34 sposoby na odmowę seksu przez kobiety
Istnieją pokrętne sposoby na odmowę seksu przez kobiety (w związkach), gdzie ich „nie” wcale nie oznacza „nie”, tylko czasem jest manipulacją, zwodzeniem, kłamstwem, albo nieumiejętnością komunikacji i rozwiązania problemu (normalni ludzie chcą wiedzieć czemu ktoś pół roku odmawia im seksu w związku, nie tłumaczy tego i nie wiadomo co zrobić, by było lepiej).
Zamiast osiągania wspólnej przyjemności w związku takie kobiety czerpią frajdę z umiejętności manipulowania (w ten sposób osiągają władzę). Oczywiście nie możemy myśleć, że każda odmowa seksu w związku to problem, bo często to sprawa prozaiczna jak zmęczenie (i za kilka dni seks normalnie zaistnieje), dlatego dłuższy czas badałem jakie można usłyszeć przykładowe teksty, lub zachowania nierzadko zaburzonych kobiet i uwidoczniłem co się za nimi realnie kryje.
Jeśli masz uwidoczniony problem możesz znaleźć rozwiązanie na niego, albo pomyśleć, czy ktoś sobie z tobą nie pogrywa. Bo jednak pary uznają, że seks w relacji jest standardem. Nie obowiązkiem wobec którego nigdy przenigdy nie można się sprzeciwić, ale standardem. I ci, którzy w związkach słyszą ciągłe odmowy seksu, ale z kolei nie słyszą jak rozwiązać ten problem, by seks był, lub by był lepszy – denerwują się i słusznie, bo raczej nie mieli zamiaru tkwić w białym związku, czy związku z rozsądku, albo może nawet być zdradzanymi (bo cóż, może ktoś odmawia seksu pół roku, bo uprawia go z kimś innym?).
Uwaga – nie chodzi mi w tym temacie o niechęć do seksu kompletnie nieznajomych nam osób. Chodzi o relacje gdzie z zasady taki seks jest, lub był w domyśle (czyli chodzi najlepiej o związki).
Pamiętajmy, że według badań aż 65% par nie uprawia seksu minimum raz na dwa tygodnie. I niestety, najczęściej odmawiają kobiety – tu fajny tekst o tym (nawet 50% kobiet w czasie życia ma ZEROWE libido). Powody są różne, od prawdziwych i rozsądnych, po po prostu brak odpowiednich bodźców, by poczuć chęć na seks, po te nieprawdziwe, wymijające, które są manipulacją.
Dlatego, że np. dana kobieta wcale nie związała się z mężczyzną z miłości, a choćby dla pieniędzy, albo bała się być sama, wmawiając jednocześnie miłość. Powodów wiązania się innych, niż miłość jest bardzo dużo, a każdy kto chce mieć zdrowy związek, który nie skończy się hucznym rozstaniem na pewno musi bazować w nim na miłosnych czynach, ale także rozwijając sferę seksualną, która buduje silną więź, czułość i troskę (DOBROWOLNIE!). I takim zagadnieniem zajmiemy się teraz. Cytując Lwa-Starowicza, najlepszego seksuologa w Polsce:
Istnieją pary, które zrezygnowały z seksu. Czy porzucając seks, można być szczęśliwym człowiekiem?
Jedną z głównych zasad w pracy seksuologa jest nietworzenie ścisłych założeń dotyczących seksualności pacjenta. Ludzie mają różne oczekiwania, wyobrażenia, pragnienia, doświadczenia. W większości związków trudno jest stworzyć w pełni udaną relację bez satysfakcji w sferze seksualnej i problemy seksualne są bardzo często przyczyną konfliktów, a nawet rozpadu związku. Tym niemniej jeżeli dla obojga partnerów sfera seksualna ma marginalne znaczenie, można sobie wyobrazić udany związek bez szczególnego zadowolenia z seksu.
Toksyczne kobiety zareagują wściekłością, że odkrywa się ich manipulacje. Te dobre, zdrowe, normalne kobiety – ich ten temat nie tyczy, bo nie odmawiają seksu w związku bez racjonalnego powodu, nie manipulują przy jego pomocy, szczerze rozmawiają i rozwiązują problem braku seksu, jeśli się taki pojawi (w miarę możliwości). To jest cenna wiedza, zbierana przeze mnie latami z przeróżnych źródeł, opowieści, zwierzeń (także samych kobiet, które gdy były młodsze stosowały takie zagrywki) i obserwacji. Nie mówię oczywiście, że każda toksyczna kobieta stosuje dokładnie każdy taki tekst, bo jedne są stosowane pewnie w 1% przypadków, inne częściej, ale po coś aż te 34 sposoby odmawiania seksu zdobyłem, by każdy mógł przemyśleć, czy się choć z jednym nie spotkał.
Temat wzbudza emocje. I to jest normalne.
Czy seks jest ważny w związku?
Na początek ankieta:
Cóż, w dobie uprzywilejowania kobiet one uznają, że to im odmawiać nie można, za to mężczyźnie można…
A co by było gdyby powiedzieć „mężczyźnie się generalnie nie odmawia”?
W jaki sposób kobiety odmawiają seksu i które z tych odmów mogą być manipulacją?
- Boli mnie głowa (w inne dni repertuar rozszerza się o inne części ciała i o zmęczenie). Jest okej, jeśli kogoś raz boli głowa, a nie pół roku. No cóż, choroby się leczy, a nie stosuje jako wymówkę od seksu i to tak długi czas. Poza tym seks może POMÓC na ból głowy i inne bóle, ponieważ kontakt fizyczny wydziela endorfiny… przynajmniej jeśli kocha się partnera/partnerkę.
- Musisz się bardziej postarać (badanie na ile kobieta może sobie pozwolić – czyli ile mężczyzna zapłaci za seks). Niekoniecznie chodzi o stricte pieniądze. Kobiety traktujące seks jako nagrodę dla mężczyzny eliminujemy z rynku matrymonialnego – to narcystyczne manipulatorki.
- Jest między nami jakiś problem, ale nie umiem go określić (w założeniu wina mężczyzny i on musi zapracować na zmianę nastawienia u kobiety) – chcemy inteligentnych kobiet, więc takie na pewno umieją się wysłowić i podać rozwiązanie, a nawet określenie problemu.
- Nie jestem gotowa (ale czy dla atrakcyjniejszego dla niej mężczyzny będzie gotowa w 5 minut?) – czekaj i pracuj. Powiem tak, każdy ma swój limit tolerancji na brak gotowości. Dla dziewic tolerancja jest wyższa, można poczekać (ale nie 2 lata oczywiście), dla innych – to się okaże. Można z seksem czekać jeśli kobieta wnosi inne dobre wartości dla mężczyzny, a nie tylko pojawia się na spotkaniu. I takie znam, co sądzą, że jest to ich wkład w znajomość. No tak, pomalowała się (albo i nie), wpadła na zaplanowane spotkanie przez mężczyznę, mężczyzna za nie zapłaci, mężczyzna nadaje tematy, mężczyzna zabawia, a ona się pojawiła i tyle uważa, że starczy. Nie starczy, bo w końcu jesteśmy równymi płciami. Wniosek? Niech kobieta powie co zrobić, by być gotową, kiedy to może być – a może w ogóle nie jest gotowa bo nie jesteś „tym dla niej”? A może ona testuje zaangażowanie w ten sposób? Czy testerki są dobre pisałem tutaj.
- Nie czuje się bezpiecznie (bardzo często kobieta, by się czuła bezpiecznie żąda ślubu, a więc zabezpieczenia finansowego, lub innych inwestycji mężczyzny w kobietę). Negujemy materialistyczne podejście na mojej stronie, a także pokazujemy, że śluby są niekorzystne dla mężczyzn, dlatego takie wymówki są w porządku wyłącznie, gdy kobieta jest bardzo religijna, przestrzega zasad religijnych i wtedy śluby są w porządku.Co innego bezpieczeństwo psychiczne. Warto, by kobieta wiedziała co musi się wydarzyć, by poczuła się bezpiecznie. Jak mamy coś jasno określone, to łatwiej znaleźć rozwiązanie. Jeśli ona nie wie i nie czuje się bezpiecznie rok czasu to coś jest nie tak. Trochę jakby uznawała mężczyznę za kogoś kto stosuje przemoc – więc po co się z nim cały rok spotyka? Jest tu jakiś głębszy, niewypowiedziany problem.
- Dam ci znać później, kiedy będę mogła (nie ma wyznaczonego konkretnego terminu, więc kobieta jest zwolniona z dotrzymania słowa i może to przeciągać prawie w nieskończoność – tu mężczyzna musi nauczyć się sprawdzać kobiece słowo). Konkrety, albo uznajemy za manipulację. Szkoda czasu na niezdecydowane panny. Podobamy się sobie, albo nie. Nikt nie zmienia „zdania” na temat atrakcyjności np. za pół roku i to braku spotykania się, braku kontaktu (w tym fizycznego). To nie jest realne.
- Chcę się poczuć wyjątkowo, aby uprawiać seks (staraj się bardziej, traktuj jak księżniczkę, pracuj, zapewniaj, bądź wiernym sługą). A mężczyzna chce się poczuć wyjątkowo, by mógł na Ciebie księżniczko poczekać. Ile zrobiłaś dla niego? Ale niech będzie, że spotykamy równościową kobietę. Ona też nas traktuje jak księcia. Wystarczy spytać o co jej chodzi z tym traktowaniem wyjątkowo. Większość kobiet, które spotykałem nie potrafią tego wyjaśnić. Ewentualnie podają sztampowe przykłady „chcę być zabrana specjalną randkę z kolacją i winem”.
- Nie wiem co czuję (w kontekście braku miłości, choć przyznanie się do tego mogłoby zakończyć wiele związków, to kobiety bardzo często nie mówią wprost, że nie kochają i mężczyzna musi się „domyślić”… lub pracować dalej na kobietę w nadziei, że ona zmieni swoje nastawienie). Wóz albo przewóz. Musisz wiedzieć co czujesz. Jak nie wiesz, to RACZEJ nic z tego. To trochę sytuacja jak kobieta twierdzi, że kocha dwóch mężczyzn na raz. Nie. Nie kocha żadnego z nich, jeśli musi wybierać.
- Chcę być kochana, a nie być bzyknięta (kolejny z tzw. comfort testów, który ma sprawdzić, czy mężczyzna oferuje cechy samca beta, który jednak jest troskliwy i jest to pozytywna cecha). O tym, kim jest samiec beta pisałem w innych tekstach. Warto poczytać, by zrozumieć comfort testy. Oczywiście kobieta ma pełne prawo żądać seksu z miłości, tak jak mężczyzna ma pełne prawo żądać od kobiety miłosnych czynów wobec niego.
- Muszę się szanować (test sprawdzający, czy będziesz traktował ją jako łatwą, zdzirę, a więc czy będzie żałować tego seksu i czy ją obrazisz po wszystkim, albo odrzucisz). To jest tekst z czasów represjonowania kobiecej seksualności. Aktualnie nie uznajemy, że seks z kimś kto się podoba i planuje związek to brak szacunku do siebie. Co innego, jak ten seks jest z kimś kogo imienia się nie pamięta i co tydzień ma się innego. Inna sprawa, że może faktycznie jest to kobieta, która niezależnie od tego z jakim mężczyzną się spotyka to czeka długo na seks. Może tak właśnie jest, ale warto pamiętać, że jednak one czasem mogą się bać złego potraktowania i stąd takie odmowy.
- Jeśli kochałbyś mnie, nie żądałbyś seksu (wzbudzanie poczucia winy u mężczyzny, który ma naturalne potrzeby – im więcej poczucia winy, tym mężczyzna ciężej pracuje na rzecz kobiety – one to wiedzą). Ale widzicie, seks poprawia zdrowie, samopoczucie, wyzwala endorfiny – więc kobiety odmawiające go w taki sposób to egoistki. Po co się wiązać z kimś takim?
- Ty zawsze myślisz tylko o sobie! (jak wyżej, zarzucenie egoizmu, więc wymuszanie odrzucenia naturalnych, zdrowych potrzeb). W tym punkcie – nie uznajemy kwantyfikatora „zawsze” – tak rozmawiają wyłącznie manipulatorzy, a także wnosimy, że egoizmem jest brak spoglądania na męskie potrzeby. No chyba, że naprawdę nie mamy argumentów na to ile razy myśleliśmy o kobiecie, ile od siebie jej daliśmy, to faktycznie – roszczeniowym egoistą być się nie powinno. Ale z mojego doświadczenia wynika, że to rzadkość, nie jest to takie zerojedynkowe w związkach, że istnieje kobieta pełna poświęceń i egoista, który absolutnie NIC nie wnosi.
- Zostałam zraniona przez innych mężczyzn (empatyczni mężczyźni wejdą w to, tyle, że to jest problem do naprawienia przez samą kobietę, najlepiej na terapii – pamiętajmy, że to ona jest odpowiedzialna za jej wybory partnerów i aktualny mężczyzna nie powinien cierpieć z powodu innych mężczyzn). Jakby mężczyzna mówił, że nie chce seksu bo się boi, albo był zraniony, to stosunek do tego byłby srogo pogardliwy i prześmiewczy. Więc tak, warto wysłać na terapię, jeśli aż tak kobieta blokuje się przed seksem.
- Seks nie jest warty tego, by przekreślił naszą znajomość (pokazanie, że mężczyzna jest aseksualny, lub to jest test na „udowodnienie” kobiecie, że znajomość nie zostanie przekreślona). Na ogół traktujmy to z dystansem, lub jest to jawne pokazanie braku zainteresowania. Ot, friendzone.
- Seks tylko po ślubie (wiadomo o co chodzi – dzisiaj nawet kobiety, które nie są dziewicami potrafią takie wymaganie stawić – w takiej sytuacji trzeba potraktować takie słowa z przymrużeniem oka, jako żart). Nie moja wina, że hipokrytom pojawia się piana na ustach, bo wzięli ślub jako uznający się za bardzo religijnych ludzi, a przed ślubem mieli 25 partnerów seksualnych i nie przestrzegali reguł religii.
- Wolę się przytulać i inne czułości (kobieta sprawdza kilka rzeczy przez takie zachowanie: czy mężczyzna jest czuły, podporządkowany, czy umie wytrzymać bez seksu, czy zgodzi się na rolę aseksualnego przyjaciela). Ewentualnie ona sama jest aseksualna, ale to mały procent ludzi.
- Wykorzystujesz mnie! (kolejny zarzut zazwyczaj z kosmosu, aby sprawdzić czy mężczyzna jest na tyle głupi i niepewny siebie, że da sobą manipulować i czy zapewni kobiecie komfort, że nie jest to wykorzystanie). Jeśli kobieta uznaje seks za nagrodę dla mężczyzny, a nie obustronny akt, a także zrzuca z siebie odpowiedzialność za decyzję o seksie, to prosimy do psychiatry wysyłać takie kobiety, zamiast się z nimi wiązać. Don’t stick your dick in crazy. A jeśli ona uznaje, że to NAPRAWDĘ wykorzystywanie, to znaczy, że jest to seks bez zgody, tak? Czyli gwałt. To jest przemoc. Przemoc się zgłasza.
- Nie lubię seksu. Ten punkt warto rozwinąć. Oczywiście może to być test na kilka rzeczy, ale sugerowałbym raczej pójście w kierunku czy jesteś na tyle pewny siebie, że jednak pokażesz kobiecie, że seks może być przyjemny i w porządku. W godzinne logiczne dyskusje oczywiście nie warto wchodzić, tu trzeba działać i pokazać. Ale też pamiętajmy, że ok. 1% ludzi jest aseksualna, z czego jednak wiele aseksualnych osób seks uprawia po to, by sprawić przyjemność drugiej stronie, gdy same nic nie odczuwają. Także może jesteś mężczyzno w gronie szczęśliwców i spotkałeś aseksualną kobietę. W innym wypadku patrz punkt: zraniona przez mężczyzn, dlatego brzydzi się seksem.
- A może lepiej zrób mi masaż? (kobieta oczywiście sprawdza znowu, czy jej inne potrzeby będą ważniejsze dla mężczyzny – jeśli tak, na pewno spróbuje w innej sytuacji stworzyć podobną prowokację i tzw. „wejść na głowę” – to się dzieje stopniowo, aż mężczyzna staje się pantoflem – w razie odmowy patrz pkt. 12). Im więcej takich „a może coś innego zróbmy”, tym kobieta częściej egoistyczna, a więc nie szanuje mężczyzny. Odpada z gry. Czasem oczywiście warto pomyśleć o urozmaiceniu, ale to nie może być regularna wymówka.
- W innych sytuacjach jakoś cię nie obchodzę! (kolejny raz, wzbudzenie poczucie winy u mężczyzny i próba przymuszenia go do starań w innych rejonach, nawet gdy zdanie wyrażone przez kobietę jest totalną nieprawdą i to mężczyzna wnosi więcej dla kobiety, niż kobieta dla mężczyzny). Oczywiście, jeśli mężczyzna jest egoistą i rzeczywiście nic nie robi, nic go nie obchodzi, to zarzut jest w porządku. Aczkolwiek niestety, ale sporo kobiet, pomimo zainteresowania mężczyzn, jego darów, pomocy, zainteresowania, rozmów, ona nadal potrafi stosować taką manipulację, by zdegradować jego pozycję i starał się jeszcze bardziej. Naiwny mężczyzna bez samooceny w to wejdzie, jak w masło, a potem i tak będzie zdradzony/zostawiony. I będzie się dziwił – tyle dla niej robiłem… (i zapomniał ile kobieta dla niego NIE robiła).
- Np. W Szwecji kobiety, gdy odmawiają seksu mówią „to jest moje no gone zone”.
- Boję się ciąży i nie dam sobie rady z wychowaniem dziecka. To oczywiście może być prawda, bo lęk jest zrozumiały, ale jest też często używane przy odmawianiu seksu, ponieważ brzmi realistycznie, logicznie i poważnie. Trzeba wiedzieć, że nie ma 100% skutecznej antykoncepcji u kobiet – link. Mężczyznom można polecić wazektomię.
- Myślisz tylko o jednym! – wiadomo, chyba nie ma częściej używanej sentencji przez kobiety, niż ta, jeśli potrzeby się rozmijają. Nie warto sobie zawracać gitary kobietami używającymi takiego zwrotu, ponieważ są to kobiety stosujące kwantyfikatory wielkościowe, czyli zazwyczaj: wyolbrzymiają wady kogoś innego, swoje zatajają. O takich kwantyfikatorach i manipulacjach pisałem w innych tekstach. I znowu – chyba, że naprawdę jesteś mężczyzną, który tylko o tym myśli i uważa, że kobieta jest tylko od tego. Ale ile takich mężczyzn jest?
- Czekam na właściwą osobę (definitywne przekreślenie szans na głębszą relację).
- Religia mi nie pozwala (nie działa podczas związku w którym seks już był, w małżeństwie kościelnym, w którym uznaje się, że seks jest integralną częścią związku; jest to w porządku dla osób religijnych i głównie dla dziewic, a nie kogoś kto miał 10 partnerów i wyciera sobie twarz religijnością/cnotą/czystością, której nie ma).
- Możemy inaczej wyrażać swoją miłość do siebie (a przy zanegowaniu „w ogóle nie jesteś romantyczny!”). Okej, kobieta może wykazać jak wyrażać będzie miłość.
- Przytul mnie, tylko tego potrzebuję (i cyk, mężczyzna wykonał rozkaz, bo sądzi zazwyczaj, że punktowanie „dobrymi uczynkami” uruchomi chęć na seks u kobiety). Jak kobieta nie potrzebuje seksu, a mężczyzna potrzebuje (a np. nie potrzebuje przytulania), to potrzeby się rozmijają. Kompromisy, rozmowa, lub odejście.
- W zależności jak bardzo jesteś atrakcyjny kobieta może powiedzieć: nie sypiam z prawiczkami, lub „nie sypiam z tymi, którzy mieli sporo partnerek” (oba mają wyrazić pogardę, lub sprowokować mężczyznę do szczerej odpowiedzi ile miał partnerek). To są techniki zawstydzania męskości w dzisiejszych czasach – o tym pisałem TUTAJ. Z tym się nic nie zrobi, choć jeśli to test – należy obrócić w żart.
- To jest mocne: kocham cię zbyt silnie, by uprawiać z tobą seks. Nie istnieje zbyt duża miłość, by się blokować. Podobnie brzmi tekst „jesteś dla mnie za dobry”. Nie istnieje zbyt duża dobroć. Istnieje jedynie niechęć do kogoś, lub zbyt wysokie mniemanie moralne o sobie.
- Myślałam, że jesteś inny, niż tamci faceci – to też bardzo częsta odpowiedź wymijająca, zamiast kobieta wprost powiedzieć, że mężczyzna się jej nie podoba, to próbuje wzbudzić u niego poczucie winy, że chce seksu, a nie tylko zabierać kobietę na 100 randek i za każdą płacić. No cóż, mężczyzna też myślał, że ona jest inna i nie będzie grała niedostępnej cnotki i że będzie nim zainteresowana jak mężczyzną, a nie bezpłciowym tworem.
- Naciskasz mnie/czuje się przytłoczona/nie ułatwiasz! – jak w poprzednich, czyli wzbudzanie poczucia winy, nieadekwatne do sytuacji i nie podaje rozwiązania na ten problem. Jeśli rozwiązanie będzie podane, należy się ustosunkować. Czy jest to desperacja? Czy są to roszczenia? Czy są to rozkazy? Czy może sugestie raz na miesiąc o seksie i nadal lekceważone?
- Przecież 8 dni temu (czy tam miesięcy, czy lat) już uprawialiśmy seks!!!! (i krzyki do tego, oburzenie, majestatyczne wyjście za drzwi). Nie warto negocjować logicznie z kobietą częstotliwości seksu – to one mają nad tymi sferami kontrolę, więc zazwyczaj one odmawiają, lub akceptują – zazwyczaj gdy odczuwają odpowiednie emocje. Wypominanie seksu sprzed X czasu to każde inne wypominanie, a wypominanie nic dobrego nie daje. Kobieta w takim układzie traktuje seks jak obowiązek, jeśli bardzo źle znosi seks sprzed wielu, wielu dni, albo miesięcy i ma problem z powtórką. Taka kobieta odpada, bo mężczyzna na pewno nie chce, by kobieta w trakcie myślała o czymś innym i czuła się jak gwałcona, kompletnie niechętna do zbliżenia.
- Moi rodzice tego/ciebie nie zaakceptują – i już wiesz, że kobieta jest niedojrzała, a rodzice nadal mają na nią wielki wpływ, tak jakby miała 5 lat. To taki odpowiednik maminsynka, skądinąd słusznie krytykowanego. Ale chwila – oczywiście może jesteś kryminalistą i dlatego rodzice nie zaakceptują Cię? No, czasem tak bywa, ale zwykle nie.
- Foch. Broń wielu kobiet w każdym niewygodnym temacie, niezależnie od wieku. Foch także ma za zadanie wpędzić mężczyznę w poczucie winy, że jest sprawcą nieszczęścia, nawet wtedy, gdy to kobieta jest sprawcą i nie da się z nią porozmawiać. Jest to podstawowa przemoc psychiczna, zachowanie pasywno-agresywne, o których pisałem TUTAJ. Broń na foch to ignorowanie i uznanie, że kobieta ma zacząć ROZMAWIAĆ o swoich potrzebach, że chciałaby tak, a nie inaczej.
Ja zawsze traktuję takie teksty na pół-poważnie, bo liczą się czyny, nie słowa. Jeśli widzę zainteresowanie kobiety, ale gdzieś pomimo tego stosuje taki tekst, to mogę albo zabawnie odpowiedzieć, albo spróbować okazać zdecydowanie w kontekście pożądania (warto uważać, bo granica jest cienka, nie można robić tego na siłę, choć słyszy się, że inicjatywa ma należeć do mężczyzn), albo można potraktować od razu za manipulacje – i uznać, że nie warto z taką kobietą się zadawać. W końcu nikt nie chce być obiektem manipulacji, stosowania półprawd, półsłówek, pogrywania ze sobą, a wiedzieć na czym się bezpośrednio stoi.
Co prawda nie wszystkie takie zachowania są testami, ale lepiej zakładać, że są, ponieważ co można wtedy zrobić z tymi wymówkami? Nic. Iść spać i zapomnieć. Można i tak, ale czy coś się zmieni?
Wszystkim parom naprawdę życzę owocnej nauki jasnej komunikacji. To wszystko pomoże w budowaniu związku, ale i ulepszenia sfery seksualnej w nim.
A na koniec odmowa mężczyzny:
A Wy, Drodzy Czytelnicy – znacie jakieś inne teksty i powody (np. absurdalne) na odmowę seksu w związku?
Czytałam trochę ze śmiechem, trochę z niedowierzaniem. Naprawdę kobiety tak mówią??? Kosmos.
Według mnie brak popędu to rzecz nienaturalna i powinna skłonić do wizyty u specjalisty, szczególnie jeśli ktoś pozostaje w związku. A jeśli wie, że nie ma popędu i nie chce tego zmieniać to po co taka osoba w ogóle wchodzi w związek? Niech zostanie przy relacjach przyjacielskich i nie niszczy drugiej osobie życia. Chyba, że obojgu to pasuje, ale trzeba sprawę postawić jasno na początku a niestety mało kto tak robi. Szczęście w nieszczęściu, że brak pożycia jest mocnym argumentem do uzyskania rozwodu;)
Ja miałam związek bez seksu, i był to bardzo dobry związek. A dlaczego był bez seksu? Bo chłopak podczas trwania związku nigdy mi go nie zaproponował. Cieszę się z tego z uwagi na lęk przed ciążą. Pomimo pożądania sama seksu bym mu nie zaproponowała, bo bałabym się że poczuje się zmuszony samą propozycją i będzie to robił dla mnie.
Bo chłopak podczas trwania związku nigdy mi go nie zaproponował.
W tym temacie nie ma to takiego znaczenia, bo nie było odmów. Co innego jakbyś odmawiała mu rok i nie wyjaśniła nigdy czemu, albo zwodziła, zamiast powiedzieć prawdę, czyli tworzyła wspominany nierozwiązywalny problem.
Pomimo pożądania sama seksu bym mu nie zaproponowała, bo bałabym się że poczuje się zmuszony samą propozycją i będzie to robił dla mnie.
Niezbyt pożyteczne podejście, ponieważ mężczyzna też tak może uważać, że jeśli kobieta nie proponuje to on jest głupim petentem, a ona się zmusza. Takie same podejście wiele kobiet ma na temat randek i wypisują, że jakby mężczyzna nie zaprosił to one by się czuły, że zmuszają mężczyznę. To jest fałsz i buduje dość wygodną pozycję nic nie robienia, byle „facet się starał” co ostatecznie prowadzi,że na nim spoczywa cały ciężar relacji, randki, a nawet seksu. Co złego to on w razie czego.
No ale to tak jest jak się nie uczy kobiet inicjatywy, nieprzejmowania się odmowami itd.
A to nie jest czasem tak, że jakikolwiekby powód nie był, to jednak nie znaczy nie? Nie uważam, by ktoś odmawiający seksu musiał nawet powód podać. Przecież uprawianie seksu nie jest obowiązkiem kobiety, a ty wymieniasz te powody trochę w sposób, jakby kobiety musiały się z braku ochoty tłumaczyć. Ja jako facet też nie chcę uprawiać seksu zawsze i z kim popadnie i nie chciałbym by moja szczera odpowiedź była traktowana jako test. Przecież większość tych odpowiedzi jest jak najbardziej sensowna, a szukanie drugiego dna w takiej odpowiedzi to kompletny brak zaufania, a jak komuś nie ufasz, to nie ma sensu uprawiać z nim seksu, skoro powierzasz mu swoje ciało, to przecież wymaga zaufania, że np. nie zrobi ci krzywdy itd.
Zawsze sobie możemy wszystko upraszczać, że „nie” znaczy „nie”, ale tak nie jest. Komunikacja musi być odpowiednia. Jak ktoś traktuje to w tak zerojedynkowy sposób, to może być manipulowany i rok czasu okłamywany np., że ktoś jest chory. Na co? Nie wnikamy. Jak to zmienić? Nie wnikamy. Jak sobie pomóc? A po co o tym myśleć? Przecież „nie” znaczy „nie.
No nie do końca, bo gdy znamy powody tego „nie” to możemy pomyśleć, czy idzie ten problem rozwiązać, albo czy to nie czasem zwodzenie, kłamstwa i manipulacje.
Albo związek z rozsądku w którym mało kto chce się znaleźć.
nie chciałbym by moja szczera odpowiedź była traktowana jako test
A ktoś by nie chciał być oszukiwany i mamiony, szczególnie, gdy to trwa długo a nie jest to jednorazowa odmowa w stylu „a, dziś zmęczenie, nie za bardzo mi się chce”, ale jutro, czy za kilka dni ten seks jednak będzie i nie ma problemu.
Więc trzeba zrozumieć obie strony. Nie jest tak, że ludzie są zawsze dobrzy, szczerzy, prawdomówni i z dobrymi intencjami. Problemy są od rozwiązywania i zrozumienia ich, a nie że „nie to nie” i w sumie to nie ma problemu. Jednak dla wielu ludzi jest to problem, bo mają czegoś deficyt, co inni w związkach mają.
Zresztą temat też fajnie wyjaśnia np. powód odmowy u kobiety jak brak zaufania, czy poczucia bezpieczeństwa, a to wskazówka dla mężczyzny też co może zrobić i jaki być by takie poczucie i zaufanie zbudować. Albo, by sprawdzić, czy nie jest to kłamstwo, bo jak podasz powód, ktoś podaje rozwiązanie, a nadal ten problem istnieje, to znaczy, że ktoś zwodzi.
Dlatego wolę komunikację otwartą, a nie jednowyrazową i zero wyjaśnień. Relacje trzeba sobie ułatwiać i unikać tych ludzi co je utrudniają.
uprawianie seksu nie jest obowiązkiem kobiety
A kto tak mówi? Obowiązkiem niby też nie jest mówienie miłych słów w związku, a lepiej wiedzieć czemu ktoś np. stał się opryskliwy, albo niedostępny.
Wiele rzeczy można sobie wyjaśnić i naprawdę jest wtedy lepiej. Mamy nakreślony problem to szukamy przyczyn i rozwiązań. Normalne rzeczy, a nie przesadzanie z obowiązkami i jakimś terrorem.
Jeśli jest aż tyle powodów na odmawianie seksu, jeśli tyle różnych tłumaczeń się słyszy to znaczy, że jednak nie jest to prosty temat. Fajnie byłoby jakby wszystko było tak/nie i tyle do myślenia, ale relacje takie nie są. Gdyby były to większość byłaby trwała, zgodna i bezkonfliktowa, a potrzeby obu stron byłyby łatwo spełniane i to w wielu więcej obszarach, niż tylko seksu.
Rozmowy po coś istnieją, po coś to stworzono.
jakby kobiety musiały się z braku ochoty tłumaczyć
Mężczyzna też musi. Jak on 5 lat kobietę zwodzi, to może okazać się, że zdradza, jest chory (impotencja?), a może i jest homo? Lepiej WYJAŚNIAĆ, ROZMAWIAĆ. Może się okazać, że taka rozmowa wydrąży czy ktoś nas zwodzi, albo pomoże nam zrozumieć, czy np. wina jest w nas, że ktoś nam odmawia, a może to nic takiego, a może jest inny problem do rozwiązania.
Nic nie musi. Nie znam kobiety która byłaby niezadowolona z tego, że jej mąż nie chce seksu od dawna, za to na odwrót to plaga, a to o czymś świadczy. Gdybyś napisał ten tekst na odwrót, „34 sposoby na odmowę seksu przez mężczyzn” to ludzie by sikali po nogawkach ze śmiechu. Pora się pogodzić z tym, że przeciętny mężczyzna potrzebuje seksu o wiele bardziej i częściej niż kobieta, musi go wychodzić, wybłagać a i tak ma za mało. W drugą stronę to nie działa, jeden chad wystarczy często na całe życie.
Pytanie dlaczego nie uprawiasz ze mną seksu jest dość krępujące i ja się wcale nie dziwię że ludzie jadą z tematem naokoło, by nie wyjść na takich lub owakich, zamiast powiedzieć wprost. Nie chcą ranić, nie chcą być źle zrozumieni, wcale nie trzeba kogoś oszukiwać albo kłamać by nie mówić prawdy. Czasem nawet ja sam nie umiałbym sobie odpowiedzieć na pytanie czemu właśnie nie mam ochoty na zbliżenie, a co dopiero komuś.Powiesz takiemu, wytłumaczysz, a on i tak nie zrozumie i problem jest tylko gorszy. Przyjęło się że facet to seksmaszyna, ale to nieprawda.
No to przecież jest. Mówisz że nie chcesz uprawiać seksu i tyle, co tu drążyć? Nie to nie.
Nie zamierzam upaść tak nisko, by rozwiązywać problemy, które sama stworzyłą sobie w głowie kobieta, tylko po to by mieć seks lub go nie mieć. Nie ma chemii, nie ma seksu, ludzie nie lecą na siebie lub nie mogą tego robić, to do niczego nie dochodzi, proste. Nie rozumiem tego szukania drugiego dna, gonienia za tym, zmuszania się i „rozwiązywania problemów” by go mieć.
Ale co ty chcesz rozwiązywać? Problemem jest czyjaś niechęć do seksu z tobą? Przecież to głupi argument, bo albo pokazuje, że seks jest dla kogoś celem do osiągnięcia nawet kosztem kogoś kto go nie chce i z góry stawia cię na pozycji psa na posyłki, rozwiązującego problemy za seks. Ja tam czulbym się z takim dociekaniem „dlaczego” i „co mogę zmienić by mieć seks” co najmniej jak gwałciciel albo zboczeniec. Dla mnie każdy sposób odmowy od czegoś czego się nie chce jest etyczny, bo tak naprawdę to nie jest czyjaś sprawa, tylko moja. Ja nie chcę być wykorzystywany i nie zamierzam nawet analizować co trzeba by poprawić i w tym względzie nie dziwię się kobietom. Jaki może być dobry powód odmowy tego że ktoś nie chce być przez kogoś wyruchanym? Mi się wydaje że każdy jest dobry, bo to święte każdego prawo do odmowy. A tu nagle okazuje się że jak wytłumaczysz coś nie tak, to będą cię łapać za słówka. Takie artykuły upewniają mnie tylko w twierdzeniu, że powinno się mówić krótko i konkretnie i to powinno być respektowane.. krótki komunikat, że nie zgadzam się na współżycie powinien wystarczyć każdemu, obu płciom, nie możemy się przecież gwałcić ani uprawiać podchodów jeśli nie mamy ochoty na to.
Pora się pogodzić z tym, że przeciętny mężczyzna potrzebuje seksu o wiele bardziej i częściej niż kobieta, musi go wychodzić, wybłagać a i tak ma za mało.
Czyli wolisz zamiast rozwiązać problem, który ma kobieta, pomóc jej nawet w przełamaniu, w tym by zdobyć zaufanie, to prosić, błagać itd? I tak mieć go za mało? A może jednak jakby się trochę o kobietę zatroszczyło to nie byłoby go za mało? Ja znam kobiety, które mówią „mogłabym zawsze i wszędzie”. No ale z kimś odpowiednim i z kimś kto rozumie kobietę, jej zmęczenie, jej gorszy czas, różnie. Powodów odmawiania seksu, jak samotności jest dużo (z innego tematu). Jak to się rozumie, to się problem rozwiązuje i ma się więcej spełnionych potrzeb, a na tym mogą zyskać dwie strony. Bo to, że ktoś nie chce seksu teraz nie oznacza, że nigdy by nie mógł i nie chciał. Wystarczy czasem posłuchać.
Popatrz, ale zdobywałeś seks bez wnikania w potrzeby kobiety, to ja się w ogóle nie dziwię, że masz wysoką samoocenę w tym aspekcie.
Jednak ludzie są odrzucani, jednak mają różne strategie. Jeden dogadza, drugi rozumie, trzeci bierze sobie uległą która ma kompleksy i siebie nie szanuje, więc nic nie musi robić, a jeszcze inny ma seks za wygląd/emocje/status społeczny.
Pytanie dlaczego nie uprawiasz ze mną seksu jest dość krępujące
Nie jest. W związku w którym jesteście przyjaciółmi nie ma takiego problemu. No chyba, że ktoś ma coś do ukrycia, albo nie ufa partnerce, albo nie wiem co tam jeszcze.
Gra pozorów. No ale co ja mówię? Dużo jest takich powierzchownych relacji. I ludzie nawet nie rozmawiają zbyt głęboko w tym tylko co na obiad i co kto w telewizji powiedział. No i żyje sobie pies z kotem, nie mają wiele wspólnego. I ja się dziwię, że tam w ogóle seks jest.
Nie chcą ranić, nie chcą być źle zrozumieni, wcale nie trzeba kogoś oszukiwać albo kłamać by nie mówić prawdy. Czasem nawet ja sam nie umiałbym sobie odpowiedzieć na pytanie czemu właśnie nie mam ochoty na zbliżenie, a co dopiero komuś.Powiesz takiemu, wytłumaczysz, a on i tak nie zrozumie i problem jest tylko gorszy.
Jak źle zrozumie, to trzeba poprawić zrozumienie lub dobór słów. Po to jest rozmowa. Nie ma co się wiązać z kimś z kim nie da się normalnie wyjaśniać spraw, naprawdę.
No chyba, że nie umie się wyjaśnić sprawy i sprawa to jest po prostu tragikomiczna w stylu „bo jesteś gruba i się nie myjesz”.
Da się to powiedzieć asertywnie i z taktem i da się problem rozwiązać.
A jak się nie da, to nie trzeba z kimś takim być.
No ale rozumiem, związki budowane na kłamstwie są okej. I potem facet odmawia seksu bo ona przytyła 50kg przez 5 lat, a ona udaje orgazmy.
No cud miód związek.
Przyjęło się że facet to seksmaszyna, ale to nieprawda.
To trzeba tabu przełamywać i rozmawiać. I oczekiwać dobrego potraktowania mimo odmowy i niedyspozycji.
Nic się nie wgryzie w społeczeństwo jak my sami nie będziemy o tym mówić, a będziemy stare schematy (tak, z patriarchatu) wyciągać i popierać cichym przyzwoleniem.
Mówisz że nie chcesz uprawiać seksu i tyle, co tu drążyć? Nie to nie.
Już pisałem po co. By ten seks jednak był, gdy problem się rozwiąże, albo by się dowiedzieć czy ktoś kręci.
Nie zamierzam upaść tak nisko, by rozwiązywać problemy, które sama stworzyłą sobie w głowie kobieta
Dla Ciebie to upadek, a dla mnie pomoc w jej odblokowaniu, w zdobyciu zaufania, może nawet w wyręczeniu gdy jest zmęczona, a ja nie (np. pomóc w domu) i wielu różnych rzeczy gdzie trzeba właśnie wyczucia i empatii.
A nie tylko powiedzenia „chcę seksu” i wio maszyna.
Nie ma chemii, nie ma seksu
Bezdura.
Dopiero sam przyznałeś, że facet nie jest maszyną, więc nie musi być niedysponowany z powodu braku chemii, a są inne czynniki.
Ja tam czulbym się z takim dociekaniem „dlaczego” i „co mogę zmienić by mieć seks” co najmniej jak gwałciciel albo zboczeniec.
To Ty. A ja jak usłyszę, że kobieta nie jest gotowa, bo została zraniona w przeszłości pozwala mi dać jej więcej komfortu i czasu. I tak mogę rozpisać się jeszcze setki stron na to, ale sensu to za bardzo nie ma.
Dlatego lubię analizy problemów, bo zawsze coś z tego można wynieść pozytywnego do nauki, a nie tylko jak mówisz terror, obowiązki, upokorzenie, psy na posyłki, gwałty i inne dramatyczne słowa.
Ja nie chcę być wykorzystywany
Nikt o tym nie mówi.
święte każdego prawo do odmowy
A drugiej strony święte prawo jest usłyszeć czemu te odmowy są.
I powtórzę. Mówimy o ZWIĄZKU.
A Ty chyba to przeinaczasz jakbyś pytał losowej osoby z którą masz zero wspólnego.
Już mi się mylicie nickami tutaj, zmieniacie je, ale ktoś tutaj ciągle mnie nakręca na pisanie o erodate i innych zbiornikach, to co ja się dziwię…
Więc tak. Jakbyś miał pytać losowej osoby czemu nie chce seksu, mimo ewidentnego braku zainteresowania i ta osoba nawet cię nie zna, nie ma zamiarów randkowych ani nic takiego, to fakt, to jest patologia.
Ale nie o tym jest rozmowa.
A tu nagle okazuje się że jak wytłumaczysz coś nie tak, to będą cię łapać za słówka.
Problemy.
Jak ktoś łapie za słówka i przeinacza specjalnie, albo usilnie to wyjaśniałem, że jest to toksyczne (no dobra, albo jesteśmy na innym poziomie mózgowym z drugą stroną).
https://swiadomosc-zwiazkow.pl/lampki-ostrzegawcze-toksycznego-zwiazku/
Więc ktoś w związku odmawia mi seksu i wcale nic nie wyjaśnia. Przez niego czuje się gorzej, bo obwiniam siebie o to (nic nie mówi, bo „może nie chce zranić”), albo uznaję w końcu, że nic nas już nie łączy, komunikacja jest tragiczna, a do tego przeinacza moje słowa, by robić dramat i szum.
No to są piękne wskaźniki do końca relacji.
No tak, znam taki typ ludzi, obu płci, wielcy jeb*cy i na takich pozują, a jak przychodzi co do czego to w łóżku kłoda, więc nawet go nie liczę. Sorry, ale tutaj pieprzysz, przeciętna kobieta wcale nie mogłaby zawsze i wszędzie, a już na pewno nie z każdym, są wstydliwe, nie chcą tego robić, więc niech nie robią.
Ja rozumiem, że kobiety podniecają się inaczej, wolniej, atmosfera bezpieczeństwa i braku problemów jest dla nich też ważna w tym procesie, ale jest to moim zdaniem coś co każdy powinien sobie zapewnić osobiście, nie zamierzam wprowadzać kobiety w taki stan, by czuła się komfortowo, tylko po to by doprowadzić do seksu, bo byłoby to dla mnie uwłaczające. Czy kobiety naskakują koło mnie z piwem na tacy, bym miał dobry humor i mi się przypodobać? Nie. Dlaczego w drugą stronę, to faceci mają zabiegać? Tylko popęd jest tu szczerą odpowiedzią, faceci potrzebują kobiety dla seksu i tylko i wyłącznie dlatego są wobec nich służalczy. Gdyby nie ich napalenie połowa „związków” nigdy nie dochodziłaby do skutku.
Jasne, bo każdy wszystko umiał od razu. Jak się nie umie gadać, to nie ma co być w związku, lepiej być samotnym. Jednemu nauka rozmowy i komunikowania swoich potrzeb zajmie miesiąc pracy, drugi otworzy się po paru latach, trzeci nigdy, ale moim zdaniem to żę się nie umie gadać, nie skreśla z brania kogoś do związku, to że komunikacja leży, to jedno, ale nie jest tak, że jak nie umiesz się dogadać, to nie zasługujesz na szczęście.
Ale po co ten seks ma być? Jak ktoś nie ma libido to z czego ma ci się tłumaczyć? Będziesz mu dodawał hiszpańskie muchy i dodawał afrodyzjaków do jedzenia, próbował partnera sztucznie napalać, rozwiązywał za niego jego blokujące go problemu tylko po to by ten seks był, zamiast wziąć na klatę odmowę? To chore.
Żeby to było takie proste… Istnieje całą masa ludzi którzy uprawia ze sobą seks, po przejściach, jest poharatana emocjonalnie, która na dobrą sprawę nawet nie umie sobie odpowiedzieć czy jest z kimś czy nie, czy chce być czy nie, a co dopiero pytania o seks w takiej sytuacji. Ja też mówię o związkach, ale ty postrzegasz związek jako coś, gdzie seks na pewno występuje, a jeśli nie to wystarczy porozmawiać lub pomyśleć, ponalaizować i będzie, każdy się ze sobą dogaduje, cud miód i orzeszki i żadnych problemów nigdy nie ma. Po prostu masz o tym jakieś nierealne pojęcie. Można być w związku i nie umieć się dogadać, albo nie umieć do kogoś dotrzeć od jakiegoś czasu. Można być na siebie napalonym, ale mieć np. poczucie dumy lub krzywdy które na seks nie pozwoli.
Czyli według twojej definicji, ten artykuł jest toksyczny, bo łapie za słówka kobiety które tłumaczą się, dlaczego nie chcą seksu, chociaż powinno być to bezdyskusyjne. Też tak uważam, więc przynajmniej w tej jednej rzeczy się zgadzamy.
Ty mówisz. Jak ktoś nie chce seksu, a druga strona pyta się co może zrobić by seks był, to jak to nazwiesz? Troską? Nie rozśmieszaj mnie, to najczystszy fałsz podbudowany chorą chęcią spółkowania z kimś, kto nie ma na to ochoty, obrzydliwa rzecz.
Wszystko da się powiedzieć dyplomatycznie, nie wszystko powinno w ogóle, a już na pewno tłumaczenie się dlaczego do seksu nie dochodzi do tego należy. Mogę się przecież z kimś dobrze dogadywać i nie chcieć mu tego tłumaczyć, prawda? I wcale nie będzie to ani manipulacja, ani poświadczenie braku umiejętności rozwiązywania problemów.
Sorry, ale tutaj pieprzysz, przeciętna kobieta wcale nie mogłaby zawsze i wszędzie, a już na pewno nie z każdym
Nikt nie mówi o przeciętnej kobiecie, mówię o takich, które tak mówią i że mogą częściej, niż inne i z kimś odpowiednim. A nie z każdym.
Pięknie przekręciłeś co piszę.
nie zamierzam wprowadzać kobiety w taki stan, by czuła się komfortowo, tylko po to by doprowadzić do seksu, bo byłoby to dla mnie uwłaczające
W porządku. Jak komuś powiesz coś miłego, by miał lepszy dzień to też jest uwłaczające wtedy. Co kto lubi i jak bardzo chce w sobie utrwalać postawy zdystansowane, niedostępne emocjonalnie i egoistyczne.
No ale zapomniałem, że już tezy masz nakreślone
– myślisz co zrobić, by seks zaistniał i był lepszy, by partner/partnerka czuli się lepiej, chętni, zmotywowani – gnój, gwałciciel
– myślisz co zrobić, by ktoś miał lepszy dzień, co powiedzieć, by czuł się fajnie – gnój, manipulator
Tak to jest jak się dobre rzeczy widzi złymi, a złe dobrymi. Masa dysfunkcyjnych związków tak wygląda właśnie.
Czy kobiety naskakują koło mnie z piwem na tacy, bym miał dobry humor i mi się przypodobać?
Czyli foch? Małostkowa zemsta? Inni wokół mnie biedaka nie skaczą, więc ja nic nie zrobię?
No to nie musisz robić, za to ktoś zrobi i będzie miał seks, dobry humor kobiety i inne pozytywy.
Zresztą od tego jest rozmowa, by kobieta też mogła zostać nakierowana na to jak sprawić byś miał lepszy dzień, bo może cierpisz, może jesteś zmęczony, może chory, może to i tamto. Ludzie tak robią w dobrych związkach.
ale jest to moim zdaniem coś co każdy powinien sobie zapewnić osobiście
Tak uważaj. Ja uważam inaczej. Można sobie wzajemnie pomagać i o siebie dbać.
faceci potrzebują kobiety dla seksu i tylko i wyłącznie dlatego są wobec nich służalczy. Gdyby nie ich napalenie połowa „związków” nigdy nie dochodziłaby do skutku.
Szowinistyczne bzdury.
Fatalnie określasz naszą płeć jako tą, co tylko dla seksu wszystko robi. Mów ZA SIEBIE.
I jak zawsze lubisz mieć jedną odpowiedź na każde zagadnienie. A co jeśli jest chociaż druga odpowiedź? Można być służalczym z powodu wzorców rodzinnych i kulturowych?
A co powiesz na brak miłości, niską samoocenę i służalczość dzięki której ktoś będzie myślał, że te braki zostaną mu zrekompensowane?
A co powiesz na coś co nie jest służalczością, tylko typową motywacją do budowania fajnej relacji, takiej jak z przyjacielem płci męskiej, tyle, że to akurat płeć żeńska? I nie musi chodzić o seks, a normalną relację.
I można tak długo. Powodów wchodzenia w związki, albo uległości jest też dużo.
W ogóle pisanie, że my kobiet potrzebujemy tylko do seksu i że kategorycznie wszyscy to naprawdę fatalny obraz związków. Ja się nie dziwię, że kobiety teraz się grupują w kontekście jakiejś nienawiści do nas jak słyszą takie rzeczy.
Ale jak ktoś ma obraz taki, że kobieta jest do seksu, a facet od kasy to ma jak ma. Ale ja tych dysfunkcji, przedmiotowego i płytkiego odbioru ludzi/rzeczywistości nie będę tutaj wspierał.
to że komunikacja leży, to jedno, ale nie jest tak, że jak nie umiesz się dogadać, to nie zasługujesz na szczęście.
I znowu przekręciłeś. Nie pisałem, że nikt nie zasługuje się na szczęście, jak się nie umie komunikować. Można być szczęśliwym z kimś innym, z kim komunikacja będzie ok, albo być szczęśliwym samotnie.
A jak chcesz wojny w związku i co chwila wojna, bo nie idzie się komunikować to nie warto. Z mojej perspektywy. Strata czasu, energii, emocji.
Ale oczywiście znam ludzi, którzy nawet uważają, że przemoc jest dobra w związkach i nie warto z nich rezygnować, bo to normalne i przecież większość ludzi ma takie związki. Usprawiedliwiają co najgorsze. „Jest jak jest, ale przynajmniej się „kochamy”. „W każdym związku muszą być zgrzyty, idealnie nie będzie”. I oni widzą tylko skrajności. Albo ma być idealnie, wręcz super w mgnieniu oka, wszystko najlepsze, albo tolerują naprawdę badziewne zachowania i mówią, że są normalne.
I okej. Ja nie będę na pewno tego promował. Należy uczyć się komunikacji i dobierać takie osoby z którym nie będzie wojen, sprzeczek i innych konfliktów, albo nauczyć się to wszystko naprawiać z czasem (im szybciej, tym lepiej, ale TRZEBA CHCIEĆ). Bo bez tego to nie poprowadzi się długotrwałego, szczęśliwego związku.
Jasne, bo każdy wszystko umiał od razu
I znowu. Kto napisał, że od razu? Uczyć się, docierać, ale nie uważać, że związek w którym komunikacja leży i to nawet wiele lat jest „okej”.
Jakby był to byśmy nie mieli tylu rozwodów i zdrad, a to jedne z przyczyn.
Ale po co ten seks ma być?
Pytaj tych, którzy go chcą. Pewnie po nic.
Jak ktoś nie ma libido to z czego ma ci się tłumaczyć?
Mówisz wtedy „mam niskie libido, po prostu nie potrzebuję tyle seksu”.
To też pisałem w kontekście nawet osób aseksualnych – warto o tym mówić, warto się przyznawać, żeby druga strona poczuła się uczciwie potraktowana z sytuacją, a nie domyślała się rzeczy najgorszych.
Rozmowa. Jest powód, jest przyczyna.
Negujesz te rozmowy i szukanie przyczyn, mimo, że sam te powody podajesz i, że jednak warto informować.
I jak człowiek wie na czym stoi, bo ma kogoś kto ma niskie libido to wie, że nic z tym nie zrobi. Oczywiście też się w życiu spotkałem z sytuacjami, gdzie ktoś mówił o niskim libido, ale okazało się, że ma wyższe, tylko, że musi spotkać odpowiednią osobę która umie do niej dotrzeć, do jej potrzeb, komfortu i zadowolenia. Ale jak mówię, są różne sytuacje i różni ludzie umieją, chcą, bądź nie ten problem rozwiązać.
ty postrzegasz związek jako coś, gdzie seks na pewno występuje, a jeśli nie to wystarczy porozmawiać lub pomyśleć, ponalaizować i będzie, każdy się ze sobą dogaduje, cud miód i orzeszki
Pięknie znowu przeinaczasz. Napisałem, że należy analizować i próbować, a nie że cyk, pyk i wszystko zrobione, na wszystko masz odpowiedzi bez myślenia, rozmów i pytań.
To właśnie nic nie robiąc i wszystko spłycając do „nie, bo nie” nic się nie rozwiąże.
Cała reszta to pisanie pod tezę i chochoły z Twojej strony.
Czyli według twojej definicji, ten artykuł jest toksyczny, bo łapie za słówka kobiety które tłumaczą się, dlaczego nie chcą seksu, chociaż powinno być to bezdyskusyjne. Też tak uważam, więc przynajmniej w tej jednej rzeczy się zgadzamy.
Luzik, zawsze da się tak zrobić, bo wszędzie są słowa, czyli wszyscy mogą siebie łapać w tej „logice”. Więc wszyscy są toksyczni.
No brawo za myślenie.
Ale nie. Łapanie za słówka to też usilne ich przekręcanie. Ja nic nie przekręcam, tylko wyjaśniam i to często to co mają na myśli osoby toksyczne, albo nieumiejące się komunikować.
Jeśli uważasz, że gdzieś coś NIESŁUSZNIE przekręciłem w tych 34 powodach to zapraszam do podania cytatu, co i dlaczego, a nie wysuwając taki ogólnik. Ogólnik tak naprawdę napisany cały czas pod jedną tezę „nikt nie ma prawa zmieniać stanu gdy nie chcę jakiejś rzeczy, bo to wykorzystywanie”.
Jakby tylko był jeden powód odmowy to faktycznie tak byś mógł myśleć, ale powodów jest więcej i dlatego są różne sposoby rozwiązywania tego.
Ty mówisz. Jak ktoś nie chce seksu, a druga strona pyta się co może zrobić by seks był, to jak to nazwiesz? Troską?.
Tak, troską. Jak zapytasz kto i jaki ma problem to prędzej znajdziesz rozwiązanie, niż olewając temat i olewając chęć zrozumienia drugiego człowieka.
Olewaj i nazywaj to też troską ,dawaniem komuś wszystkiego co najlepsze. A to jednak brak empatii, troski i wyczucia.
Nie rozśmieszaj mnie, to najczystszy fałsz podbudowany chorą chęcią spółkowania z kimś, kto nie ma na to ochoty, obrzydliwa rzecz
Ta, jak masz jeden powód odmowy to tak jest, cały czas jesteś ślepy na mnogość powodów.
No ale to tak jest jak się uważa, że kogoś „nie” oznacza „nie”, a nie „może, jeśli potraktujesz mnie odpowiednio” czy też „może, jeśli mnie wyręczysz, bo jestem zmęczona”.
Ale zapomniałem znowu, że to uwłaczające, bo nikt o Ciebie się nie starał, to Ty też nie będziesz. A w ogóle to fałsz, gnębienie, gwałt, wykorzystywanie i chamstwo.
Zaorać ludzi troszczących się o innych, zaorać.
Dziwnym trafem z otoczenia i z internetu znam ludzi, którzy mając takie podejście, nazywając dobre rzeczy złymi i upatrując się zła w ludziach sami nie mając dobrych, miłosnych, stałych relacji. Naprawdę jest to dziwne. Ale piszę ironicznie…
Mogę się przecież z kimś dobrze dogadywać i nie chcieć mu tego tłumaczyć, prawda?
Oczywiście, nie tłumacz, nie mów nic i zamiataj problemy pod dywan, a potem dziw się czemu coś nie wyszło, albo narósł konflikt, bo ktoś nie porozmawiał szczerze o temacie, a nawet stworzył tego niesamowitą historię opartą na chochołach. Patrz jak odmawiasz seksu, a ktoś sugeruje w końcu, że pewnie jest zdradzany, albo brzydki i cierpi, bo nie słyszy jasnego komunikatu. Ludzie jak tak badziewnie się komunikują to tak to się kończy.
No bo po co się tłumaczyć? Po co mówić szczerze o niskim libido, aseksualności, zmęczeniu, przepracowaniu, poczuciu lęku, braku zaufania? Ujma.
Straszne rzeczy.
Zresztą po co ta dyskusja? Nie przekonasz mnie, ani ja Ciebie. Nie widzę tu rozwiązania, widzę, że mamy inny sposób na życie i relacje. Ja się będę troszczył, dopytywał, w razie czego spełniał potrzeby, wyręczę ze zmęczenia jak będzie to powód odmowy seksu, bo ujmy nie mam, a Ty miej mnie za gwałciciela i fałszywego pajaca, który wymusza rzeczy z egoizmu. To tam wiesz, Twoja opinia. I może mnie co najwyżej ona trochę zniesmaczać, ale absolutnie nie dziwi patrząc jak ludzie potrafią nawet przemoc w związkach nazywać miłością i tym, że im zależy, więc czemu nie mają nazwać troski jakimś innym gównianym zachowaniem?
Więc tak, jeśli uważasz, że Twoja komunikacja, czy „nie, bo nie” jest ostateczna i idealna, a reszta to ujma to w porządku. Ja uważam inaczej i Twojej drogi w moim życiu nie przyjmę, bo widziałem ile szkód wokół wywoływała, ile niedopowiedzeń, ile frustracji i kłótni. To Twoje sukcesy w związkach, czy z seksem, z dostępnością, humorem i szacunkiem kobiety (niepłatnym!) pokazują czy masz rację w tym jak się z nimi komunikować, także w sferze seksualnej. I może takie znajdujesz.
Ile ludzi, tyle dopasowań. Ja się nie dogaduję z kobietami, które odpowiadają na portalach randkowych jednym zdaniem i gdyby miały mi jednozdaniowo tłumaczyć czemu co robią, albo nie robią, to ja bym z nimi nie wytrzymał i bym się czuł intelektualnie spuszczony w kiblu. Albo nawet ignorowany. Albo, że tkwię z kimś mało samoświadomym, co jest dla mnie „no go zone”. Ty byś uważał za okej taki sposób rozmowy. I to jest piękne, bo jakby wszystkim podobał się jeden typ osoby to by tylu związków nie było. Oby tylko naprawdę były szczęśliwe, zgodne i najlepiej jeszcze trwałe, jak to się pięknie mówi, bo w innym wypadku nie ma nawet sensu się dobrze komunikowac jak to relacja płytka i nastawiona np na krótki czas, brak zaangażowania itd.
Przeczytałem całość, faktycznie mamy różne zdania i nie przekonamy się. Odniosę się tylko do paru najważniejszych rzeczy.
Jedno zdanie napisałeś tylko prawdziwe, ale za mało je podkreśliłeś:
i z tym cię zostawię, w tym kontekście ten tekst brzmi po prostu jak sposoby na wymuszanie seksu. Mnie to odrzuca, ty twierdzisz że pomagasz rozwiązywać komuś problemy. Nie, dzięki, nie przekonam się.
Ja uważam, że cały ten tekst jest z grubsza niesłuszny z jednego, kluczowe powodu – on tłumaczy z języka ludzkiego na ludzki. Dostajesz od kobiety, w ludzkim języku konkretną odpowiedź na hipotetyczne pytanie dlaczego nie ma seksu i zamiast jej wierzyć, to i tak przerabiasz to na swoją modłę. To mnie burzy. Kojarzy mi się to z prasą lat dwutysięcznych, z kącikiem humor, gdzie były kiepskie dowcipy pokroju – co znaczy szukam dyskretnego lokatora? – znaczy takiego który będzie udawał że go nie ma. Co znaczą elastyczne godziny w pracy? Że zadzwonią do ciebie w środku nocy byś pracował itd. Itd. itd. ktoś ci odpowiada, a ty i tak zamaist to przyjąć, zmieniasz całkiem znaczenie. To mnie burzy i skreśla ten tekst. Na przykład pierwsze – ból głowy. Ktoś ci mówi, że boli go głowa, a ty że jeśli za często, to na pewno oszustwo. A ja akurat miałem okres w życiu, gdzie pół roku dzień w dzień bolała mnie głowa i co, i czyje na wierzchu? I nie chciałbym być traktowany wtedy jak oszust. Zasiewasz zupełnie niepotrzebnie ziarno nieufności do własnej kobiety. Do wielu punktów mam zastrzeżenia, na przykład czternasty. Albo dwudziesty dziewiąty. Fakt, faktem, seks również psuje relacje, zwłąszcza gdy bardzo długo jesteś zakochany w kimś czysto platonicznie i nie spodziewasz się że w ogóle będziesz miał szanse na łóżko, czasem to poczucie że jest się tego niegodnym nie wychodzi z manipulacji kobiety, tylko z głowy mężczyzny, myślenie że nie zasługuje. I uważam, że jeżeli takie myśli się pojawiają, to nie bez powodu i bywa tak, że dostaje się więcej niż się zasługuje. Naprawdę, istnieją relacje których nie chciałbym skażać seksem i każdy normalny człowiek to zrozumie.Ale tak jak mówię, to czubek góry lodowej zarzutów które mam do tego tekstu
A jakbyś chciał? Facet od seksu i kobieta od kasy? Przecież to przepis na katastrofę. Skądś się tradycyjne role wzięły i nie bez powodu są jakie są.
Złe myślenie. Brak seksu to nie jest problem. Jakbym powiedział, że nie masz teraz ochoty na tort, byłaby to zapewne prawda, tylko to czy to by był faktycznie twój problem, moja troska czy raczej mój interes, jako sprzedawcy tortów, który chcę ci go wcisnąć? Tak właśnie to postrzegam. Nie masz jakiejś potrzeby, to ja ci POMOGĘ ją mieć. Przecież to jest zwykły haracz, tylko w innym ubranku. Jak kobieta seksu zachce, to uwierz mi, że go znajdzie. Naprawdę, nie musisz jej w tym troskliwie pomagać, bo prawda jest taka że nie jest to motywywowane jej szczęściem, tylko twoim interesem.
i z tym cię zostawię, w tym kontekście ten tekst brzmi po prostu jak sposoby na wymuszanie seksu.
To trzeba było skomentować TE zdanie, a nie problemy RÓŻNE. Jeśli napisałbym, że mamy komuś rozwiązać problem z brakiem libido to mógłbyś uznać to za wymuszanie, a mógłbyś jeszcze dociekać. Bo brak libido to często PROBLEMY ZDROWOTNE lub emocjonalne. Druga sprawa to nie wiesz tego może, ale u kobiet libido wyłącza się często bo NIE MAJĄ STYMULACJI.
Czemu wiele kobiet potrzebuje gry wstępnej, a faceci zwykle nie? Ponieważ mają seksualność zależną. Oznacza to, że uruchamiasz w nich dane emocje w jakiś sposób, ale nie wymuszasz, ponieważ one na to pozwalają, a nawet podają Ci powód czemu tego seksu nie ma (np. słaba gra wstępna, za bardzo boli, nie myślisz o niej, tylko o swojej przyjemności). Co innego jak łamałbyś granice i gdyby kobieta mówiła „stanowcze nie i wypad”, a Ty dalej byś przekonywał, zmuszał, siłą coś robił.
Nie widzisz różnicy nawet w tym, by skierować kogoś do seksuologa jak ma problemy z libido, a nie ma diagnozy aseksualności, albo porozmawiać o problemach emocjonalnych, a może ulepszyć grę wstępną? Jest cała TONA przyczyn niskiego libido i nie jest to wymuszaniem, a pomocą.
Dostajesz od kobiety, w ludzkim języku konkretną odpowiedź na hipotetyczne pytanie dlaczego nie ma seksu i zamiast jej wierzyć, to i tak przerabiasz to na swoją modłę.
Już to pisałem, nie ma sensu się powtarzać. Nie każda osoba mówi to co myśli. Może zdradzać, a Tobie powie, że „nie, bo nie”, będzie tak mówić pół roku, a Ty wtedy „okej, idę mecz oglądać”.
Albo powie, że jest chora, ale nie poda jaka choroba i pół roku nadal jest chora, ale nic się zmienia.
Każdy normalny człowiek drąży i to ten który nastawił się, że w związku nie będzie tylko nie wiem, gościem od przynoszenia kasy, albo coś w ten deseń i sądził, że jakaś więź fizyczna też będzie, a nie totalne ZERO.
Poza tym myślisz, że kobiety też tak nie robią jak piszę? Myślisz, że nie ma kobiet, które są odrzucane seksualnie w związkach? Są. I też dopytują co się dzieje, czy coś się stało, czy to problem z nimi, czy co mają zrobić, by seks wrócił. Ale nie, bo to od razu jakieś straszne rzeczy. Ludzie nie umieją się komunikować, albo nie chcą i coś się za tym kryje niedobrego i taka jest niestety prawda.
Na przykład pierwsze – ból głowy. Ktoś ci mówi, że boli go głowa, a ty że jeśli za często, to na pewno oszustwo. A ja akurat miałem okres w życiu, gdzie pół roku dzień w dzień bolała mnie głowa i co, i czyje na wierzchu? I nie chciałbym być traktowany wtedy jak oszust.
Fajnie, a leczyłeś to? Bolała głowa bez powodu? Pokazałeś, że to jest realny problem i widać były objawy, niedyspozycje życiową i inne rzeczy? Bo co innego jak ktoś mówi, że boli głowa, a NIC z tego nie wynika, tego nie widać i wtedy to wygląda tylko jak kłamstwo.
Wczuj się w rolę tego, kto może być oszukiwany. Musisz zakładać też, że nie wszyscy są prawdomówni, a do tego kręcą. Jak chcesz ślepo wierzyć to sobie wierz, mówiłem, nie dogadamy się.
Ja wolę sytuacje oceniać na wiele sposobów. Raz są sytuacje, że wierzysz i widzisz jak jest, a często możesz mieć oznaki, że nie ma jak w to wierzyć, bo coś tu nie gra.
na przykład czternasty
I co w nim nie tak? Nie ma friendzone? Nie istnieje nic takiego?
Jak seks ma psuć relację to nie jest to relacja związkowa, ani która nim będzie. A jednak pisze z perspektywy tutaj kogoś kto jednak liczy na to, na związek.
I dla niego odpowiedź, że seks psułby relacje jest odpowiedzią, że relacji związkowej nie będzie, a może być przyjaźń, lub pseudoprzyjaźń.
Naprawdę, istnieją relacje których nie chciałbym skażać seksem i każdy normalny człowiek to zrozumie.
ZWIĄZKÓW? 🙂 Przecież ja w ich kontekście to piszę, a Ty znowu sugerujesz jakby to było jakieś proponowanie seksu koleżance z którą mamy dystans.
Albo dwudziesty dziewiąty.
To tylko moja opinia. Jak ktoś miał 10 partnerów, a robi z siebie osobę świętą i religijną, która zakłada czystość, czy też wybór partnera do seksu z miłości, to odpowiem Ci w Twoim stylu „niech nie będzie śmieszny”.
A jakbyś chciał? Facet od seksu i kobieta od kasy? Przecież to przepis na katastrofę.
Katastrofa jest wymyślona to po pierwsze. Po drugie staram się podkreślić, by relacje nie były przedmiotowe. Jak widzisz relacje jako wymiana kasy za seks to masz przedmiotowe podejście do ludzi. A jeśli tak to bardzo zabawne, że komuś zarzucasz egoizm, mimo troski i traktowania innych właśnie po ludzku, wnikając w ich potrzeby, lęki, zmęczenie, wszystko co inne. I dając im pole do bycia indywidualistami, mając indywidualne potrzeby, cechy i talenty, a nie w sztywnym schemacie narzuconym społecznie.
W przedmiotowym traktowaniu wygląda to tak, że ktoś ma jakieś zadanie do wykonania i to go określa. No nie, mnie nie określa kasa, a kobiet nie określa seks. Facet to nie bankomat, a kobieta to nie lalka do seksu. Z takiego myślenia też są zdrady i rozstania, bo jak facet traci kasę to dostaje kopa w dupę, a kobieta jak traci urodę i zdolności rozrodcze. FATALNE WZORCE.
A gdzie w tym człowiek?
Skądś się tradycyjne role wzięły i nie bez powodu są jakie są.
Role płciowe wzięły się z tego, że ktoś je narzucił płciom, albo wynikły z początkowych stadiów życia prehistorycznego, na co dziś nie ma miejsca. Nie oznacza to, że kobieta nie może zarabiać, co pokazują dzisiejsze czasy. Nie oznacza też, że facet nie może być od seksu, bo wiele kobiet tego też chce.
Gdyby role płciowe miały cały czas znaczenie to kobiety nie pracowałyby do dziś, a faceci nie mogliby nawet być pielęgniarzami, czy opiekować się dziećmi, bo ktoś coś narzucił to to jest święte. Nie, jest starodawne, przestarzałe i nie wlicza jednostek, które pod te role nie pasują i nigdy nie będą pasować.
Złe myślenie. Brak seksu to nie jest problem
Oczywiście, że dla wielu jest to problem nie mieć seksu w związku i to np. pół roku i słyszeć tanie wymówki. Ale znowu się kręcimy w kółko, to są powtórzenia. Do niczego to nie zmierza.
Jakbym powiedział, że nie masz teraz ochoty na tort, byłaby to zapewne prawda, tylko to czy to by był faktycznie twój problem, moja troska czy raczej mój interes, jako sprzedawcy tortów, który chcę ci go wcisnąć?
Tak, bo w relacjach zawsze jest ktoś kto chce wykorzystywać lub wykorzystuje. Albo jest podstępnym sprzedawcą i naiwnym kupcem, który na stówę jest oszukiwany. Wszystko z pozycji agresora i ofiary. Masz naprawdę paranoiczne i czarno-białe spojrzenie na relacje i na ludzkie czyny. To naprawdę pomaga w stałych relacjach miłosnych?
Byłeś kiedyś w długim związku w którym np. pół roku miałeś odmowy a np. inicjowałeś codziennie seks, albo co tydzień, albo choć raz na miesiąc? I co jakbyś miał co rusz te same odmowy i co? Nic by nie zakiełkowało, tylko nie to nie? I wzruszenie ramionami i zapomnienie o potrzebie? I nienazwanie tego problemem?
Ja nie wiem co to jest za mania nazywania dobrych rzeczy negatywnymi, a widzę to u osób jednak mających problemy z relacjami, czy wywodzących się z dysfunkcyjnych rodzin. Posiadasz dziecko – egoista. Troszczysz się – egoista. Myślisz o kimś – egoista. Pytasz co kto potrzebuje – egoista. Nie masz dziecka, bo nie chcesz dać mu złego życia – egoista. Idziesz zarobić więcej, mimo, że chcesz podnieść stopę życia całej rodzinie – egoista, pewnie robi to dla siebie i „fejmu” i „statusu”. To są chyba projekcje.
I ja bym nie wchodził w relacje jakbym za partnerkę miał kogoś w kogo dobrych zamiarach bym widział podstęp, krzywdę, wykorzystywanie, a jakby spytała mnie co zrobić bym częściej chciał seksu, zamiast np. oglądać porno (ha, ile narzekań kobiet słyszałem o tym i to często uzależnieni od porno tak mają), to nie odebrałbym tego jako troskę, tylko coś paskudnego. Same złe zamiary, zła baba mnie zmusza! I jeszcze każe odpowiadać na pytania! Zła kobieta! A może nawet chce bym się leczył, wmawia mi chorobę, mimo, że w wieku 25 lat mi nie staje – zła kobieta, zła!
No przecież to tylko nienawiść zbuduje, nawet jak taka kobieta miałaby super zamiary i chciałaby ulepszyć więź, albo martwi się zdrowiem. Czy też jak to wiele nazywa „trzeba pracować nad związkiem” (nad lepszym seksem też i zrozumieniem potrzeb drugiej strony).
I dlatego moja lista w tym pomaga, by nie tkwić w takich relacjach właśnie, nie dawać się robić w bambuko 🙂 trzeba to rozróżniać, mieć z tyłu głowy, że może prawda, może fałsz, wszystko należy brać pod uwagę, a nie jednostronnie, że albo zawsze ktoś oszukuje, albo zawsze wszyscy są prawdomówni i mówią co myślą.
Ale ten przykład z tortem to też super jest do pokazania, że rozmowy mają znaczenie. Nie chcesz tortu? Czemu?
– bo nie jestem głodna (okej, to może później?)
– bo nie jest dobry (okej, to jak ulepszyć przepis, by był lepszy i byś go z chęcią zjadła?)
– jestem zmęczona i przez to nie chce mi się nic jeść (okej, to pomogę coś, żebyś nie była taka zmęczona?)
– nie, bo jest za drogi (okej, to przemyślmy jak to zrobić, by nie kosztowało tyle)
Jest problem określony, są rozwiązania. I dzięki nim OBIE STRONY mogą mieć spełnione potrzeby. OBIE. To żaden egoizm, tylko WSPÓŁPRACA. Obie strony mogą być z tego zadowolone.
Na koniec powinniśmy jeszcze określić co dla kogo jest troską. Jeśli inna osoba pyta mnie o zdanie, o potrzeby, chce by było mi lepiej, by było mi przyjemniej etc. to dla mnie to troska. Naprawdę nie umiem w tym widzieć egoizmu. Co z tego, że taka kobieta też będzie miała seks w razie czego, jeśli ona się o wszystko wokół zatroszczyła? Nic. Bo seksu się nie „daje” i nie jest „sprzedawany”, tylko to akt obopólny, współpracujący i tak powinien być traktowany. Co dajesz to do Ciebie wraca. Dasz komuś przyjemność, dobro, to prędzej i Ty dostaniesz. Oczywiście w normalnym, zdrowym związku z ludźmi o takiej samej konstrukcji psychicznej i wzorcach. I to jest cel.
Mamy z dziewczyną dwójkę dzieci, nie mamy ślubu. Byłaby trójka, ale nie mogliśmy tylu mieć. Uważam, że utrata jednego dziecka była dla niej traumą która rzutuje na życie seksualne, nie może się przemóc, mówi że przy dwójce dzieci jej libido jest zerowe, a nawet jeśli, to przez dzieci źle jej się to kojarzy. Ja uważam, mimo iż częściowo rozumiem ten argument, to uważam, że brak seksu w pewien sposób łączy się bezpośrednio z rozbijaniem więzi rodzinnych i rodziny, które chcemy zachować. Kto z nas ma rację?
Razem macie. Jednak trauma to coś poważniejszego i nie należy jej stawiać na równi obok przyjemności seksualnej.
Wg mnie powinna przejść terapię (zależy od powodu, może emocjonalną, może u seksuologa), a jak nie, to trzeba dać jej czas na oswojenie się z tym, zapomnienie, choć częściowe. Do tego na pewno antykoncepcja powinna tu wejść w grę na tyle duża, by nie było ryzyka ciąży – jeśli tego się boi.
mówi że przy dwójce dzieci jej libido jest zerowe
Może ze zmęczenia, harmidru, wyczerpania emocjonalnego, depresji, może wzięła do siebie jakoś śmierć dziecka jako własną nieudolność i spadła samoocena? Jest wiele powodów, trzeba to rozwinąć i dociec, wtedy prędzej pomoże się w rozwiązaniu problemu. Sam bym musiał z nią rozmawiać, by wyciągnąć coś więcej. Reszta to domysły. I na pewno w tak trudnej sytuacji najmniej znaczy tu „kto ma rację”.
Najśmieszniejsze jest to, że kiedy zobaczy chada, to nagle będzie seksu chciała.
Widziałem to nie raz i nie dwa
Co widziałeś? Widziałeś kobietę, która cierpi po śmierci dziecka i dla byle przystojnego gościa łamie sobie psychikę, leci w seks bezmyślnie kompletnie zapominając o tym co przeżyła? Już naprawdę nie przesadzajmy, TROCHĘ EMPATII. Ludziom spada libido w takim cierpieniu i lękach, więc tego typu kpienie nie pomoże. Będzie się wmawiało samemu sobie, „o, nie jestem przystojny, to pewnie to tego wina, a kobieta to pustak, bo tylko na wygląd leci, a nie ma ludzkich uczuć”. Bardzo szkodliwe myślenie. Wystarczy współczuć i już się rozumie wszystko. I już nie przypisuje się takich patologicznych zachowań każdej kobiecie i to cierpiącej.
Nie zapomnijmy, że mężczyźni też mają lęki przed tym, by nie było ciąży, by nie zrujnować się finansowo przez kolejne dziecko, czy też by kobieta którą KOCHAJĄ nie cierpiała (ale najpierw muszą kochać, szanować, a nie gardzić). I tak samo mężczyzna może mieć problemy z libido. W taką samą stronę kpienie i wmawianie, że „przy ładniejszej byś chciał seksu” też nie pomoże. Trzeba zrozumienia i mniej egocentryzmu.
Jak się okaże zrozumienie, wsparcie i empatię to taka osoba PRĘDZEJ zechce seksu od nowa, niż jak będzie się ją szkalowało.
Większość punktów jest bardzo sensownych, kobiety nie mają obowiązku seksu, związek to tylko przytaknięcie i nie jest uwzględnione czy trwa on kilka dni czy parę lat.
Seks powoduje niepotrzebne przywiązywanie się partnerów, kiedy czują, że do siebie nie pasują i tworzenie toksycznych wieloletnich relacji, gdzie ludzie nie chcą że sobą być
To zależy, bo w małżeństwie, by je podtrzymać (a nie chcieć się rozejść i kłócić) należy dbać o więzi małżonków, ich potrzeby. Dbać o emocje małżonków, szacunek, dialog, ale i więź seksualną (w tym po prostu potrzeby seksualne – najlepiej się dogadać, a nie ich unikać w tym kłamiąc czemu się ich unika, jak udawanie bólu głowy).
Im więcej sfer, które są podtrzymywane tym szczęśliwszy, a więc trwalszy związek.
I jak pisałem na początku. Co innego jest raz odmówić, bo np. powodem jest choroba, a co innego odmawiać cały rok i machać ręką na to wszystko, nie mieć uzasadnienia, czyli nie dbać o partnera. To raczej znak, że coś się wypaliło i małżeństwo już o siebie wzajemnie nie dba, albo robi to tylko jedna strona.
ok nie ma 100% antykoncepcji, ale co niby jest 100% na świecie. No chyba tylko jak w tym powiedzeniu „śmierć i podatki”, choć współcześnie nawet z drugą częścią tego stwierdzenia można polemizować. Gdyby tak myśleć że nie ma 100% pewności bezpieczeństwa to w zasadzie żadnego działania na tym świecie nie należałoby podejmować, bo zawsze jest jakieś ryzyko. poza tym jak ktoś ma poważne problemy lękowe to też nie jest w stanie zbudować dobrego związku. oczywiście nie twierdzę ze człowiek nie powinien mieć żadnych leków w sobie Nie jesteśmy robotami przecież. A ponadto jak wchodzi się w związek to trzeba liczyć się z tym że mogą pojawić się dzieci. wszystkiego w życiu nie da się zaplanować co do milimetra. Dzisiejsza antykoncepcja nie jest 100%, ale nie oszukujmy się jest wysoce skuteczna
Jeśli chodzi o ten punkt to myślę że w większości przypadków dotyczy on beta facetów których kobiety nie kochają, a jeśli się już rozmnożyły to po licha miałyby tym facetom dawać seks tym bardziej ze grozi ciążą. której już nie potrzebują.
A jak kobieta jest naprawdę zakochana to wątpię aby użyła tej wymówki.
Niezależnie od wszystkiego także i w tej sprawie należy być odpowiedzialni we dwoje, a nie tylko ze kobieta ma lęk więc koniec i kropka
Ten punkt o tym, że kobieta nie chce seksu bo się boi ciąży to jest najbardziej sensowny. Nie ma antykoncepcji, która chroni w 100 % przed ciążą. Ciąża wyniszcza organizm, a do tego dochodzi jeszcze bolesny poród. Jasne jest jeszcze aborcja (jednak to nie jest dobre wyjście) a jak nawet nie, to można oddać dziecko do adopcji.
Trochę ten punkt został potraktowany po macoszemu, a uważam, że jest naprawdę ważny. Ludziom w większości teraz seks kojarzy się z fajną zabawą- to, że w wyniku seksu może powstać ciąża to jest gdzieś spychane na dalszy plan, a to jest błąd ponieważ głównym zadaniem seksu jest prokreacja, a przyjemność jest tak przy okazji, aby odpowiednio zmotywować do tego seksu 🙂 Powtórzę jeszcze raz, że nie ma 100% antykoncepcji (poza seksem w fazie niepłodności bezwzględnej, ale tą fazę trzeba umieć wyznaczyć)- gumki pękają, tabletki, plastry- to też może zawieść. Niektóre kobiety nie chcą jednak sprawdzać czy będą w tych szcześliwych 99 % czy może jednak w tym pechowym 1 %.
Tekst ogólnie mi się podobał.
Pozdrawiam!
Witaj. Uzupełniłem ten punkt, ponieważ rzeczywiście nie oddał nawet tego wszystkiego co miałem wtedy na myśli. Lęki zawsze są zrozumiałe, bo jednak też dziecko to ogromne przeorganizowanie życia. Pozdrawiam i dzięki 🙂
Punkty 15 i 25 – nawet nie dziewica ma prawo odmówić powołując się na uczucia religijne, gdyż może to być po prostu nawrócona osoba! Więc stwierdzenie, że tylko dla dziewic jest to zarezerwowane jest nieadekwatne. Oczywiście mowa o kobietach prawdziwie nawróconych, a nie manipulantkach. Z pozostałymi punktami, po głębokim zastanowieniu się, zgadzam się. Będąc w stałym związku nie użyłam ani razu żadnego z 34 punktów. Od siedmiu lat jestem sama. Po przeczytaniu tego artykułu rozumiem teraz dlaczego nie wiążę się i do tej pory nie związałam się z żadnym mężczyzną.
Dzięki za merytoryczny komentarz. Racja, nie pomyślałem kompletnie o nawróceniu… aczkolwiek od razu przypomina mi się Frytka. Zniszczona przez Cejrowskiego teraz wydaje książki o przemianie. Co o tym sądzisz?
Po przeczytaniu tego artykułu rozumiem teraz dlaczego nie wiążę się i do tej pory nie związałam się z żadnym mężczyzną.
Bo seks jest ważny w związku, uzdrawia i buduje więzi? Nie używałaś nigdy takich wymówek, więc nie rozumiem – poprawne, szanujące zdanie drugą połówkę zachowanie jest zawsze na +
oj z tym nawróceniem to bym raczej uważał
Oj, przecież napisałam, że chodzi o szczere nawrócenie a nie manipulowanie :-).
ok dobrze zrozumiałem co napisałaś. Ja tylko zwracam uwagę ze bardzo często to „nawrócenie” to tylko taka kolejna wymówka, żeby unikać seksu z facetem którego się nie kocha, a z którym się jest bo może inni są już poza zasięgiem, albo żeby zmusić go do ślubu lub zabić samotność chwilową itd.
trzeba dokładnie sprawdzać czy to nawrócenie dotyczy innych sfer życia a nie wyłącznie kwestii seksualnych i to akurat jeszcze w odniesieniu do konkretnego faceta (oczywiście o ile ktoś chce w taką relację wchodzić)
Faktycznie Frytka jest dobrym przykładem. Przyznam, że temat „nawróceń” jest mi obcy i trudno mi się w tej kwestii wypowiadać. Spróbuję to ocenić jako osoba świecka, szanująca kulturę chrześcijańską, mająca dużo znajomych wierzących, sama jednak nie praktykuję. Jej przykład można by było porównać do feministki, kobiety która głośno mówi, że popełniła morderstwo poddając się aborcji. Wydawałoby się, że jedną i drugą łączy chęć zdobycia popularności (?!?) Jest jednak MAŁE ale. Frytka swoim głoszeniem przemiany nikogo nie krzywdzi, natomiast femy już tak. Nie potępiam kobiet, które popełniły aborcję, potępiam te które się tym chwalą i szczycą, bo najzwyczajniej po ludzku (po kobiecemu) nie ma czym się chwalić!!!! Kiedyś oglądałam wywiad z Frytką i powiedziała, że jeżeli jej nawrócenie i jej słowa (wywiady, książka) spowodują że tylko jedna osoba uniknie w swoim życiu takich błędów , to warto to głosić nawet za cenę krytyki i ośmieszania. Co zatem może powiedzieć aborterka? Co jej czyn może dobrego przynieść innym?
„Bo seks jest ważny w związku, uzdrawia i buduje więzi? Nie używałaś nigdy takich wymówek, więc nie rozumiem – poprawne, szanujące zdanie drugą połówkę zachowanie jest zawsze na +”
Nie zrozumiem za bardzo tej wypowiedzi :-).
Ja też do końca nie zrozumiałem czemu przeczytanie tematu o manipulatorkach miałoby dać zrozumienie czemu nie wiążesz się tyle lat z mężczyzną. Odpowiedziałaś, że Ty nie manipulowałaś, więc jaki problem?
Ha ha ha już zrozumiałam. Dlaczego się nie związałam? Bo nie chcę być posądzona o manipulowanie i nie mam ochoty po poznaniu kogoś od razu iść z nim do łóżka. Spróbowałam dwa razy, nie mój klimat, nie moja bajka :-). Ja jednak jak osioł ze Shreka : – Czekaj, dajmy sobie troche czasu, zeby sie lepiej poznac. Moze
KORESPONDENCYJNIE?!
Chcąc tego czasu, musiałabym użyć któregoś z tych 34 punktów :-). I tu znowu stwierdzam, że punkty 7 i 27 nie do końca jest sensowny. Każdy chce się poczuć wyjątkowo i zrobić to pierwszy raz z daną osobą w wyjątkowym momencie, w wyjątkowym miejscu. Coś w tym złego? Nawet gdyby to był mój 69 facet, chcę żeby to było wyjątkowe :-). Punkt 27 – my czasami naprawdę chcemy się tylko przytulić ;-). Oczywiście w jednym jak i drugim przypadku nie mam na myśli stanu permanentnego, czyli 20 lat po ślubie a ja ciągle oczekuję za każdym razem czegoś wyjątkowego 🙂 🙂 :-).
Bo nie chcę być posądzona o manipulowanie
A kto powiedział, że będziesz zawsze posądzana? Wiesz, tyle lat sama to można się zafiksować na punkcie tego, że ktoś może skrzywdzić itd. A to niepotrzebne, trzeba dać sobie szanse. Nawet jak ktoś zasugeruje, że to manipulacja to od czego jest rozmowa, by wyjaśnić swoje odczucia? Wiesz, my tam często jesteśmy posądzani o różne rzeczy przez kobiety – w większości to paranoje. A bo mnie skrzywdzisz, a bo mnie zostawisz, a bo blabla. No trzeba sobie radzić i dyskutować jak w jedną tak drugą stronę, ale też wg mnie lepiej wierzyć w ludzi i widzieć zalety w nich niżeli problemy.
nie mam ochoty po poznaniu kogoś od razu iść z nim do łóżka.
No to trzeba spotkać kogoś kto tak samo sobie ceni niechodzenie do łóżka od razu, a po jakimś czasie. Są tacy mężczyźni.
Czekaj, dajmy sobie troche czasu, zeby sie lepiej poznac. Moze
KORESPONDENCYJNIE?!
To już razem ustalicie.
Każdy chce się poczuć wyjątkowo i zrobić to pierwszy raz z daną osobą w wyjątkowym momencie, w wyjątkowym miejscu.
Pierwszy raz – dziewictwo. Kolejne razy? No dobrze, jeśli wymaga się poczucia wyjątkowego to trzeba tak samo dać to poczucie wyjątkowości temu mężczyźnie. Jeśli zachodzi wzajemność to nie ma problemu.
Nawet gdyby to był mój 69 facet, chcę żeby to było wyjątkowe :-)
69 facetów mieć, a jednocześnie mówić, że na seks potrzeba czasu to tak średnio pasuje 😉
Punkt 27 – my czasami naprawdę chcemy się tylko przytulić ;-)
Wiem, my też, ale nie może to być wymówka stosowana by w ogóle seksu unikać.
Oczywiście w jednym jak i drugim przypadku nie mam na myśli stanu permanentnego
I my tak samo, nie mówimy, że coś jest raz, a raczej częściej, lub rozkłada się to w czasie, nawet miesiącami.
myślałem, że na sttronie „świadomość” jakaś świadomość będzie, jak laska nie chce z tobą seksu, nie czuje sie wyjątkowo, to znajdź se taką którą kręcisz albo naucz się ją kręcić i która nie może przy tobie wytrzymać , zamiast ROŚCIĆ SOBIE SEKS OD KOGOŚ KTO GO Z TOBĄ NIE CHCĘ
Świat byłby prosty, gdyby tak było – nie chcesz seksu, to nie, do widzenia, znajdę sobie kogoś innego. Nie tędy droga, bo przecież odmów jest masa i niekoniecznie oznaczają twardego „NIE i NIGDY”, tak? Świat nie jest taki czarno-biały. Poza tym jak się jest pod wpływem manipulacji to tym bardziej nie jest tak prosto.
albo naucz się ją kręcić i która nie może przy tobie wytrzymać
Nie ma to znaczenia przy manipulatorce, choć racja, trzeba rozwijać swoje „kompetencje”.
Jak to jest z tym comfort testem ,czy samiec alfa nie może być alfą i jednoczesnie dawać kobiecie poczucie bezpieczeństwa ?
Comfort testów jest dużo. Oczywiście jeśli mężczyzna przeszedł tonę shit-testów, czyli na atrakcyjność, jest do tego dominujący, fajnie zarabia i do tego wyraża chęć związku, pokaże, że on dowodzi i warto mu ufać, bo nie skrzywdzi, to kobieta może się poczuć bezpiecznie. Każdy kto chce wejść w związek musi mieć cechy samca beta, ale żeby kobieta kochała i pożądała musi mieć cechy samca alfa – przeważające. Problem w tym, że kobiety stopniowo biorą sobie władzę w związkach, więc większość mężczyzn traci status alfa i kobiety stają się zimne. Inne z kolei jak widzisz od początku narzucają ramy samców beta i to też nie przejdzie.
Po przeczytaniu tej odpowiedzi mam wrażenie że trzeba spełniać wyśrubowane cechy i być w pewnym sensie uniwersalnym i rozdwojonym pomiędzy alfa i beta żeby mieć udany związek .
Niekoniecznie, ponieważ wszyscy mamy cechy mieszane. Nawet największy samiec alfa, bez choć jednej cechy beta byłby dzikusem w społeczeństwie. Także po prostu chodzi o to by mieć więcej cech alfa i swojego statusu nie stracić zachowaniami, które będzie wymuszała kobieta, o których często piszę. Oczywiście bez spiny o to, bo to będzie sztuczne. Jak się ma własną pewność siebie, wiedzę co robić, a co nie, to jest to naturalne, żadne „wyśrubowane”, bo takie słowo nakłada na nas jakieś bardzo wielkie wymagania. Niepotrzebnie.
Laska po udanym byciu razem nagle mówi ze proponuje byśmy wstrzymali się z seksem do ślub. Wiem było ale brakuje tego ze w ten sposób jest post i facet po jakimś czasie się oświadcza i dostaje seks w nagrodę. Taka metoda na wyniszczenie.
Nie działasz na mnie w ten sposób czyli brak chemii.Dlaczego ? Powodów jest milion pięćset.
Kocham Cię jak brata czyli frendzone.
Oj daj spokój. Czyli staraj się bardziej lub małe szanse.
Nie szukam faceta. Czyli nie podobasz się jej albo podobasz ale na jedną noc. Zero związków w Tym etapie życia kobiety.
Weź poderwij xyz czyli ta brzydką której nikt nie chce. A mi daj spokój.
Okres mam. Naprawdę lub się postaraj bardziej trzeba ustalić.
Chcę się skupić na xyz. Czyli imprezy mieć kochanków a na pokaz xyz. Bo co ludzie powiedzą.
Swoją drogą warto napisać dlaczego kobiety uprawiają seks
Te co są normalne uprawiają z powodu uczuć, te co są zbajerowane przez system uprawiają dla korzyści.
Jak w takim razie wg Was rozpoznać prawdziwe „dopiero po ślubie” od shit testu ? Przecież są też wartościowe kobiety, które tak właśnie postępują i taki mają plan na siebie i swoje współżycie.
Ależ to bardzo proste. Kobieta chcąca seksu dopiero po ślubie jest religijna, jest dziewicą, ale też stosuje się do religijnych zasad. Wtedy widzisz czy ma wartość, bo samo odmawianie seksu wartością nie jest.
Już nie będę pisał ile tych religijnych przewinęło się przez moje łóżko. A po seksie próba nawrócenia mnie. Dobre.
Pamietajcie ludzie. Każda szmata która mieliście jest teraz aniołkiem dla innego faceta co nigdy tego nie robiła(no bo on ja wykorzystał najwyżej) a jej bąk to francuskie perfumy. Widzicie paradoks?
Kolego, dlaczego szmata? Obrażanie kobiet lubiących seks jest nie na miejscu. Co innego gdy zdradza itd. ale za bardzo utrwalasz takimi tekstami w kobietach myślenie, że seks jest zły gdy one go chcą. Potem mają te głupie wymówki jak wyżej. Ja uważam, że jeśli kobieta chce seksu to jest to komplement, podobamy się sobie, a może i coś więcej, bo kobiety zawsze seks wiążą z uczuciami. Także same plusy. Gorzej gdy nie chce, ale wtedy nie idziemy w to dalej. Seks właśnie odróżnia relacje koleżeńską, od czegoś więcej.
Ja nie obrażam kobiet ja chce byście zrozumieli brutalną prawdę. Dla jednego laska jak z najbardziej wyuzdanego porno. A ta sama kobieta dla innego faceta jest tą porządną kobietą z która on chce spędzić życie. To jest coś czego brakuje na tej stronie. Kobieta ma kilka twarzy. Facet na kochanka widzi jedna taka ja na porno. I są takie akcje ze to to tylko kamerkę nagrać i mamy Oskara w branży porno. (złoty kutas na kominku będzie fajnie się prezentował) a innemu facetowi to ona dobra katoliczko cnotka wartościowa wrażliwa uśmiechnięta nie sutkowata. Mówimy o tej samej kobiecie? Tak o tej samej. Tylko ze ona cię postrzega inaczej wiec ona pokazuje ci inna część siebie. Jako kolega nie widzisz jej namiętnej strefy prawda? A jej facet widzi a przynajmniej powinien. Tak samo jest z tym co widza dwaj jej faceci. Jeden ma po bożemu raz w tygodniu w piątek by w sobotę wydał wiecej na rodzinkę a w tygodniu post za małe zarobki nie stać nas na wakacje itd. A inny widzi 3 razy dziennie takie pozycje w łóżku że może z pamięci napisać nową wersje kamasutry. Czym się różnią od siebie ? Odpowiedz jest przerażająca. 99 Procent facetów jej nie widzi albo nie chce widzieć i żyć w spokoju bo runie ich cały świat. To jak by odkryli ze podstawowe prawo z ich obecnego punktu widzenia jest czystą bujdą i muszą wszystko sobie na nowo ułożyć. Ja miałem odwagę i ułożyłem. I zbieram z tego niezłe profity.
Ja nie obrażam kobiet lubiących seks. Ja widzę i słyszę. W mojej pracy mam mnóstwo okazji siedzieć cicho i robić swoje a babki plotkują na całego a ja mimo radyjka słyszę to wszystko tak dobrze jak by mówiła mi metr od mnie. Przykład? Proszę bardzo z dziś z dnia 28. 11. 2018r Słyszę że laski najpierw dają złym facetom ale przystojnym w ich mniemaniu męskim. Potem jak zmam rują sobie kilka lat to szukają faceta co się o nie stara grzecznie pracuje bierze kredyt na remont mieszkania co wynajmują lub mają po babci. Kupuje telewizor na raty. Zbiera na słub itd. Teście się cieszą. Mało tego upewniają się że ten poprzedni wybranego kobiety przypadkiem się nie wtrącał w jej nowy związek. Osobiście twarzą w twarz. Ale dlaczego?
Oni wiedzą że ze seks bez zobowiązań( to ze ona ma mniemanie ze są w związku się nie liczy liczy się to że facet ja traktuje jako przystanek na chwilkę a potem jak się stanie nie znośna to do widzenia) takich facet co używa kurwa jako przecinek ale jest przystojny i męski ma powodzenie u kobiet straszne. Albo taki bardzo przystojny ale z jedną się pobawi i zaraz następna. A laski to widza i ja go usidlę a tu tylko zostaje zaliczona i co dalej? Każdy czytelnik tej strony zna kogoś takiego prawda? No i co oni mieli wasze koleżanki w łóżku o których wy najwyżej myślicie w łazience wieczorem a naprawdę nie jesteś w moim typie itd. A co potem. Facet alfa czyli ten drań lub przystojniak się zmył do innej lub siedzi lub za mało zarabia by starczyło na coś więcej niż do pierwszego zostaje zostawiony i laska nagle zaczyna się spotykać z facetem co przez lata samotności zdążył zrobić studia pracę znaleźć stałą. Jakaś karierę czasem lub coś się zapowiada że zrobi. A i czasem po przodkach coś odziedziczy jakiś dom lub mieszkanie , i co nagle taka kobieta w wieku 23 i wyżej zaczyna się interesować facetem który wcześniej nie miał szans na randkę. A jak podszedł i zaprosił to najłagodniej nie jesteś w moim typie. Czasem mamy i hard kor nie dla psa kiełbasa lub spadaj grubasie. A teraz ona nagle chce ze mną być bo mnie doceniła lub coś innego (dojrzała, zawsze się jej podobałeś(nawet jak byłam z innym Ha ha HA dobre) , zawsze byłeś przy mnie, to się z nią ożenię będzie na zawsze moja. Wreszcie los się do mnie uśmiechnął.
Serio wy w to wierzycie? Czy jesteście tak zdesperowani ze bierzecie pierwszą lepszą co wasz chce by mieć seks i kobietę i by ludzie przestali was nazywać starym kawalerem?
Niech sobie nazywają niech mówią ze żadna was nie chce. Oni i tak wiedza ze chciały ale wyście tych kobiet nie wzieli. Dlaczego? Ja mam szacunek do siebie laska dostała zaproszenie na randkę jak była młodsza i wyśmiała spadaj itd. to teraz poszła sobie do innego.A teraz widzą u mnie dobrze ubrany, fryzjera odwiedza, auto 2-3 letnie w dobrym stanie. Pachnie ładnie perfumami za parę set a nie parę złotych z rosmana. I co ja naprawdę mam powodzenie. A wcześnie nie miałem. Byłem zwykłym chłopakiem. Zwykły oceny przeciętne. Pachniałem czymś co było w miejscowym slepie w dobrej cenie. Bez auta. I co zero kobiety. Reakcje wiecie jak zapraszałem. A jak wróciłem po latach do rodzimej miejscowości po zmianie to ludzie Panie inż a dziewczyny aż im się ręka nie urwie a koszula nie pęknie tak cycki prężą.
Po co marnuje klawiaturę ktoś powie?
Bo się żale powie większość i koniec tematu. Takich chuj za przeproszeniem. Wniosek logiczny wyciągnijcie kurwa mać z mojej historii.Dla tych co nie umieją tego zrobić oto odpowiedz:
Wcześniej byłem nikim to nie miałem kobiety. Teraz osiągnąłem zadowalający kobiety poziom i nie mam obrączki to nagle wszystkie Panienki i parę mężatek się prężą by mnie uwieść. Wcześnie nie miałem powalającej urody. Teraz też nie mam. Mam tylko lepsze auto lepsze ciuchy i widać ze nie muszę sobie odmawiać pewnych spraw. I to sprawiło że z faceta którego żadna nie chciała nagle muszę z kijem chodzić i się odpędzać. Dosłownie i w cudzysłowie. Nawet słyszę od potencjalnych teściowych kiedy się umówię z jej córką na randkę. A ja grzecznie tłumaczę już to zrobiłem x lat temu dostałem kosza ona poszła do faceta xyz i jemu dała cnotkę i swoje najlepsze lata to niech teraz niech idzie do niego po obrączkę i niech on łoży na Pani wnuki a od mnie wara i temat zamknięty. Ślubu nie będzie i kropka. Przynajmniej nie z Pani córką.
Panie, to małostkowe i niekorzystne dla samego Ciebie. A wiesz czemu? Bo nikogo nie obchodzi twoja złość, że kiedyś byłeś nieatrakcyjny. Tak samo jak kobieta nieatrakcyjna może zamieniać się „w zimną sukę”, o czym pisałem wielokrotnie. Może pisać 'kiedyś byłam gruba i brzydka i wredna i nikt mnie nie chciał, to teraz jak już schudłam to też nikogo nie będę chciała’. No i na kim to jest zemsta? Na samej sobie, bo sobie odbiera szansę na miłość/szczęście/radość. To nie rozsądne podejście do tematu. Będzie zimna, to niech będzie, nikogo to nie będzie obchodzić, jej sprawa, że sobie niszczy „pole widzenia”. Zamiast popracować nad sobą, zaakceptować realia, to robi się problem. Z jednym się jedynie zgadzam, że nie należy biegać za kobietami, które głównie lecą na kasę, a samemu jest się człowiekiem z krwi i kości, uczuciowym, niezbyt właśnie powierzchownym i materialistycznym. Swój do swego ma biec.
Po jej zachowaniu. Jeśli laska się śmieje mówiąc to mamy shit test. Jeśli jest poważna to na poważnie. Najlepiej robić tak. Wszystko traktuj jak shit test i rób tak by zdać, np. Spoko. zmieniasz temat ,a za chwilę dobierasz się do niej. Ona ci przypomina ze po ślubie a ty nadal to ignorujesz lub oj tam oj tam. I robisz swoje. Jak laska ostro cię stopuje bez uśmiechu tak poważnie i stanowczo to wtedy naprawdę nie ma seksu i radze się zmywać. Bo nie bedzie z tego nic dobrego po ślubie. (ksiądz nie sprawi dwoma zdaniami ze nagle ona zacznie cie pragnąć i raj masz obiecany. Tylko seks dla dziecka a potem myślisz tylko o jednym itd.) Na szczęście dla facetów w 90 procent przypadków to test który zdajemy i mamy seks i kobietę która przez jakiś czas jest super aż do momentu aż oblejemy inne testy już podczas bycia razem. Ja czasem oblewałem celowo by laska się zmyła. Jak widzicie to obustronny miecz. A facet morze to wykorzystać jak chce, tylko trza mieć pewne umiejętności co nie uczą w szkole lub od tatusia pod pantoflem.
Kolego popracuj nad jezykiem polskim, prosze Cie bardzo. Od „bo” nie rozpoczynamy zdania i moze przez „rz” – nikt nie wezmie tego co piszesz na powaznie. To nie wytykanie tylko rada 😉
(Tak wiem, nie mam polskich liter)
RedPiller – nadal jesteś w matrixie… biologicznie KAŻDA kobieta kopuluje dla korzyści. Jest to podstawowym warunkiem przetrwania wpisanym w kod gen. samic ludzkich. Podniecanie się jakimiś uczuciami, które są bio-przewodnikiem rozrodczości, to sztuczne podbijanie sobie ego, które daje tylko iluzję, Uczucia w tych sprawach to funkcja biologiczna. To ma się nijak do uczuć „wyższych”.
RedPiller – nadal jesteś w matrixie… biologicznie KAŻDA kobieta kopuluje dla korzyści.
A Ty dlaczego kopulujesz? Dla strat? Co to za matrix?
To ma się nijak do uczuć “wyższych”.
A gdzie o tym pisałem, bo źle coś zacytowało? Sądzisz, że żadna kobieta nie jest zdolna do uczuć wyższych, czy jak? No to od razu wyprowadzam z błędu, są dobre kobiety na tym świecie, bez żadnej otoczki seksualnej czy to pomagają, czy chronią, czy wspierają. Dokładnie tak samo jak dani mężczyźni, bo przecież nie wszyscy, prawda?
Podniecanie się jakimiś uczuciami, które są bio-przewodnikiem rozrodczości, to sztuczne podbijanie sobie ego, które daje tylko iluzję, Uczucia w tych sprawach to funkcja biologiczna.
W kontekście „miłości”, czyli wystrzału hormonów – oczywiście. Ale w obu płciach są jednostki, które mogą się tego wyzbyć, nie muszą być kierowane popędem. Mogą po prostu chcieć być dobrymi ludźmi z zasady i do tego dążyć. To się nazywa dojrzała moralność.
„Te co są normalne uprawiają z powodu uczuć” – to jest ułuda w którą wierzysz, całkowicie powierzchowna wiara rodem z „eska hits tv”.
Nikt nie jest dobry „z zasady”, ludzkie standardy i wyobraźnie o byciu dobrym to tylko dobre życzenia.
Powiedz mi jakie korzyści może miec kobieta idąc do łóżka z kimś kto nie jest pewny, nie wygląda jak adonis, jest spłukany itd? Oprócz ewentualnej przyjemności, która tak samo dzieje się u mężczyzn? Kalkulacja to inna sprawa, jak z samcami beta – np. dasz mi zabezpieczenie finansowe, pójdę do łóżka. Dasz dziecko, pójdę do łóżka, potem po urodzeniu odstawie go. Rozumiesz różnicę? Seks kogo kobieta szanuje zawsze jest z uczuć, a kogo nie szanuje – rachuje, chce coś osiągnąć, fałszuje nawet orgazmy. Potem osiąga cel i seks odstawia.
Nikt nie jest dobry “z zasady”, ludzkie standardy i wyobraźnie o byciu dobrym to tylko dobre życzenia.
Twoja sprawa, że tak sądzisz. Moja jest taka, że można być dobrym bo taką się ma zasadę, nie jest się dobrym z niskich pobudek jak strach przed karą, czy też by ludzie dobrze o nas mówili.
Seks jest elementem ustrojstwa biologicznego i z tego wynika, szacunek nie ma tutaj nic do rzeczy. Kobiety kochają „fajnych wariatów” (ogólnie bad boy, samiec przejawiający istotny czynnik władzy psychicznej markujący wysoki stopień stężenia hormonów poszukiwany przez damski układ hormonalno-rozrodczy), ale ich niekoniecznie szanują. Szanują za to tych „pozycjonowanych” społecznie i dysponujących zasobami, jednak ci zazwyczaj nie pociągają, więc nie są „kochani”, typowe zjawisko zwane „beta provider”. Uczucia w tych sprawach są narzędziem biologicznym, ty jednak powielasz matriksową gadkę, że ten element ma być brany jako czynnik wartościujący kobietę… Czyli chcesz uczyć innych mężczyzn nie red pill, ale wiary w tę propagandę. Sorry ale sam analogicznie nie podniecasz się, nie kochasz, w byle jakich kobietach. Szacunek jest kategorią odrębną, nietożsamą z tym o czym myślisz. A jeśli „szanujesz” za pewne cechy bio-przydatne kobiety czy mężczyzn, to powielasz zwykły błąd atrybucji.
Ludzie (dorośli) z zasady są źli i bardziej skłonni do złego, a ich sprawiedliwość w kategoriach ludzkich nie ma żadnego podobieństwa do standardu właściwego Boga (słynne kazanie na górze Jezusa), to nie moja jakaś tam opinia ale potwierdzony przez Biblię i doświadczenie fakt.
W miłości zawsze jest szacunek. Jak nie ma szacunku, to nie ma prawa być miłości. Może być za to „szacunek” czyli fałszywe tezy jako, że samiec beta to najlepsze co kobiete może spotkać. I niech ona w to wierzy, niech inni też w to wierzą. Tylko rezultaty się liczą, a beta nic nie mają 🙂 Kobiety jakby szanowały samców beta, to mogłyby ich kochać, ale to się nie dzieje. Ja szanuję za to, że kobieta nie jest wyrachowana (między innymi, bo jedna cecha nie świadczy o człowieku), bo są różne typy kobiet, różne wzorce, różne podejście psychiczne. Nie tylko biologia na którą się nie ma wielkiego wpływu, ale to nadal tylko pociąg, niekoniecznie wpojony system wartości jak należy się zachowywać, jakie wartości wyznawać. Ty tego nie umiesz dostrzec, dlatego właśnie zrezygnowałeś, zamiast nauczyć się selekcji + odpowiednich cech u siebie, by mieć lepsze relacje, tego czego ja uczę. I w sumie zapewne doświadczenia, bo nie spotkałeś takich kobiet jak ja – no chyba, że sądzisz, że każda kobieta, która mnie szanowała, szanowała bo się jej podobałem/kochała mnie? Sam się blokujesz, nie moja sprawa. Ja sobie fajnie spędzam czas z kobietami, uczę się ich nadal, dociekam, rozmawiamy, jest fajnie, a inni cieszą się, że przestali być niewolnikami. Naprawdę, nie róbmy sobie jaj.
I tu tak samo nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Może dlatego, że wyszłoby, że nie masz racji, co? I nie umiesz pewnych zjawisk wyjaśnić?
Które pytanie? Odpowiedziałem kompleksowo, ale twoje założenia, twoja wiara „trp”, filtrują za „mocno”.
To nie wiara, a praktyka, bo miałem i mam multum dobrych relacji z kobietami. Jedynie nagła, szybka zmiana systemu nie jest możliwa, ale prosiłbym byś nie próbował mnie wyprowadzić z mojego kierunku działań, jeśli jesteś ZA. Jak pisałem, jeśli nie miałbym żadnej wiary, mógłbym dziś nacisnąć delete. Twoja postawa jest wodą na młyn dla feministek i właśnie wszystkich którzy dalej będą czcić ginocentryzm i matriarchalne postawy. Zrezygnuj, nie uda ci (nam) się. W porządku, ale pozwole się nie zgodzić i zakończmy to.
Z jakiej racji na stronie o związkach ma być nawoływanie do tego by nie było związków? Gdzie ty masz głowę? Nie chcesz ich, to możesz mieć kota, ale nie namawiaj innych!
Kobiety uprawiają seks z tego samego powodu co mężczyźni. Bo mają takie potrzeby fizjologiczne. Ale po prostu lepiej sobie radzą bez seksu niż mężczyźni. A radzą sobie mentalnie lepiej, bo wiedzą, że jak tylko ze chcą to go dostaną. Więc nie mają się czym przejmować. Mają zapewniony komfort psychiczny. Oczywiście też uprawiają ten seks dla korzyści, ale wtedy mogą łączyć przyjemne z pożytecznym. Chociaż niektóre koleżanki zwierzały mi się, że brzydziły się takiego seksu, ale bilans zysków i strat był dodatni.
,,Swoją drogą warto napisać dlaczego kobiety uprawiają seks”. Bardzo proszę: bo orgazm jest fajny. to jest takie samo rozładowanie napięcia jak u was panowie. Balanlnie proste 😀