Czego możemy wymagać od kobiet, a czego wymagają kobiety od mężczyzn?
Spis treści
Czego możemy wymagać od kobiet będąc mężczyznami? Jak bardzo możemy „wybrzydzać” selekcjonując kobiety i czy w historii istniało coś takiego jak męska wybredność wobec kobiet? Przypominam, że na przestrzeni wieków rozmnożyło się 80% kobiet i tylko do 40% mężczyzn, w tym ci, którzy przekazali materiał genetyczny poprzez gwałt. Realne statystyki zainteresowania mężczyznami zatem były jeszcze niższe, co oznacza, że kobieta za wartościowych mężczyzn uznawała 1/4 bądź 1/5 męskiej populacji. Co z resztą? Co z większością mężczyzn? Czy nie są i nie byli dyskryminowani według dzisiejszych standardów dyskryminacji? Czy społeczeństwo promuje mężczyzn, czy kobiety, a której płci wmawia się, że jest uprzywilejowaną? To właśnie męskość działała zawsze dla kobiecości, a kobiecość dla męskości JUŻ NIE i dlatego też męskość obecnie zaczyna wycofywać swoje działania. Od mężczyzn zaczyna się wyłącznie wymagać, a z kobiet zrzuca się odpowiedzialność i obowiązki. Co zatem mężczyźni mogą dostać w zamian od kobiet?
Check-lista wymagań, jak w sklepie. Next, next, next
Ale co robią kobiety, gdy chcą wybrać mężczyznę? Jak wygląda ich wybredny proces selekcji? Jak wiele shit-testów jest używanych wobec mężczyzn, zanim kobieta będzie wiedziała, że z danym mężczyzną chce uprawiać seks, chce z nim być, a potem ewentualnie chce by był ojcem dzieci (a więc dajmy na to uważa, że jego potencjał fizyczny i intelektualny jest warty do przekazania kolejnemu pokoleniu)? Jak bardzo te wszelakie wymagania kobiety wobec mężczyzny zwiększają się z czasem trwania związku (Prawo Briffaulta – zajrzyj do słownika w menu)?
Tak wiele adoratorów, tak mało naboi
Powiedzmy kobieta ma grono 1000 adoratorów (w internecie, bo jasnym jest, że codziennie nie podejdzie do niej tylu mężczyzn). Ta liczba tysiąca mężczyzn zainteresowanych kobietą i tak na dzisiejsze standardy (przekrój) jest niską liczbą, ale ułatwi wyobrażenie sobie jak selekcja wśród kobiet wygląda.
Z grona 1000 adoratorów fizycznie podoba się kobiecie maksymalnie 200 mężczyzn. Jeden jest za chudy, drugi za gruby, inny ma nie ten kolor oczu, inny garbaty nos, inny łysieje, tamten się garbi, kolejny ma cofnięty podbródek, kolejny jest jasnym blondynem, inny ubiera się w niemarkowe cichy, a jeszcze inny ma niezbyt ciekawy zarost.
To tak wstępnie. Tym pierwszym procesem kieruje pierwsze wrażenie, które niestety jest zbyt często wyznacznikiem tego, czy dajemy sobie szansę na dalsze zapoznanie, a przecież jest to niedojrzały mechanizm, tak naprawdę okłamujący człowieka o drugim człowieku. Jego nie poznajesz po wrażeniu, bo jak się nawet źle zaprezentował – mógł mieć słabszy dzień dajmy na to, nie zawsze przecież ubiera się w ten sam sposób, czy też wielu ludzi po prostu zakłada maski, by zyskiwać gdy ufają w pełni. Żeby nie oceniać po pierwszym wrażeniu należy być wyrozumiałym, szukać powodów do usprawiedliwiania, a nie negowania ludzi. Bez takiego podejścia jest chęć przychodzenia na gotowe – do kogoś bliskiego ideału, nikogo innego, nie myśli się o tym, że można wspólnie wykonać jakąś pracę, by było lepiej. Facet więc ma być na już, tu i teraz księciem z bajki.
Idźmy dalej. Z grona 200 adoratorów kobiety jeden jest nachalny, inny nie ma samochodu, kolejny ma słabą pracę, jeszcze inny nie jest zbyt pewny siebie, a ostatni popełnia błędy ortograficzne.
Zostaje 100 adoratorów.
Z tego grona jeden nie jest nauczony kultury, kolejny nie jest wrażliwy na cierpienie zwierząt, jeszcze inny nie za bardzo lubi się przytulać, a jeszcze inny to by się najchętniej przytulał ciągle, co się kobiecie wydaje niemęskie (a przecież jako wzór kobiecości, za jaką się dziś ma – chce tylko najbardziej męskiego mężczyzny pod słońcem i uważa, że tylko na takiego zasługuje).
Zostaje 50 adoratorów.
Z tego grona jeden nie chce mieć dzieci, kolejny chciałby, by kobieta spełniała się w roli kury domowej, a nie pracowała, inny rzadko się myje, a kolejny ma poglądy polityczne inne, niż owa kobieta (zazwyczaj kobiety mają poglądy lewicowe, mężczyźni prawicowe).
Zostaje 5 adoratorów.
W tym gronie też znajdą się mężczyźni z wadami, czy słabościami, którzy tej kobiecie nie podpasowali za bardzo. Potem słyszymy od takiej kobiety:
PRAWDZIWYCH MĘŻCZYZN JUŻ NIE MA! NIE MA W KIM WYBIERAĆ, A JA JESTEM TAK ATRAKCYJNA!
A oto przykład „naoczny”, który rozrasta się jak rak wśród cech charakteru innych kobiet:
Co taka dynamika relacji uczy kobiety, a czego mężczyzn?
To proste. Rozpieszczona osoba zawsze będzie roszczeniowa (domyśl się!), rozkapryszona, egoistyczna, nieempatyczna, niewyrozumiała, bierna, narcystyczna, cały czas niezadowolona z innych, a nie z siebie. Rozpieszczona osoba nie będzie widziała w sobie niczego do poprawy, nie będzie miała sobie niewiele do zarzucenia, a więc będzie jej trudno o przyznawanie się do błędów. Z taką osobą niemożliwe jest prowadzenie zdrowej relacji, taka osoba będzie powodowała kryzys i konflikt, choć NIGDY nie zobaczy w sobie winy. Zawsze też będzie oczekiwała zmiany od kogoś innego. To jednak nic nie da, bo każdą chorobę leczy się dobrze, tylko wtedy, gdy zostanie rozpoznana jej realna przyczyna.
Społeczeństwo wspiera kobiety w tym myśleniu. Mówi: Tak! Rzeczywiście to z mężczyznami dzisiaj jest problem, jest kryzys męskości, wy powinnyście być akceptowane, adorowane, trzeba wam pomagać, a mężczyźni mają spełniać wasze nawet sprzeczne wymagania ze sobą. Jesteście tego warte! Topowych mężczyzn, których na globie jest mały procent! A wy? A wy jesteście z urodzenia super wartościowe i niewinne, bo to nie wy jesteście od decydowania, ani brania odpowiedzialności, wam się należy! O tych wszystkich wymaganiach (żartobliwie ujmując) poczytacie tutaj:
W ten właśnie sposób kobiety uzyskały dominację społeczną. To ich potrzeby są ważniejsze, ich zdanie, ich uczucia. Za dominacją kobiet idzie kontrola nad mężczyznami, a więc obniżenie poziomu męskości i atrakcyjności mężczyzn. Mało kto się skupia w tym systemie na tym ile kobieta powinna oferować mężczyźnie, na tym jak zmieniły się kobiety, jak stają się mało kompromisowe, jak coraz częściej wywyższają się nad mężczyzn (typ księżniczki – ostatnio PLAGA). Jak uważają, że świat ma klękać im do stóp, jak świat musi się kręcić wokół nich, jak nie powinno się ich krytykować, bo od razu to oznacza nienawiść!
Ale może ta niechęć jest słuszna, tak jak słuszna jest nienawiść do mężczyzn stosujących przemoc na kobietach? Może jak nienawiść jest słuszna do mężczyzn, którzy wszelkie obowiązki zrzucają na kobiety w swoich związkach, a sami tylko leżą i pachną? Może warto spoglądać na niechęć do takiej kobiecości, jak na zwrócenie uwagi na problem, który rozszerza się na miłość, podstawowe wartości i w konsekwencji rodzinę?
Jeśli jednej płci nie pozwala się na narzekanie i okazywanie słabości, to wycisza swoje potrzeby, wypiera je, tak jak wypiera emocje, czyli coś co jest człowiecze. Jeśli tej płci nie pozwala się krytykować drugiej, ale także wmawia się, że „przemoc ma płeć męską, mężczyźni są źli z natury”, to staje się pokorna, uniżona wobec tej drugiej, chce się dla niej poświęcać. WNOSI DLA NIEJ WIĘCEJ. Dzisiaj nawet potrafi się to nazywać zniewieścieniem. Tyle, że nie chodzi o noszenie torebek, czy różowych koszulek, a uległe podejście do kobiet wypierając z głowy świat faktów, męski świat, a nie świat emocji i obrażania się o prawdę.
Jeśli drugiej płci pozwala się na narzekanie na wszystko i wszystkich, na obwinianie mężczyzn za wszelkie niepowodzenia, to w tej płci tworzą się ogromne, trudne do spełnienia potrzeby. Potrzeby bardzo często spowodowane decyzjami samych kobiet, które nie wezmą za nie odpowiedzialności, bo przecież to co złe pochodzi od mężczyzny (jak się twierdzi). I to może frustrować OBIE PŁCIE!
Tak to wygląda w kontekście oczekiwań wobec płci – mężczyzna musi mężnieć (wykonywać co najtrudniejsze i być dojrzalszy), a kobieta może zachowywać się jak dziecko. I to dziecko ma być „szyją”, sterować mężczyzną. To jest odwrócenie proporcji, wszelkich zasad i wartości, które zapewniały ŁAD.
Kobiety są jak dzieci wobec mężczyzn – pytają na ile mogą sobie pozwolić, potem roszczą, żądają, atakują i wchodzą na głowę. To jest strategia przetrwania i bogacenia się kobiet. KOSZTEM INNYCH, a nie pracą na rzecz innych, tak jak robili to zawsze mężczyźni (dlatego ten świat w ogóle istnieje i korzystamy z tego dobrobytu). Kobiety uwielbiają państwo opiekuńcze, ale też częściej wyznają lewicowe poglądy, które dbają o ich własne uczucia, o ich własny komfort, ponieważ kobiety szukają bezpieczeństwa u kogoś innego, zamiast same je dawać. To jest NATURALNE i trzeba mieć tego świadomość. I między innymi dlatego też kobiety statystycznie lepiej obchodzą się z malutkimi dziećmi (nie mylić z całokształtem wychowania, bo do tego trzeba wnosić naukę, kierować, decydować, być osobą z umiejętnościami i zaradnością, czego kobiety wymagają od mężczyzn).
W ten sposób mężczyzn spycha się do roli woła roboczego, usługodawcy, bankomatu, zaspokajacza łóżkowego, klauna który zapewnia emocje, przedmiotu do wykorzystywania, a nie człowieka z wadami, słabościami, wobec którego można mieć empatię, czułość, troskę, wsparcie, wyrozumiałość i nie patrzeć na każde jego potknięcie, błąd, wmawiać mu złe intencje, a potem rozglądać się za nową gałęzią (łatwe i chętnie podejmowane przez kobiety rozwody)? Tego się uczy OGÓŁU populacji, a nie pojedynczych jednostek, dlatego problem się będzie rozrastał i za wszystko nadal będą winieni mężczyźni. A wiecie czemu? Bo nie zareagowaliśmy w porę i nie postawiliśmy granic. Bo nie wierzyliśmy, że to nasza rola, że musimy podjąć takie działania. Bo jest zbyt dużo męskich obaw o utratę: kobiet, seksu, ochłapów czułości, fałszywych komplementów, reputacji, pieniędzy, wolności, a także dzieci.
Oczywiście pomijając tych mężczyzn, którzy mają klapy na oczy i nie widzą problemu wcale, ponieważ im (póki co) jest dobrze.
To wszystko co pokazuję to są fakty, ponieważ:
- kobiety podczas rozwodów są uznawane za jednostronnie winne tylko w ok. 3% przypadków, co nie jest pokazaniem, że tylko 3% kobiet jest „zła”, bo to nierealne, a tego, że potrafią znajdywać winy w innych, a siebie wybielać i system im na takie manipulacje pozwala, a nawet do nich zachęca – szykuj haka na swoją „miłość”, a dostaniesz pieniądze na rozwodzie, upokorzysz tego faceta i zabierzesz mu kontakt z dziećmi (samobójstw mężczyzn z powodu trudnej sytuacji rodzinnej, zdrad, czy zniszczonych miłości jest bardzo wiele)
- wiem, że nie mogę go zawodzić, zmieniać co 5 minut zdania i być nieobliczalną, by zbudować zaufanie i dać mu poczucie bezpieczeństwa emocjonalnego
To wszystko jest odwracane u kobiet w wymagania, a nie w oferowanie, przez co mężczyźni stają się ulegli i kombinują, aby uzyskać dobry poziom atrakcyjności. Robią to przez zainteresowanie, zaangażowanie, pomoc, naprawy, rady, zasoby, czy po prostu komplementy (także wobec kwestii charakteru, mimo, że nie jest to zbyt prawdziwe). Coraz częściej widzimy takie zachowania mężczyzn, że zrobią wszystko, nawet upodlą się, aby tylko dostać gram uwagi od kobiety, która im się podoba i nie jest jeszcze zdobyta.
A jeśli to się nie udaje, jeśli mężczyzna nie jest doceniany ze strony kobiety, jeśli kobieta nie buduje jego atrakcyjności dostępnością seksualną, to mężczyzna się wycofuje – nie ma ślubów, nie ma starań, nie ma chęci, mężczyzna nie jest produktywny, a często – bardzo racjonalnie jest sfrustrowany i agresywny. Taką sytuację obserwowały też poprzednie cywilizacje, co wręcz powoduje wojny, ale nie wyciągamy z tego wniosków.
Dlatego też należy zrozumieć, że rola samych kobiet w budowaniu odpowiednich mężczyzn jest ogromna (synów, partnerów, mężów, czy ojców), ale nie pokazuje się kobietom odpowiedniej drogi, nie pokazuje co mogą zrobić dla mężczyzn i swoich związków, pokazuje tylko aby miały wymagania. Mężczyznę z kolei zostawia się samemu sobie, który musi swój charakter zbudować na bazie podglądania innych mężczyzn… lub kobiet, które stają się autorytetem w domu, czy w pracy, przez co mężczyźni chłoną kobiece cechy. Mężczyźni błądzą, próbują logiczne i wręcz mechanicznie podchodzić do kobiet czasem nawet myśląc, że jeśli spełnią punkt A, to dostaną nagrodę A. To oczywiście wynik promowania przez lata, że mężczyzna musi zarabiać, musi płacić, musi się starać, musi być żywicielem, ale dzisiaj te wymagania poszybowały w górę poprzez zapewnienie kobietom dostępu do męskich sfer.
Mężczyźni nie mogą już być nastawieni na indywidualność, tylko budować grupy (jak nasza) w drodze do celu.
Nie trzeba wspierać kogoś kto wsparcia nie potrzebuje
Kiedyś kobiety były od mężczyzn zależne, zatem nie mogły „być w pełni sobą”, a więc między innymi nie realizować hipergamicznej, czy narcystycznej natury. Co do pierwszego to fakt naukowy, co do drugiego to moja własna teoria oparta między innymi na zrozumieniu ewolucji płci, emancypacji kobiet, a także zjawiska neotenii, które tyczy się częściej kobiet, niż mężczyzn. Dlatego mimo, że skrajne postacie narcyzmu są widoczne u sadystycznych, bezpośrednio okazujących go mężczyzn, to kobiety potrafią ukazywać tzw. „rys narcystyczny”, który rządzi ich temperamentem, charakterem, osobowością, ale i pozwala ukrywać swoje „grzeszki”.
Refleksje końcowe
I dlatego pytania.
A według was ile wymagają kobiety od mężczyzn, a ile mężczyźni od kobiet? Czy zachodzi ta mityczna równość na tym polu?