Najczęstsze powody szybkich i burzliwych rozstań cz.1
Spis treści
- 1 Brak zrozumienia wzajemnych potrzeb
- 2 Idealizacja i czarna rozpacz
- 3 Umiejętność radzenia sobie z rozczarowaniem i walka o władzę
- 4 Prawdziwy zawód cechami charakteru naszej partnerki/naszego partnera
- 5 Rok związku daje początkową stabilność, ale co dalej?
- 6 Nigdy nie było prawdziwego końca związku
- 7 Jesteś tylko plastrem na złamane serce, lub produktem do wypełnienia czasu pomiędzy poważnymi związkami
- 8 Ludzie chcą zwrotu inwestycji
- 9 Wracają toksyczne nawyki rodzinne, lub z poprzednich związków
- 10 Jesteś chwiejną emocjonalnie osobą, jesteś narcyzem/narcyzką, czy też masz zaburzenie borderline…
- 11 Komunikacja szwankuje
- 12 Wpisy powiązane:
Kto nie przeżył choć raz burzliwego rozstania niech pierwszy rzuci kamieniem! Im więcej emocji w czasie trwania relacji, tym gorsze, bardziej bolesne rozstanie (czasem kończone upijaniem się, ryzykownymi zachowaniami, a nawet samobójstwem, co częściej tyczy mężczyzn). Postanowiłem zebrać wszelkie powody gwałtownych, bolesnych rozstań, by wytłumaczyć jak się przed nimi ustrzec, ale też, by zrozumieć ich przyczyny (i tego potwornego bólu!). Niestety, zdecydowanie łatwiej jest zakochać się, niżeli utrzymać długoletnią miłość, dlatego nie należy na początku relacji popełniać błędów, które rozpiszę i być przygotowanym na ich rozwiązywanie. Według badań aż 70-80% par rozstaje się do roku czasu! To musi być wiedza, którą powinien posiąść każdy. Do dzieła!
Brak zrozumienia wzajemnych potrzeb
Umówmy się. Im jesteśmy młodsi, tym bardziej skupieni na sobie, ale też mniej wiemy o innych ludziach. W parach damsko-męskich może zaistnieć też problem różnych cech płciowych (choć z czasem się one zacierają), które mogą być ileś czasu trudnymi do zrozumienia. Niektórzy do końca życia drą szaty i chcą swojego partnera zmienić w kogoś kim nigdy nie będzie, inni rozumieją dane różnice oraz starają się z nimi żyć jak najlepiej mogą, a ci z grupy trzeciej rozstają się bardzo prędko.
Ci z opcji trzeciej nie rozumieją, że nie ma związków bez docierania się. Po prostu nie ma. Nawet brat z siostrą, mimo tego, że żyją pod jednym dachem od urodzenia mogą się nie rozumieć, ani nawet siebie dobrze znać! A co dopiero gdy poznają się dwie osoby z zupełnie innych środowisk, mające inne przeżycia, inne cechy, inne postrzeganie świata, inne poglądy, inne problemy, inną emocjonalność.
Ale im bardziej jest się świadomymi takich różnic, im bardziej jesteśmy nastawieni na współpracę, niż zdominowanie partnera naszymi-jedynymi słusznymi poglądami, tym łatwiej będzie nam zrozumieć potrzeby drugiej strony i bez większego spinania się zbudować związek.
Uniwersalnymi prawidłami dla większości jednostek płci są:
Mężczyźni: chcą być szanowani, chcą się czuć potrzebnymi (najlepiej niezastąpionymi, niełatwo wymienialnymi na inny model), nienawidzą bycia zdominowanymi przez kobiety, lubią kierować relacją bez ciągłego czepialstwa, krytykanctwa czy roszczeniowości ze strony kobiet. To wzmacnia męską pewność siebie, zdecydowanie, produktywność i chęć działania (dla związku, rodziny i kobiety). Wielu mężczyzn ma też instynkt bohatera – lubi ratować kobiety z opresji, rozwiązywać zadania, czy problemy. Jeśli jednak sami są w potrzebie, w problemach których nie mogą sami w obecnym momencie pokonać, potrafią dozgonnie docenić kobiety, które pomogą im stanąć na nogi, by mogli realizować się jako mężczyźni i jako ludzie. Jednak wielu mężczyzn musi też nauczyć się przyjmować pomoc, by nie czuć się niemęskimi, czy wybrakowanymi. Cóż, taka nasza, nie zawsze ciekawa socjalizacja.
Kobiety: chcą czuć, że mężczyźni ich pragną, chcą być akceptowane, nierzadko też mieć poczucie, że mężczyzna się nimi opiekuje i mają w nim oparcie, czy tzw. poczucie bezpieczeństwa. Kobiety uwielbiają dawanie im uwagi, ale też mogą chcieć podążać za mężczyzną (ale też tylko za tym, którego umieją uszanować, co w czasach feminizmu i emancypacji jest coraz rzadsze!). W takiej sytuacji uwydatnia się też ich łagodność, chęć współpracy i opiekuńczość.
Idealizacja i czarna rozpacz
Burzliwe rozstania tyczą najczęściej tych osób, które wyidealizowały sobie partnera/partnerkę, ale też jeśli są w jakiś sposób od nich zależnymi (utrata tego, to jak utrata siebie, a nikt nie chce do tego dopuścić).
Niedojrzali ludzie bardzo łatwo popadają w stany skrajne, nie są przyzwyczajeni do tego, by funkcjonować w stabilnym, dla nich nudnym jeszcze środowisku. Osoby takie, często neurotyczne, nie są też stabilne emocjonalnie, co przekłada się na skrajne postawy, czy też skrajny odbiór osoby, którą wybrali. Raz ta osoba jest dla nich idealna, raz jest złem wcielonym wobec którego odczuwają złość, smutek i zawód. Dziś kochają, jutro nienawidzą i chcą odejść.
Tyle, że oni TAKĄ OSOBĘ WYBRALI, o czym zapominają. Niedojrzałe osoby nie biorą odpowiedzialności za swój wybór, bo nawet nie uznają, że powstanie pary to ich własna decyzja. Nie emocji, nie czarów marów, nie przeznaczenia, tylko silnego, własnego postanowienia – także w trudach.
Bo te trudy będą, mniejsze lub większe, nie dziś, to jutro albo za kilka lat. Nie ma ludzi wiecznie szczęśliwych, bezproblemowych, zdrowych i wiecznie młodych. W życiu trzeba być przygotowanym i na najgorsze – także na to, że partner może kiedyś stracić obie nogi w wypadku. I co wtedy? Jeśli potrafi przejść się takie problemy, to inne (którymi teraz się przejmujemy) stają się błahostką, śmiejemy się z nich, a negatywne emocje nie będą nami władać. Kolejny słowoklucz to oczywiście nietolerancja nudzenia się u osób niedojrzałych. Stabilne emocjonalnie osoby nie widzą problemu w nudzeniu się. Dojrzałe emocjonalnie osoby nie są z kolei roszczeniowe i nie żądają, by to partner zmieniał ich życie w mniej nudne. Te osoby same potrafią zadbać o siebie, o swój nastrój, o swoje zajęcia.
Niestety niedojrzałe osoby chcą być pod prądem emocji, adrenaliny, chcą by się coś działo, to też sabotują relację po tym, jak wcześniej uznawały „drugą połówkę” za kogoś wymarzonego – a robią to podświadomie, by sprowokować emocje, do których dążą. Nie liczy się dla nich konkretna osoba, a emocje które generuje.
Rozwiązania:
Jasne postanowienia dotyczące relacji pomagają ją usprawniać, ale też przechodzić trudy z nią związane.
Zależność od drugiej połówki powinna zostać wyeliminowana (np. finansowa, bytowa), by porzucić dużą ilość idealizacji.
Jeśli chcemy tolerancji naszych wad, tolerujemy wady u innych. Szukamy rozwiązań problemów, zamiast umartwiania się nad nimi.
Pracujemy nad samooceną. Im niższa samoocena, tym silniejsza zależność od innych (w tym emocjonalna).
Silna idealizacja nie zwiastuje niczego dobrego. Tąpnięcie będzie duże. Trzeba się hamować.
Umiejętność radzenia sobie z rozczarowaniem i walka o władzę
Identycznie jak z umiejętnością radzenia sobie z nudą, czy wadami innych osób, trzeba wykształcić sobie umiejętność radzenia sobie z rozczarowaniem, świadomym, lub nieświadomym. Jeśli umiemy być osobami wyrozumiałymi, czy też szukającymi rozwiązań na dane problemy, niżeli zamykającymi się na nie, lub odczuwającymi tylko negatywne emocje, to przejdziemy przez każdą, nawet najgorszą fazę związku. Ta przychodzi absolutnie zawsze, jeśli tylko wchodzimy w związek dość szybko (powiedzmy gdy znamy się rok, a nie po 10 latach przyjaźni).
Rozczarowanie to problem, owszem, niestety który u niedojrzałych osób powoduje falę kłótni, obarczania siebie winą za „nieszczęście”, czy wypominania. W takim momencie jest tylko krok od zerwania. Para będzie walczyć o władzę, o dominację której strony retoryka będzie uznana za słuszną, czy też która ugasi pożar.
Jeśli wygra osoba rozczarowana bardziej, a która nie umie sobie poradzić z tym, dojdzie do rozstania. Podpowiem, zwykle to są kobiety, które inicjują większość rozstań, są bardziej niezadowolone z innych, niż z siebie i swoich zachowań względem mężczyzn, a które też silniej oczekują tzw. zabezpieczenia wspólnej przyszłości.
Prawdziwy zawód cechami charakteru naszej partnerki/naszego partnera
Czasem nie trzeba idealizować danej osoby, by nagle stracić nią zainteresowanie, a po prostu dogłębnie ją poznać. Zazwyczaj wychodzi to po zamieszkaniu razem. Inna relacja jest, gdy ludzie spotykają się na odległość, co kilka miesięcy, inna, gdy widzą się co jakiś czas „na mieście”, inna, gdy widzą jak dany człowiek zachowuje się w domu. Może nigdy nie sprząta po sobie, może w domu krzyczy, może nie robił tego poza domem, a może nie było dane tego poznać.
Oczywiście można i należy pracować nad takimi rzeczami, zamiast wnet podejmować decyzji o rozstaniu, ale niektóre rzeczy nas po prostu obrzydzają i zauważenie ich to one way ticket. Dobrze jest znać cechy, które nas usilnie odrzucają i potrafić jak najszybciej sprawdzić, czy nasz partner/partnerka je przejawia.
Rok związku daje początkową stabilność, ale co dalej?
Zazwyczaj ludzie potrzebują roku do półtora spotykania się, by uznać, że relacja może być oficjalna. Niestety jeśli choć jedna ze stron związku nie ma planu na ten związek, czy to jeśli chodzi o zamieszkanie razem, czy przeprowadzkę – zwykle traci motywację do dalszych spotkań i zaczyna uważać relację za niezobowiązującą. Ludzie potrzebują wiedzieć na czym stoją i czy stoją z kimś, czy sami. Pamiętajmy, że po tym roku nie chodzi o to, by mieszkać ze sobą, czy nawet brać ślub. Chodzi o sam plan, myślenie co dalej. Jeśli na większość z pytań odpowiadamy „nie wiem” – będzie gruchot kości w samotności.
Nigdy nie było prawdziwego końca związku
Ludzie rozstają się często w mało przyjemny sposób, a przede wszystkim bez szacunku do siebie. Jedni zrywają przez sms, internet, inni z huczną awanturą, inni prowokują, by druga strona zerwała. Jeszcze inni zdradzają i to ma za zadanie pokazać, że jest to koniec związku. Nie ma w tym dojrzałej rozmowy, czasem przeprosin, nie ma w tym wcześniejszej pracy nad poprawą czegokolwiek w takim związku zanim dojdzie do rozstania. I nie mówię „pracą” w sensie rozmów i nawijania nad uchem, że ktoś jest do niczego, bo to żadna praca – tak samo nie ma pracy na odległość nad relacją, co też pewne osoby uważają, że to są realne działania. Nie.
I niestety skutki takich, niepełnych pół-rozstań mogą być opłakane. Jedno to ból, zawód, niezrozumienie, a drugie to pozostawanie w próżni emocjonalnej, czyli niemożność związania się z kolejną osobą dopóki obecne emocje nie zostaną przepracowane, domknięte.
Jeśli nie chce się krzywdzić innych nie powinno się w ten sposób postępować, a przecież związki na tym polegają, by nie chcieć tego robić, a budować lepsze uczucia.
Jesteś tylko plastrem na złamane serce, lub produktem do wypełnienia czasu pomiędzy poważnymi związkami
Są ludzie, którzy wykorzystują innych do własnych celów w bardzo przeróżny sposób. Jednym z tych celów jest wykorzystanie partnera do tego, by uleczyć rany po poprzedniej relacji, lub wypełnić lukę między chęcią wejścia w poważny związek, a relacją frywolną. Wchodzą wtedy w związek udając miłość, czerpiąc poczucie siły i bezpieczeństwa zapewnionego przez partnera, który nierzadko uwielbia taką osobę otaczać opieką i… i nagle to wszystko się kończy. Plaster zadziałał na kilka miesięcy, może trochę dłużej, człowiek został wyleczony, dowartościowany, skończył się czas luźnych związków, zatem nie ma sensu już budować relacji. Cel osiągnięty. I taki związek kończy się, zwykle jednostronnym rozczarowaniem i bólem, bo przecież ta osoba pomagała, robiła wszystko co chciała ta druga osoba, a nagle stała się kimś nieodpowiednim.
Dlatego bardzo toksycznym jest skakanie z związku w związek jak małpka zmieniająca gałąź, co też częściej uprawiają kobiety, które nie umieją być same. Przy takich zachowaniach nie ma czasu na bardziej dogłębne poznanie siebie, uregulowanie emocji, poradzenie sobie z bólem związanym z inną osobą – jest tylko parcie na zależność od kogoś innego i wykorzystanie go do swoich, najczęściej niemówionych wprost celów. W ten sposób transferujemy swój ból na kolejną osobę, nie jest to pełne uleczenie. Mężczyźni postępują w trochę inny sposób, częściej twierdzą, że relacja jest poważna, gdy nie jest.
Oczywiście nie ma zachowań sztywno przypisanych do płci, mogą one wymieniać się nimi.
Ludzie chcą zwrotu inwestycji
Cóż, wielu ludzi w miłości zachowuje się w sposób wyrachowany. Z pewnością w pewnym stopniu jest to dobre, ale tylko w niewielkim – przede wszystkim aby nie mieć poczucia dawania od siebie w próżnię. Miłość powinna być bezinteresowna: daję, bo chcę. Nie ma innych powodów do miłości. Nie ma wtedy wypominania, wmawiania, że jest się wykorzystywaną osobą. Nie ma tego.
Jednak spora ilość ludzi przelicza emocje na wkład i jeśli nie dostaje odpowiedniej ilości rewanżu – może nagle się ulotnić.
Takie osoby zwykle nie mówią też co dokładnie i kiedy chcą dostać. Ot liczą na to, że partner będzie wiedział co ma robić. Ból musi być duży.
Wracają toksyczne nawyki rodzinne, lub z poprzednich związków
Po dłuższym czasie relacji, gdy emocje nie są już tak silne, ludzie przestają tolerować rzeczy których nie lubią, co może wzmacniać konflikty, ale też wracają im nawyki rodzinne, czy też z poprzednich związków. Pamiętajmy, że ludzie mogą być sterowani, zwykle nieświadomie, swoimi wzorcami rodzinnymi (podpatrywanie traktowania się matki i ojca, czy też babci z dziadkiem). Jeśli są rozwodnikami – mogą pamiętać tamte wzorce i je powielać. Ludzie są bardzo skomplikowanymi stworzeniami, więc miło by było, gdyby chcieli zrozumieć siebie i innych. To pomaga w pracy nad sobą i swoimi relacjami.
Jesteś chwiejną emocjonalnie osobą, jesteś narcyzem/narcyzką, czy też masz zaburzenie borderline…
Takie osoby szybko zrywają swoje związki, ponieważ:
- wymagają dużo
- ciągle im mało
- szukają wyłącznej winy w kimś innym
- nie są zdecydowane i pewne swego, w tym partnera/partnerki
- ewentualnie tak boją się cierpienia w razie zerwania przez drugą stronę, że robią to pierwsze, by jego uniknąć
Przejawiasz takie cechy? Warto poddać się terapii, bo nie tylko powodujesz ból u siebie, ale i u innych osób. Nie tędy droga w budowaniu relacji.
Nutka więcej o narcyzmie:
Grupa badawcza Mayo Clinic definiuje narcystyczne zaburzenie osobowości jako „zaburzenie psychiczne, w którym człowiek ma wyolbrzymione poczucie własnej ważności i głęboką potrzebę podziwu”. Narcyzm często charakteryzuje się brakiem prawdziwej intymności i bliskości w związku (nie licząc tej fizycznej).
Oznaki narcyzmu mogą obejmować (między innymi) kompleks wyższości, wspaniały obraz siebie, poczucie uprzywilejowania, roszczeniowość, zarozumiałość, naruszenie granic innych, fałszywy urok, syndrom Don Juana i Księżniczki, manipulację, nieodpowiedzialność, łamanie zasad, skrajny egoizm, negatywne emocje i pogardę wobec innych.Co istotne, badania wskazują, że wysoki narcyzm jest skorelowany z podatnością na niewierność.
A to i tak tylko jedna z odsłon narcyzmu…
Komunikacja szwankuje
Początki relacji są jak opera mydlana, jesteśmy zainteresowani wszystkim co robimy z partnerem, czy co partner powie. Tolerancja na takie rzeczy jest bardzo wysoka. Ale to działa tylko moment. Wszelakie badania, a najbardziej te dotyczące spraw rozwodowych, potwierdzają, że najczęstszym problemem par są trudności komunikacyjne, które prowadzą do najczęstszego powodu rozwodów – konfliktu charakterów. Bardzo wielu ludzi nie potrafi jasno formułować swoich myśli, pragnień, potrzeb, czy też emocji. Wielu ludzi nie zna siebie samych i nawet jak jest nieszczęśliwa, to nie wie dokładnie czemu. Wielu ludzi ma problem z odczytywaniem co partner ma na myśli, jeszcze inni pragną, by partner miał się domyślać i wiedział o co im chodzi, nawet gdy ci tego nie zakomunikują. Jeszcze inni są zbyt stanowczy, czy agresywni w wyrażaniu siebie, a inni zbyt asekuracyjni, bojaźliwi, kręcą, wykręcają się, przez co mówią nieprawdę lub niepełną prawdę, mówią to co inni chcą usłyszeć, by „było miło” i nie było konfliktu – jednocześnie problemy nie są wtenczas rozwiązywane. Niestety, w szkołach uczymy się wielu zbędnych rzeczy, a rzeczy tyczących relacji tj. komunikacji, czy logicznego myślenia, które pomaga w niej – absolutnie.
Czasem przeglądając sprawy rozwodowe, powody kłótni par, można pomyśleć – czy oni naprawdę mają po 40 lat, czy 15? Wiele z tych problemów jest błaha, ale przez problemy komunikacyjne i emocjonalne, przez pogardę, pasywną, lub bezpośrednią choć też przez upór, są podnoszone do rangi wielkiego problemu.
Do zapamiętania: problemy komunikacyjne kończą się pogardą, co jest przeciwieństwem wzajemnego szacunku! A bez szacunku miłości nie będzie.
C.D. wkrótce
Aktualizacja.