Kto wybiela zdrady, ten sam pewnie zdradzi
Spis treści
- 1 Zdrada jest przemocą psychiczną, a nie grozi za nią zwykle NIC
- 2 Nie pasuje ci związek? Zakończ go, zamiast zdradzać
- 3 „Ale ja nie zdradziłam, chciałam w ten sposób odejść!”
- 4 Sprawca przemocy jest winien, tak jak sprawca zdrady
- 5 Nawet sprawcy wojen szukają winnych
- 6 Obwinianie ofiar zdrad i innej przemocy pomaga tylko sprawcom przemocy
- 7 Udawanie ofiary jako sprawca przemocy (tutaj zdrady)
Kto wybiela zdrady, ten sam pewnie zdradzi. Patrz na poglądy człowieka wobec przemocy, a zrozumiesz jak będzie się zachowywać. I nie musi to nawet tyczyć zdrad. Może to być dowolna, inna przemoc.
Zdrada jest przemocą psychiczną, a nie grozi za nią zwykle NIC
Zdrada to jest przemoc. Ludzie po zdradach często popełniają samobójstwa, ponieważ poziom cierpienia jest tak wysoki. Ludzie po zdradach popadają w głęboką depresję, niską samoocenę i zaburzenia lękowe, przez co podupadają w życiu społecznym, w sferze zawodowej, czy w edukacji. Ludzie popadają w nałogi po zdradach, by pomóc sobie z cierpieniem. Jest wiele tragicznych skutków zdrad. Niestety w naszym kręgu kulturowym uważamy coraz bardziej, że zdrada „to takie nic”, bo po prostu za to nie ma kar. Jeśli coś jest bezkarne, to ludzie zaczynają to normalizować.
Badania w tym aspekcie:
Konarzewska, B., & Bidzan, M. (2011). „Doświadczenie zdrady w związku małżeńskim jako czynnik stresowy: Problemy i konsekwencje.” Psychiatria Polska 45(4), 585-599.
Kposowa, A. J. (2003). „Marital Status and Suicide in the National Longitudinal Mortality Study.” Journal of Epidemiology and Community Health, 57(12), 990-995.
Gordon, K. C., Baucom, D. H., & Snyder, D. K. (2004). „An integrative intervention for promoting recovery from extramarital affairs.” Journal of Marital and Family Therapy 30(2), 213-231.
Cano, A., & O’Leary, K. D. (2000). „Infidelity and separations precipitate major depressive episodes and symptoms of nonspecific depression and anxiety.” Journal of Consulting and Clinical Psychology 68(5), 774-781.
Cohen, L. M., & Shir, L. (2009). „Suicide and the Betrayed Spouse.” Journal of Psychiatry & Law 37(3), 405-425.
Whisman, M. A., Uebelacker, L. A., & Weinstock, L. M. (2004). „Psychopathology and marital dissatisfaction: The prospective associations between marital dissatisfaction and depression, alcohol use, and marital disruption.” Journal of Family Psychology 18(1), 23-30.
Nie pasuje ci związek? Zakończ go, zamiast zdradzać
Zbyt rzadko promujemy pogląd, że jeśli masz problem w związku, to go najpierw rozwiąż, a jak się nie da, to się rozstań. To jest jedyna, dobra droga. Zdrada to pójście na skróty dla ludzi mających w sobie zalążek manipulatora i oszusta. Podczas zdrady problem rozwiązuje ktoś inny, rozstawać się może nawet nie trzeba, więc piecze się dwie pieczenie na jednym ogniu – osobie w związku mówi się o miłości, wierności i zaufaniu, a za plecami wyczynia się rzeczy przeczące temu. Tak robi oszust. Oszuści mają zaburzenia osobowości i to te najgorsze.
„Ale ja nie zdradziłam, chciałam w ten sposób odejść!”
Zdrada może być również pomocą w przyszłym odejściu, jeśli kochanek/kochanka zgodzi się na zmianę gałęzi (co jest zdradą bardziej typową dla kobiet, co opisałem w przytoczonym linku). Czyli najpierw człowiek upewnia się, że nowa osoba z którą się zdradza jest lepsza od obecnej, potem bada się, czy zechce być w związku, a dopiero na końcu następuje rozstanie. W ten sposób zdradzające (głównie kobiety jak wspomniałem) uzyskują fikcyjne poczucie bezpieczeństwa i bezkarności. Nie ma co, niebezpieczny oszust szuka bezpieczeństwa i prawdy. Piękna hipokryzja.
Pamiętajmy, że w dzisiejszych czasach kobiety zdradzają częściej, niż mężczyźni (nawet ONET o tym wspomniał TUTAJ). Po prostu kobiety mają jak zdradzać (internet pomaga im w tym wydatnie, czy anonimowość w większych miastach), oraz mają z kim (chętnych mężczyzn jest zawsze dużo). Mężczyźni z kolei nie mają tylu chętnych kobiet, więc statystyki zdrad na korzyść kobiet nie dziwią.
Sprawca przemocy jest winien, tak jak sprawca zdrady
Ustalmy to jasno. Za popełnioną przemoc odpowiada wyłącznie osoba ją stosująca, a nie ofiara. Ofiara w domyśle nic złego nie zrobiła, więc nie stosuje się victim blaming. Nie można snuć domysłów, że ofiara zawsze jest w jakiś sposób winna, bo w ten sposób da się usprawiedliwić u siebie wszystko co najgorsze. W przypadku zdrad jest to zero-jedynkowe. Nie ma tu odstępstw od normy, tak jak w przypadku przemocy w obronie własnej, albo gdy następuje przemoc wzajemna (np. w związkach toksycznych, gdzie partnerzy wymieniają się formami przemocy).
W przypadku zdrad nie ma obrony. Nie da się zdradzić broniąc siebie, ale da się manipulować sytuacją, by ludzie tak to odbierali.
Nawet sprawcy wojen szukają winnych
Zauważcie, że nawet napadanie jednego kraju na drugi, a nawet wywołanie wojny światowej ma w sobie zalążek szukania winy gdzieś indziej, u kogoś innego. I tak zwykle robią psychopaci. Kreują siebie i swoją grupę (sprawców) jako elitę moralną (a więc dają sobie prawo do poczynienia zła, lub udają, że się tylko bronią, mimo napadania), a ofiarę napaści (czy grupę atakowaną) uważają za zdemoralizowaną. Manipulują obrazem sytuacji, by się usprawiedliwić.
To pokazuje, że gnębienie ofiar jest złem wcielonym. Złem ludzi o moralności diabłów. Również badania na temat kryminalistów pokazują, że i oni szukają winy za swoją przemoc w kimś/czymś innym.
Podsuwam ciekawe badania:
Wojciech Materski, „Wojna i Propaganda: Studium z dziejów II wojny światowej” (2012)
Mirosław Karwat, „Mechanizmy propagandy politycznej” (2013)
Władysław Markiewicz, „Socjologia wojen i konfliktów zbrojnych” (1987)
Bandura, A. (1999). Moral Disengagement in the Perpetration of Inhumanities. Personality and Social Psychology Review.
Sykes, G. M., & Matza, D. (1957). Techniques of Neutralization: A Theory of Delinquency. American Sociological Review.
Katz, J. (1988). Seductions of Crime: Moral and Sensual Attractions in Doing Evil. Basic Books.
Anderson, C. A., & Bushman, B. J. (2002). Human Aggression. Annual Review of Psychology.
Oczywiście przeciętny człowiek to nie psychopata, więc atakuje ofiary głównie z bezmyślności i braku wiedzy. Mimo to, należy to krytykować, ponieważ skutki tego są tragiczne. Najgorzej jest wtedy, gdy ofiara trafi do grupy, która ma wspominaną mentalność atakowania i obwiniania ofiar. Zaszczują ją.
Obwinianie ofiar zdrad i innej przemocy pomaga tylko sprawcom przemocy
W następstwie victim blamingu wiele ofiar bierze nieswoje winy na siebie, sprawcy stają się są bezkarni, albo wina jest jakoś sztucznie dzielona (co również zmniejsza konsekwencje dla sprawców). Ofiara, która jest stale obwiniana i przekonana, że NAWET ZASŁUGUJE na przemoc, nie jest w stanie wydostać się ze spirali doznawania przemocy, pozostając bezradnie w toksycznej sytuacji lub związku.
Atakowanie ofiar niczego nie rozwiązuje, a cały ciężar negatywnej energii i konsekwencji powinien leżeć u sprawcy przemocy. Ofiarom co najwyżej można radzić jakie decyzje podejmować (np. o rozstaniu), lub jak się wzmocnić, by zapobiec byciu ofiarą w innych sytuacjach (co może i tak być niemożliwe, bo przecież nie da się każdej przemocy uniknąć, nawet jak stałoby się supermanem).
Udawanie ofiary jako sprawca przemocy (tutaj zdrady)
Osoba zdradzająca, podobnie jak inne osoby stosujące przemoc, może udawać ofiarę, czy pół-ofiarę (tylko połowicznie winną). Karta ofiary jest wykorzystywana w naszym kręgu kulturowym częściej przez kobiety w takich „zwykłych” sytuacjach relacyjnych, rozwodowych i tak dalej. Tego uczy choćby feminizm, ale nie tylko, ponieważ społeczeństwo domyślnie bardziej rozczula się nad kobietami. Mężczyźni zatem też mają często postawy obronne dla toksycznych kobiet.
Czyli co złego to nie one. Co złego to oczywiście zawsze i wyłącznie mężczyźni.
Bezmyślni ludzie pomagają sprawcom przemocy i zdrad czuć się niewinnymi.
Albo robią tak ci, którzy sami mają, lub będą mieli coś na sumieniu w przyszłości…
Ktoś mi powie:
„Nie da się przewidzieć co zrobi człowiek za ileś lat, nie wiemy jak dobrać dobrego partnera! Przestańcie nas obwiniać za to, że wybraliśmy złą osobę do związku!”
Wszystko się da. Kluczem jest wiedza i obserwacja ścisła. Jednak tego rodzaju wiedza, choćby podawana przeze mnie, jest często niedostępna dla ogółu. Ludzie, jeśli w ogóle się czegoś uczą, to zazwyczaj przypadkowo lub dopiero po fakcie, gdy już doświadczyli czegoś złego. W wielu przypadkach być na to już za późno.