje się jednak, że wina zachodzi wówczas, gdy sprawcy szkody można postawić zarzut obiektywnej oraz subiektywnej niewłaściwości zachowania.”
Zatem czy ofiara mogła wykazać się jakimś niewłaściwym zachowaniem? Mogła. Czy to znaczy, że jest ODPOWIEDZIALNA za przemoc i to oznacza, że KARA nie należy się SPRAWCY? Absolutnie!
Victim blaming najmniej odpowiedni jest wtedy, gdy atakuje się ofiarę, a nie opisuje sytuację. Niezależnie czy ofiara gwałtu, kradzieży, pobicia – żadna z nich nie chce słuchać, że jest temu winna, bo to tak jakby ofiara była obiektem pogardy. Kobiety słuchały od lat, że nie powinny zakładać ładnych spódniczek, by nie być gwałconymi, a pobici mężczyźni słyszeli, że mają zmężnieć, wziąć się w garść, nie zakładać „rurek” i i nie płakać to wtedy łaskawie bici nie będą.
To dość jawne wstawianie się za sprawcami przemocy.
Jeśli ktoś atakuje ofiarę tylko po to, by się na niej wyżyć – jest dość niebezpiecznym człowiekiem, bo najwyraźniej uruchamia się w nim agresja gdy zauważy słabość. Tak ma każdy stosujący przemoc. Dla niego każda słabość, taka jak choćby naiwność to luka którą wykorzysta. I co mogą robić potencjalne ofiary, jeśli nie mogą liczyć na system? Nauczyć się bronić i szybko rozpoznawać kto takim niebezpiecznym człowiekiem jest, by go unikać.
Z kolei jeśli mówimy tylko o danej sytuacji, by wyciągnąć wnioski to musimy to przyjąć jako dobrą radę nie biorąc tego personalnie. Niestety widzimy opór wśród ludzi, którzy najwyraźniej nie słuchali nawet dobrych rad od rodziców traktując je jako atak na siebie.
Pamiętajmy, że już od małego dziecka rodzice uczulają dzieci, by nie chodzić z nieznajomymi, by nie dawać się nabierać na różne prezenty, by nie ufać tak łatwo, by sprawdzać z kim mamy do czynienia. Wszystko to są działania w trosce, a nie jak niektórzy twierdzą „obwinianie ofiary”.
W ten sposób to nawet dobry rodzic będzie krytykowany gdy dziecku zabroni zadawania się z patologią. Ale takie rady rodziców docenia się dopiero jak się dorośnie, albo jak się dopiero poczuje błąd na własnej skórze. Niektórzy jednak drugiej szansy już nie dostaną, bo błąd okaże się najgorszym z możliwych…
Zniewieściali, nieprawdziwi mężczyźni, a brutale z innych kultur/religii. Kogo trzeba wychowywać? Czy aby na pewno Europejczyków?
Następną kwestią jest kwestia „zniewieścienia”, „kryzysu męskości” i krzyków o „braku prawdziwych mężczyzn na zachodzie”. Są to najczęściej zniewagi kierowane do mężczyzn z tego powodu, że mężczyźni są dobrzy, łagodni, mili, nieprzemocowi, równościowi (nie chcą płacić za kobiety), a czasem jest to wyraz pogardy, że jakiś mężczyzna śmie zachorować na depresję, lub ma inne problemy emocjonalne.
W takiej sytuacji powinnyśmy te zniewagi przyjmować jako komplementy, ponieważ odróżniają nas od innych, brutalnych, lub prymitywnych kultur i mówienie o „zniewieścieniu” stawia nas w pozycji bycia osoby dobrej. Dobrej najwidoczniej jak kobieta z tych wszystkich feministycznych tez o płciach. Wielu ludzi faktycznie uważa, że cechy kobiet są lepsze od mężczyzn, dlatego „zniewieściałość” i „nieprawdziwość mężczyzny” jest tylko komplementem. Cała reszta powinna nam wychodzić drugim uchem.
Zatem mamy pewne zrozumienie tutaj, że nasi biali, zachodni mężczyźni mają swoje problemy, u nas też zdarzają się gwałty, czy morderstwa, ale w porównaniu do innych kultur i religii nie powinniśmy być tak opluwani, jak robi to wiele feministek programujących umysły młodych kobiet. Im się wydaje, że to Europejczykom trzeba zmieniać metody wychowawcze, ale tak naprawdę gorzej jest w bardziej prymitywnych rejonach świata. I „zachodnie” kobiety również nie są święte. Dlatego jeśli ktoś mówi o zmianie wychowania to niech zmienia wychowanie obu płci zamiast promować patologie wśród jednej płci.
Ty rasisto i ksenofobie. Nie każdy muzułmanin jest zły!
Zanim ktoś nazwie mnie rasistą niech naprawdę się zastanowi czy inne kultury nie pobłażają bardziej molestowaniu czy innej przemocy wobec kobiet. Niech naprawdę się zastanowi, czy czasem nie tylko nie przymykają oczu, a czasem uważają, że jest to słuszne, a nawet męskie. Niech ktoś się gromko zastanowi nad tym, czy muzułmanin ma w ogóle prawo zachowywać się jak nie-muzułmanin, czyli niewierny i jak się tam traktuje niewiernych (jak również NIEWIERNE – z innych religii). Niech każdy zbierze dane na ten temat i wtedy niech zacznie się wypowiadać, czy dana kultura i religia nie uczy innych postaw, niż widzimy je u stóp cywilizacji zachodniej.
Tutaj mamy małą analizę co Koran mówi o kobietach.
I naprawdę nie chodzi tu o to, by z góry każdego muzułmanina, czy obcokrajowca uważać za stosującego przemoc, ale jeśli ich kultura uczy takich zachowań to po prostu musimy wiedzieć, że prawdopodobieństwo zastania takiej sytuacji jest większe. Ostrożni ludzie będą raczej przechylać się w kierunku nieufności wobec obcych, a naiwnym da się pięć „czerwonych flag” przed oczy, a ci dalej problemu nie zauważą.
Pamiętajmy, że gdzie my pewne rzeczy nazywamy patologią to w innych zakątkach świata mogą być bardziej normą (w Bangladeszu jest ogromny problem z gwałtami).
Dlatego nie obchodzi mnie polityczna poprawność, tylko prawda. Imigranci mogą inaczej rozumieć przemoc, inaczej rozumieć ład i porządek, inaczej rozumieć traktowanie siebie, jak i również płci przeciwnej. Prawdą jest, że sporą część np. gwałtów w krajach o szerokiej imigracji jak Francja, czy Szwecja prawdopodobnie dokonują właśnie imigranci. Niestety dzisiejsze statystyki są niemiarodajne, ponieważ nawet podanie wyznania, czy koloru skóry sprawcy przemocy to dzisiaj „wrażliwe dane”.
Nie ufaj obcym. Straszna kontrowersja
Tak, należy ograniczać zaufanie wobec nieznajomych. Nie wszystkich mężczyzn, ale ogólnie nieznajomych. Mówienie o ksenofobii w takim wypadku to bycie ślepym na zagrożenie, które może się zdarzyć. Podpowiem więcej. Swojego portfela na przechowanie nie powinnaś dać też przypadkowo spotkanej kobiecie. Może i ona cię nie zgwałci, ale w zanadrzu ma inne formy przemocy. Nie wiesz nigdy kto i jakie ma intencje. To nie jest not all men i inne brednie feministyczne, tylko nie wiesz na kogo trafisz. „Not all people” trzymając się tej retoryki. Nie każdy człowiek jest dobry, nie każdego trzeba OSKARŻAĆ I KARAĆ za np. płeć, ale na każdego trzeba uważać, gdy się go nie zna. Ksenofobia to coś innego. To uprzedzenie z którego wynika, że każdy obcy musi być „tym złym” nie wnikając w inne podstawy jak choćby religia, którą wyznaje i czego go uczy.
Ja np. ufam tylko ludziom długo sprawdzonym, w bojach, którzy dowiedli mi, że są po mojej stronie, którzy mnie wspierają i którzy podadzą mi rękę gdy upadnę. Tylko takich nazywam przyjaciółmi. Do reszty ludzi mam dystans, choć właśnie bez tej paranoi, że każdy jest strasznym mordercą, bo tak nie jest. Jednak wolę mieć kontrolę nad własnym życiem nie powierzając jej innym, nieznanym mi ludziom.
Z kolei ekstrawertycy, którzy mają „easy going personality” po prostu są właśnie tacy naiwni, mało myślą, mało przewidują, są tacy frywolni i nierozsądni. Często wygadują tajemnice, bo każdego mają za przyjaciela. Tacy ludzie łatwiej nawiązują kontakty, ale dość powierzchowne. Tacy ludzie również łatwiej popadają w kłopoty bo nie zakładają, że może im się coś złego przytrafić. Jest to skrajna postawa, mało dojrzała, mało zbalansowana. Wiele osób wypowiada się o Anastazji w taki sposób.
Drugą skrajnością są zgorzkniali paranoicy, którzy węszą w każdej osobie zło, oskarżają o te zło zanim ktoś coś złego zrobi nie mając nawet MINIMUM podstaw. Bardzo łatwo zostać osobą samotną przez coś takiego, lub ranić innych przez swoje niesprawiedliwe oceny.
Ostatni ludzie wypośrodkowują to wszystko. Z jednej strony są zdystansowani, mało ufni, a jednocześnie nie oskarżają bez dowodów. Mówią po prostu „nie wiem kim jesteś, nie wiem, że na pewno masz dobre intencje, sprawdzimy”. Dzięki takiej postawie te osoby nie wchodzą w wielkie interesy z nieznajomymi i w pierwszej kolejności wolą zadbać o siebie.
Oskarżam radykalne feministki. Zachęcacie kobiety do nieostrożności i do niemoralnych postaw – to jest toksyczna kobiecość
Ostatnim czego bym chciał, to by np. moja córka zadawała się z patologią, oferowała usługi seksualne, lub pseudo, ale i by nie była ostrożna. Dlatego zalecałbym KAŻDEMU spojrzenie na sprawę z pozycji rodzica i czytania do czego feministki nawołują kobiety!
Portale feministyczne które namawiają kobiety do alkoholizowania się z obcokrajowcami („bo będziesz taka wyzwolona seksualnie, a nie jak ze sztywnym polakiem”) są współwinne. Bo zabierają kobietom rozsądek, a do tego nierzadko namawiają do zdradzania.
Gorzej. One krytykują toksyczną męskość, która miałaby być właśnie alkoholizowaniem się, stawianiem seksu priorytetowo, zdradzaniem, a one co robią? Namawiają do tego samego kobiety. Toksyczna kobiecość widać musi kopiować toksyczną męskość. Ambitnie. Zamiast zachowywać się lepiej to zachowują się równie źle jak ci najgorsi ludzie których krytykują.
I to też jest żenujące, bo z jednej strony feministki bronią inne kultury i religie, bo nie wszyscy są tam źli (to prawda), ale jednocześnie nie mają spięcia w mózgu gdy potrafią mówić, że wszyscy mężczyźni są winni problemom kobiet. Ale to pewnie chodzi o Polaków, albo białych, a tym z innej kultury to najlepiej współczuć. Na swoich pluć, ze swoimi wojować, innym współczuć – mimo że mogą okazać się gorsi.
No i tak to idzie. Współczuje się nieznajomym z innych kultur, zamiast podchodzić do takich ludzi z dystansem i jest jak jest. Instynkt samozachowawczy jest zrujnowany.
Obwiniam o takie sprawy takie właśnie radykalne, głupie feministki i ich przekaz do kobiet. Róbcie co chcecie kobiety, bo wam wszystko wolno. Chodźcie nago, pijcie do upadłego, zdradzajcie, umawiajcie się z pijanymi ćpunami z kultur które traktują kobiety jak podludzi. I mówcie, że to biali są gorsi. Bo nie pozwalają wam tego wszystkiego robić, źli, niedobrzy, ograniczający. Istnieje kultura gwałtu, bo powinnyście mieć prawo do wszystkiego – czy to jeśli chodzi o łamanie dobrych obyczajów, czy na ekshibicjonizm, czy prowokowanie, czy fałszywe oskarżenia. Wierz zawsze kobiecie, bo kobieta jest płcią która ma zawsze rację, nigdy nie kłamie i nie może mieć do siebie żadnych zastrzeżeń. To wszystko dowód na rosnące w siłę zaburzenie narcystyczne w takich, skrajnych środowiskach idealizujących jedną płeć!
Dodatkowo feministki często mówią kobietom, że im się wszystko należy, są niesamowicie silne, nikt nie ma prawa ich tknąć. I w takim przeświadczeniu próbują funkcjonować. Problem w tym, że to tylko bajeczka! Bo z takiego „prawa” psychol nie zrobi sobie nic, a ta cała „siła” kobiety zostaje tylko w słowach.
Ludzie lubią szukać winnych. Jeśli nie w ofierze to winią chłopaka Anastazji, bo nie upilnował dziewczyny. Czyżby był jej ojcem, a ona miała 2 latka?
Nie wiemy czy ta wersja to nie ściema ludzi z internetu, ale:
„Według śledczych, w poniedziałek Anastazja przebywała w domu Bengalczyka od ok. 19:40 i rzekomo* skontaktowała się z chłopakiem ok. 21 mówiąc mu gdzie konkretnie jest. Miała mu wtedy przekazać, że nie czuje się dobrze/bezpiecznie i poprosiła go o odebranie z domu tego człowieka. Mówi się o tym, że chłopak niezbyt się do tego kwapił (2-3h) i nie zareagował za szybko, nawet w obliczu tego typu wiadomości od ukochanej. Dlaczego? Na chwilę obecną nie wiadomo.”
Już pomijając taką sytuację i czy to prawda to wyobraźmy sobie hipotetyczną sytuację z udziałem innych osób. Jak zajęta dziewczyna idzie do innego mężczyzny to czy powinna dziwić reakcja jej chłopaka, który nie biegnie za nią od razu? Wielu już go obraża, obwinia. Wypominają mu stos zachowań. Jedna osoba mówi, że powinien ją pilnować, druga, że powinien jej zabronić wychodzenia z domu, a trzeci, że był słabeuszem, „samcem beta” ponieważ kochająca kobieta powinna kurczowo trzymać się mężczyzny, a nie spędzać czas z innymi hetero.
Jak kobieta nie trzyma się mężczyzny to jego wina? Serio? To tak jakby za zdradę kobiety obwiniać mężczyznę. I tu mamy znowu victim blaming…
Kto lubi obrażać ludzi ten sobie na pewno zawsze znajdzie „argument”. W przestrzeni publicznej przewijają się nam o wiele bardziej prymitywne zarzuty co do tej pary, ale nie nadają się do cytowania.
Ale okej, fakt. Niejedna zdrada zaczyna się tak samo jak szczątki tej historii. Niejeden mężczyzna pakowałby dziewczynie walizki, a nie biegł za nią, byle tylko ją odebrać od typka do którego sama poszła. Niezależnie czy poszła się zabawić, czy chodziło o coś innego.
Oczywiście inną sytuacją jest gdy dziewczyna nie idzie do faceta z własnej woli, jest porwana, przymuszona, oszukana, coś jest jej dosypane itd.
Ale pierwszą reakcją szanującego się mężczyzny, który jest w związku z daną kobietą co może być, jak słyszy, że poszła do innego mężczyzny jakby z własnej woli?
Niestety jest spora liczba kobiet, które kochają emocje, agresywnych mężczyzn i średnio mi się podoba co się dzieje w efekcie takich działań. Ile jest kobiet które mówią „chciałabym dupka, chama, który jest niemiły dla innych ludzi, ale mnie traktuje wyjątkowo”. Po czasie jak cham jest chamem też dla tej kobiety to następuje wielkie zdziwienie. Jak tak można? Jak to się stało? I nierzadko zostaje samotną matką.
Obwiniani są wtedy inni mężczyźni, lub cała płeć męska, albo zdradzony przez kobietę mężczyzna z tym agresorem.
Kobietom jakby coraz mniej można zwracać uwagę, nawet tym które ewidentnie mają coś do poprawy. Czyli jakby miały pozostać takie jakie są. Czy to naiwne, czy nierozsądne, czy oszustkami, czy to łaknącymi pustych emocji, a może lecenia na sam wygląd mężczyzn. Bo przecież niejeden przemocowiec był przystojny dla danej kobiety i tylko dlatego zechciała sobie z nim „poimprezować”.
Obwinianie chłopaka Anastazji wiąże się oczywiście z tradycyjnymi rolami płciowymi (właśnie – patriarchatem). Tutaj feministki mają spięcie w mózgu (mają je często, ale nie wyciągają wniosków). Patriarchat zakłada odpowiedzialność mężczyzny za kobietę jak za dziecko. Jak dziecko nabroi to często się mówi rodzicowi „i co, nie upilnowałeś, nie nauczyłeś, nie wychowałeś!”.
Jednak uwaga, uwaga – kobiety to nie dzieci, a dorosłe osoby. I tak też powinny być wychowywane. Na osoby dorosłe. Z pełnym pakietem przyjemności i nieprzyjemności z tego tytułu. Jak zdradzi, jak zrobi głupotę, jak zrani kogoś – cała odpowiedzialność powinna leżeć na sprawczyni.
Poza tym chłopak danej dziewczyny nie jest pierwszym odpowiedzialnym za nią, bo są to obce geny. Ktoś ją wychował w ten sposób. Albo i nie. Najłatwiej zawsze szukać winnych na zewnątrz, a na swoje błędy nie spojrzeć.
Pozostaje też pytanie czy aby na pewno wyłącznie mężczyźni mają bronić swoich kobiet? Nie jesteśmy ojcami, ani ochroniarzami, ani opiekunami prawnymi, ani kobieta nie jest naszą własnością, by własności bronić jednostronnie i odpowiadać za jej błędy. Jesteśmy w związku, uważamy, że się kochamy, jesteśmy przyjaciółmi – bronimy się WZAJEMNIE. Ale jak widać rzadko tak jest.
Tradycyjne role płciowe stosowane są tam gdzie wygodnie, bo gdzie tak nie jest, to kobieta jest uważana za silną i niezależną i robi po swojemu. Wybaczcie, tak się nie da. Odpowiedzialność jest uniwersalna dla każdego dorosłego. Dorosły sam odpowiada za siebie, bo sam podjął daną decyzję. Nikt nie może kobiety zmusić do innych zachowań, bo usłyszałby, że ją ogranicza i jest jakimś podłym człowiekiem.
Tutaj napisałem sarkastycznie, bo nie jestem za ubezwłasnowolnieniem, aczkolwiek czasem i to działa. Tak jak rodzic dziecku czasem zabroni iść do patologii i uratuje te dziecko przed problemami. Jednak dorosłych kobiet kontrolować tak nie wolno i trzeba uczyć je po prostu odpowiedzialności.
Odwróćmy sytuację w jeszcze inny sposób.
Co jeśli to mężczyzna byłby gdzieś z kobietami, pił z nimi i pisałby do swojej kobiety że nie czuje się bezpiecznie, ale jak coś to odwiozą go na motorze? Czy jego kobieta nie poczułaby się zdradzona? Co ona by musiała zrobić wtedy? I czy by zrobiła?
Najwięksi tradycjonaliści powiedzieliby, że mężczyzna ma się bronić sam, szczególnie, że niemiło to brzmi gdy mężczyzna w związku idzie imprezować z gromadką kobiet. Pierwszą myślą ludzi jest „co on tam robi z nimi?”, a nie czy jest bezpieczny.
I on nie dostałby pomocy tym bardziej. Krzyki o nieczułość naszej kultury wobec kobiet są znacznie przesadzone patrząc na lukę empatii wobec mężczyzn i nieczułość ludzi wobec mężczyzn w cierpieniach. I najśmieszniejsze, że i tradycjonaliści potrafią takie postawy wspierać i feministki, które tak bardzo skupiają się na robieniu ofiar z kobiet, że mężczyzn już praktycznie nie uważają za ludzi. W końcu zło ma być wymalowane tylko na mężczyznach.
Wniosek dla mężczyzn: obwinianie nas to najwyraźniej część naszego życia – duże oczekiwania, bo ważna rola w społeczeństwie
Nie puścisz dziewczyny gdzie chce iść i z kim iść – to wyzwą cię od patriarchalnego szowinisty ograniczającego kobiety.
Puścisz dziewczynę, bo jest wolna, traktujesz ją równo (po dorosłemu) = jesteś winny, bo nie pilnujesz.
Wiecie jaki z tego jest wniosek dla mężczyzn? Że męskie życie to często fałszywe oskarżenia, wyzwiska, obwinianie za nieswoje błędy, branie cudzej odpowiedzialności i bycie pod pręgierzem przymusu wiecznej poprawy. Ciągle jesteś niewystarczający.
Kto się od tego odłączył ten przeszedł test mentalności.
Mentalności do której nie jesteśmy przygotowywani od młodości, bo karmi się nas bajeczkami. Potem mamy zderzenie z rzeczywistością i widzimy jednak, że na barkach mężczyzn leży nie tylko dużo, ale ludzie chcą jeszcze mężczyznom dokładać. I obie płcie uwielbiają to robić.
Kto od tego się odłączył i zaczął być bardziej sprawiedliwy, a więc bardziej równy dla płci ten dopiero zasługuje na order świadomości 🙂
Podsumowanie
Potrzeba rozwiązań systemowych. I te są wielofazowe. Karanie i odstraszanie sprawców, edukacja, by nie krzywdzić, jak i nauka ofiar, by zmniejszać szanse zostania nią (tudzież nauka bronienia się).
Edukować należy obie płcie, ponieważ obie potrafią być dla siebie zagrożeniem i to w naprawdę wielu rejonach. Na mojej stronie opisuję wiele rodzajów przemocy płci i nie opisuję tego ani przez pryzmat uprzedzeń do kobiet, ani do mężczyzn. Dla mnie płeć ma najmniejsze znaczenie. Największe – samo zachowanie i cechy osobowości.
Pamiętajmy tylko, by nie popadać w skrajności. Czytając ciągle o czymś negatywnym można pomyśleć faktycznie, że wszyscy ludzie, lub jakaś płeć czy inna grupa społeczna jest całkowicie zła. Nie. Po prostu uważajmy i nauczmy się odróżniać dobro od zła, a także obliczać ryzyko niebezpieczeństwa.