Kobiety manipulują mężczyznami, by dostać to czego pragną cz.1
Spis treści
- 1 Manipulacja kobiety, czyli test męskiej genetyki?
- 2 Relacje międzyludzkie, czyli gra – kto da więcej za mniej
- 3 Dlaczego mężczyzna ma akceptować niehonorowe zachowania wobec siebie?
- 4 Ewolucyjna manipulacja
- 5 Brat bliźniak ofiary to przekonanie, że zasługuje się na więcej niż w rzeczywistości
- 6 Inne podejście kobiet i mężczyzn do społecznych więzi
- 7 Manipulacja to z jednej strony siła, ale z drugiej słabość
- 8 Fałszywe oskarżenia – kolejna broń manipulatorek
- 9 Podsumowanie. Prawda wyzwala, świadomość leczy, wiedza uczy i daje siłę
- 10 Wpisy powiązane:
Do napisania artykułu zmotywował mnie czytelnik, który napisał, że nie chce być (shit)testowany przez kobiety, że nie chce być poddawany manipulacjom. Że to wszystko go męczy, że woli święty spokój, niż związki. Cóż, na mojej stronie jest to postawa nie tyle niedopuszczalna, co nie zachęcam do niej, ponieważ wbrew pozorom nie pokazuje wcale tego, że cenimy siebie, a to, że po prostu sobie nie radzimy z shit-testami. A po co tę stronę stworzyłem? By jednak uczyć, jak to wszystko działa. Jeśli ktoś się czuje naprawdę szczęśliwy odpuszczając relację z kobietami i idąc w MGTOW, to okej, ale nie do końca wszyscy pokazują, że im kompletnie nie zależy. Myślę, że bycie z dobrą kobietą z którą się rozumiemy, która nas kocha (a która na dodatek sama panuje nad swoją naturą i nie mówi, że to wszystko nieprawda) jest zawsze lepsze, niż bycie samemu, więc kwestia osobna to rozwój, nauka natury kobiet, ale i odpowiednia selekcja, a nie odpuszczanie. Takie teksty nie przyjmują się dobrze w naszym systemie, ponieważ zagrażają pozycji – szczególnie tych najbardziej toksycznych kobiet. Dlatego jak to mówią. Prawda wyzwoli, ale przed tym jeszcze pięć razy wkurwi. Ale na tym życie polega, by trochę się powkurwiać, a trochę popieścić, aż się prawda zmieści.
Manipulacja kobiety, czyli test męskiej genetyki?
Nie ma kobiety, która nie shit-testuje. To są testy na atrakcyjność, ewentualnie wzbudzanie/sprawdzanie zazdrości. Nie ma kobiety, która nie comfort-testuje. To już są testy na miłość i bezpieczeństwo. Kobieta może używać tychże testów, by się bawić mężczyznami i ich miłością, czy zainteresowaniem, ale może też mieć dobre intencje. Może chcieć „przelecieć na wylot” danego mężczyznę i sprawdzić jakie on ma intencje, czy to on jest fałszywy, czy jego uczucie jest prawdziwe, czy jest godny zaufania, czy można na nim polegać, ale też czy ma jakikolwiek kręgosłup, który pokazuje jego siłę. Jeśli mężczyznę łatwo owinąć wokół palca, łatwo go kontrolować, łatwo nim sterować i łatwo go skłamać, to kobieta uzna, że to nie jest atrakcyjne. Zgodnie z pierwszym pryncypałem związków: komu zależy mniej, ten kontroluje związek. Kobiety wmawiają mężczyznom, by im zależało silniej, aby łatwiej ich kontrolować, gdy jednocześnie mężczyzna kontrolowany nie jest atrakcyjny!
Co nie jest zbyt pozytywne – dziś mężczyźni oddali swoje zasoby, władzę i swój status kobietom (by „wyrównać” płcie), a także dali sobie wmówić, że to oni muszą inwestować w związki, nie mając do tego za wiele praw po rozwodzie, więc zdecydowana większość mężczyzn stała się łatwa w kontroli. Niegdyś kobiety mogły dzięki chociażby seksowi przejąć męskie zasoby, dziś je mają od tak, ponieważ udało im się pokazać, że przejęcie kontroli przez kobiety jest dobre dla społeczeństwa. Bo kobiety potrzebowały zawsze bardziej zasobów i opieki, a mężczyźni seksu i szacunku, więc było to w jakiś sposób komplementarne. W tym systemie skupiamy się wyłącznie na potrzebach kobiet.
I tego właśnie trzeba się uczyć od nich, by tak samo jak one sprawdzać, czy ich miłość do mężczyzn jest prawdziwa, by nie wpakować się w kłopoty, w udawany związek i udawaną miłość. To są wszystko dobre rzeczy, jeśli mamy dobre intencje. Ale wiadomo jak to jest, dobrymi zamiarami to piekło jest wybrukowane. Ludzie po prostu mają gdzieś w środku taką cząstkę, że jak dostają dużo władzy, to często w głowach im się przewraca i pokazują jednak złą cząstkę natury. Ale wróćmy do manipulacji…
Testowanie mężczyzn jest strategią seksualną kobiet i tkwi w ich rdzeniu. Manipulowanie innymi to jest środek kobiet do dostawania tego, czego pragną (bardzo często nawet nie muszą o swoim pragnieniu mówić wprost, czy zapytać) i nawet jeśli skłamią, nawet jeśli wykażą się dużą wadą, a nawet przemocą i zdradą, to potrafią w bardzo wiarygodny sposób zracjonalizować to i usprawiedliwić. To tak samo, jak mężczyzna niepanujący nad agresją bije kobietę i sobie wmawia, że to dlatego, że zupa była za słona. Zawsze chodzi o zrzucenie z siebie odpowiedzialności za posiadanie niezbyt godziwych cech. Tyle, że płcie różnią się sferami, w których walczą. Mężczyźni jeśli stosują przemoc to głównie na polu fizycznym, materialnym (widocznym), a kobiety psychicznym i niebezpośrednim, zawoalowanym. Kobiety manipulują przekazem, zatem są też bogato wyposażone w zdolności oszukiwania siebie samych. Jeśli wierzysz w swoje własne kłamstwo i umiesz przerobić prawdę na kłamstwo i na odwrót, to jesteś perfekcyjnym kłamcą. Nie bez powodu to same kobiety o kobietach częściej mówią, niż o mężczyznach, że są fałszywe i zakłamane. A przecież najłatwiej zrzucić winę za swoje kłamstwo (czy zdradę) na kogoś innego. Bo mnie do tego zmusiłeś! Bo się bałam! Bo tak było najlepiej i nie umiesz docenić, że chciałam dobrze! Bo nie byłeś dobry! Bo zapominałeś o urodzinach!
I właśnie dlatego, że mężczyźni są bardzo słabi w „knuciu”, wyrachowaniu i przebiegłości – są bardziej prości w obsłudze, to zazwyczaj bardzo łatwo są przyłapywani gdy zdradzają, kłamią, czy nawet gdy stosują przemoc. Kobieta zrobi to po cichu, nie wprost, niebezpośrednio, lub oddali od siebie uwagę, stworzy na poczekaniu nowe kłamstwo i nikt się nie dowie.
Relacje międzyludzkie, czyli gra – kto da więcej za mniej
Jedne kobiety manipulują świadome, inne mniej, jedne silniej (np. kobiety narcystyczne, zaburzone), ale każda w ten sposób sprawdza wiele cech drugiego człowieka, sprawdza ile może wykorzystać z nich na swoją korzyść, na ile sobie pozwolić, lub kreuje rzeczywistość, na taką jakiej jej pozwolimy i tak samo kreuje naszą rolę w jej grze zwanej relacją.
W grze o zasoby mężczyzny, w grze o to, by robił co sobie kobieta nakaże (ilość pantofli i białorycerzy pokazuje, że mężczyźni są bardzo słabi w gierkach emocjonalnych), w grze o konkretne emocje, w grze o dominację (tylko takich mężczyzn kobiety potrafią kochać), w grze o stery, w grze o wygranie kłótni, w grze kto ma rację, w grze o zrobienie jak najmniej, by dostać jak najwięcej, czy po związku – w grze o zrzucenie z siebie odpowiedzialności za stan związku i przerzucenie najlepiej całej winy na drugą stronę (a w tym są świetne, bo tylko 2% kobiet uznaje się za jednostronnie winne rozpadów małżeństw). Czyli jest to gra o przywileje i opinie o kobietach (systemowo). Nie bez powodu kobiety zawsze ceniły mężczyzn hojnych, czyli zapewniających korzyści, gdy kobiet niepatrzących kompletnie na męską siłę, zaradność, zdecydowanie, opiekuńczość i pieniądze jest relatywnie mało. Oczywiście słyszy się inaczej, że liczy się wnętrze, ale to jedna wielu manipulacji.
Tutaj przykład – narcystyczna panienka, która zawsze ma wiele testów w zanadrzu i kreuje je zawsze tak, by wyszło, że ktoś jest zły niezależnie czy zachowa się tj. w tym wypadku dominująco, albo ulegle wobec niej:
https://youtu.be/OFa6QdjIzu4
Kobiecą bronią w brutalnym świecie zawsze było słowo, opowiedziana historia i emocje. Oczywiście są kobiety bardziej honorowe (dojrzałe), albo bardziej lękliwe (niedojrzałe, ale nadal z blokadą, by pokazywać pazury), które nie będą w ten sposób się zachowały i np. podczas rozwodu zachowają się z klasą. Ba, nawet myślą, czy mężczyzna ma pieniądze na płacenie bardzo obciążających go alimentów i same zakasują rękawy, by zarobić, ale mówmy szczerze. To mniejszość. Ta moralna, empatyczna, dojrzała emocjonalnie, niepłytka, niemściwa i nieegocentryczna mniejszość, której będzie coraz mniej, bo społeczeństwo przesuwa granice w kierunku przyzwolenia kobietom na przeciwne cechy. Kiedyś będę musiał też napisać o feminizmie, który jest największym z shit-testów, na który poległa cywilizacja Zachodnia, żebyśmy zrozumieli jak to wygląda z perspektywy systemowej, a nie indywidualnej.
A dlaczego tak jest? Zauważmy, że kobiety młode mają na tyle dużą atrakcyjność, że nie muszą być „wściekłe”, ponieważ dostają to czego chcą. Ale jeśli kobieta jest starsza, to nawet obietnica seksu nie działa na mężczyzn (co działa na niepanujących nad seksualnością mężczyzn, gdy kobieta jest młoda i jest obiektem wizualnego podziwu). „Na starość” czasami już nic nie działa, kobieta nie dostaje nic, żadnej uwagi, a przecież zawsze kochała mężczyzn za to co dostaje i jakie mężczyźni wywoływali w niej uczucia (interesownie, jak narzędzie). Ta kobieta musi wnosić zdecydowanie więcej, by uzyskać te same rezultaty. Podobnie jest z otyłymi, czy nieatrakcyjnymi kobietami (których i tak jest mało w porównaniu do mężczyzn). Czyli jednym słowem – gdy kobieta traci wabik seksualny zaczyna być oceniana bardzo podobnie (choć nadal nie identycznie), jak mężczyzna i musi wnosić tyle, ile on. A to może boleć i wywoływać ogromny ból, złość i nierzadko nawet przemoc. Kobiety nie są przyzwyczajone do trudnych warunków, jak od początku mężczyźni, tyle wnosić, ile mężczyźni, nikt im też nie każe panować nad emocjami, a przemoc stosowaną przez kobiety (i bycie ofiarą u mężczyzn) się lekceważy. Dlatego ona będzie trwać, póki nie będzie otwartych rozmów na takie tematy.
Dlaczego mężczyzna ma akceptować niehonorowe zachowania wobec siebie?
W życiu wszystko jest proste, jeśli tylko ma się chęć poszukiwać wiedzę na temat problemów, które mamy do rozwiązania, lub oczywiście samemu je wymyślać. Nie każdy jednak ma mózg predysponowany do rozwiązywania tego typu problemów, nie każdy też ma tyle odporności psychicznej. Jeden odpadnie po tym jak kobieta mu powie, że ma małego penisa, inny odpadnie dopiero po latach pokazywania mu, że jest nieudacznikiem, nie tylko gdy naprawdę czego się nie tknie to zepsuje (naucz gnido, wnieś wartość, a nie tylko krytykuj), ale też wtedy, gdy tak naprawdę on wnosi więcej. Ten pierwszy przykład to chamstwo (choć jeśli kobieta też lubi takie docinki w swoją stronę, to też można je odbić i pokazać jej kto tu kogo poniży bardziej, ale myślę, że ludzie zdrowi na umyśle, empatyczni i naprawdę dążący do dobrej współpracy unikają tego). Ten drugi to już manipulacja. Jest to kreowanie się przez kobietę jako stronę lepszą, przez co mężczyzna-ofiara tej manipulacji odczuwa poczucie winy, ma też niską samoocenę, a przez zakochanie nie jest w stanie się sprzeciwić. Problem w tym, że on dał sobie to wmówić, sfałszować rzeczywistość w której żyje.
Co jest problematyczne – to jest wykorzystanie stanu i naiwności mężczyzny dla swoich celów. O tym się nie mówi głośno, że jest to przemoc. Jednak, gdy mężczyzna wykorzysta kobietę np. seksualnie, gdy to ona jest w jakiś sposób podatna, to cały świat linczuje mężczyznę.
Niby mówi się, że kobiety to bezbronne istoty, że muchy, by nie skrzywdziły, ale na polu psychicznym potrafią stworzyć wszelakie sytuacje, w których unikają odpowiedzialności za swoje winy, wady i błędy (w tym przemoc, kłamstwo, zdrady), a także potrafią potrafią zmusić silniejszych, lepszych od siebie ludzi do tego, by im służyli i w nie inwestowali. „To robią prawdziwi mężczyźni” – i jeśli ktoś ma problem ze swoim poczuciem męskości, to zawsze wpadnie w tę jedną z wielu technik zawstydzania (a więc manipulowania ego przemocą psychiczną). Pamiętajmy, że mężczyźni – naprawdę, pod względem relacji i emocji często są bardzo naiwni. To, że toczyli wojny, budowali cywilizacje, gospodarki, tworzyli idee, wynajdywali wynalazki nie oznacza, że we wszystkim byli na wygranej pozycji. Bardzo często kobieta wchodziła między wódkę, a zakąskę, uwodziła, prowokowała i tworzyła chaos, a mężczyzna z sukcesami, z władzą poległ w tej batalii i to kobieta uzyskiwała to, czego chciała – to ona przejmowała nad nim władzę. I bezpośrednio, lub mniej pokazywała mu co ma robić i na jakie wyżyny się wspinać, by to jej dogodzić.
I niestety toksyczne kobiety potrafią się tym szczycić, dokładnie tak samo jak mężczyźni bijący ludzi „na mieście” wieczorami. Ten sam typ wyzwalania mechanizmu nagrody, choć inne środki.
Ewolucyjna manipulacja
Właśnie. Może zacznijmy ten akapit od wyszukania przyczyn manipulacji. Kobiety ewolucyjnie co widać gołym okiem są zazwyczaj niższe i słabsze fizycznie. Częściej też ich twarze przypominają twarze dzieci, robią różne miny, wywracają oczami, gestykulują jakby były przepełnione napięciem, co może wywoływać podobne odczucia, jak choćby chęć opieki/pomocy, łagodniejsze karanie, większa ufność. To się nazywa neotenią.
Ale mniej dojrzały wygląd to jedno.
Jeśli ktoś mówi, że kobiety są „słabsze” – kłamie. Kobiety są sprawne tam, gdzie nawet nie trzeba jakiegoś silnego intelektu analitycznego, czy ścisłego – wystarczy mieć ten emocjonalny, który mają opanowany do perfekcji, grając na emocjach innych, a te bardziej wyrachowane i cwane – idą w życiu jak burza zgarniając kolejne plony. I tutaj tak samo. Intelekt emocjonalny był potrzebny kobietom, by nie tylko umieć rozczytać czy dana osoba jest dobra, bądź zła, ale też aby umieć porozumieć się z małym dzieckiem, które zazwyczaj wychowuje będąc niego bliżej. I to jest to dobre zastosowanie intelektu emocjonalnego.
I kobiety setkami lat musiały nauczyć się przetrwać (wraz z dziećmi), być może właśnie wykorzystując do tego mężczyzn, na których nie mogły zawsze liczyć bez manipulowania nimi i swoim obrazem uduchowionej istoty niezdolnej do przemocy, nie patrzącej na wygląd, czy pieniądze, a także brzydzącej się kłamstwem. Czy to fałsz nie ma znaczenia, ponieważ, jeśli chce się przetrwać – cel uświęca środki. Jeśli cel zostaje wykonany, to będąc kobietą potępienia nie ma. Co innego, gdy to mężczyzna wykorzystuje kobietę, steruje nią podobnymi sztuczkami, oj – piekło na niego czeka!
A dlaczego tak jest? Bo uważa się, że kobiety i dzieci są zdecydowanie ważniejsze, niż mężczyźni (women and children first). Uważa się też, że mężczyźni mają sobie radzić sami, mają być wiecznie silni, zasobni i mają pomagać kobietom. Mężczyźni nie pasujący do tego kanonu, bardzo często mający kobiece myślenie (uczuciowe) są eliminowani z rynku matrymonialnego, ponieważ mają wyższe potrzeby, a to rodzi problem.
Wczoraj dyskutowałem z jedną z takich kobiet tworzących obrazy swojej osobowości. Twierdziła, że nikt jej nie zauważa, bo mężczyźni uganiają się za „wypindrzonymi lalami” jak stwierdziła. Napisała, że jej jedyne dwa wymagania wobec mężczyzn to trochę miłości i trochę uwagi. Gdy napisałem, że kobiety mające tak niskie wymagania, zawsze mają jakiegoś mężczyznę, to zalała mnie potokiem wyzwisk i jadu. Uderz w stół, a nożyce się odezwą. Tak jest, gdy ktoś nie umie się przyznać przed sobą, że nie jest się taką osobą za jaką się uważa. Jak widać z taką kobietą raczej nie ma nawet sensu wchodzić ani w dyskusje, ani tym bardziej w związki, ponieważ w razie przegranej potrafi tylko argumentować/atakować personalnie, lub wyolbrzymiać. W związku z zobowiązaniami i inwestycjami byłoby tylko gorzej. Ale ona ma czas, by zrozumieć, innym już go brak.
Brat bliźniak ofiary to przekonanie, że zasługuje się na więcej niż w rzeczywistości
I myślicie, że ta kobieta nie znajdzie sponsora – to znaczy, jelenia? Znajdzie. Mężczyźni zazwyczaj takich możliwości nie posiadają, bo kobiety jako płeć przebieglejsza i bardziej egocentryczna (czy jeśli chcemy być politycznie poprawni – mądrzejsza) dużo sprawniej kalkuje „co, ile i komu”. Ba, nawet jeśli kobieta z byle powodu stworzy zrzutkę pieniędzy, trochę się pożali, powie kilka miłych słów – ludzie opłacą jej studia, zabawy, podróże, nie będzie musiała pracować i tak dalej. Oczywiście ona najpierw musi chcieć i tych jeleni znaleźć, bo oczywiście są kobiety, które szanują siebie i tego nie robią. Są kobiety, które wnoszą finanse, czy nawet utrzymanie, czy pomoc w problemach, a nawet chorobach, ale to są unikatowe kobiety. Ale są takie, które wykorzystują każdą sytuację na swoją korzyść niezależnie od środków użycia, bo tak naprawdę akceptacja dla przeróżnych, kobiecych cech w społeczeństwie i cała tolerancja na cechy kobiet jest zdecydowanie wyższa, niż na zróżnicowanie mężczyzn. Gdyby kobiety były naprawdę równe mężczyznom, to by musiały wnosić dokładnie tyle samo cech i wartości ile wymagają od tych najbardziej prawdziwych, atrakcyjnych mężczyzn i „książąt z bajek”, których opisują. Ale realia takie nie są – wystarczy wodzić za nos zainteresowanych, wybrać najlepszego do związku, resztę do innych celów (a nawet do przysłowiowego friendzone). Kobieta jest teraz jak zarządca zasobami, cechami, podejściem mężczyzn. Im ładniejsza i pewna siebie, tym te możliwości się zwiększają, więc ciężko jej się nie skusić. Inne robią to po cichu, by nikt się nie dowiedział, bardzo sprytnie, w mniejszym zasięgu, jeszcze inne nieświadomie (przez co też się kłócicie), a ta najbardziej reprezentatywna grupa kobiet, najbardziej wartościowa zazwyczaj sama ma duże problemy, bo została już wcześniej zniszczona przez inne, niezbyt dobre, tworzące spiski kobiety i zniżające ją do własnego poziomu.
Inne podejście kobiet i mężczyzn do społecznych więzi
Pamiętajmy, że kobiety to płeć społeczna – w większości ekstrawertyczna, która bardzo ceni sobie relacje międzyludzkie, rozmowy „o niczym”, sieć kontaktów społecznych, bycie lubianą, rozumianą, akceptowaną, pożądaną i adorowaną. Czasem lubująca się w kreowaniu podstępnych intryg, czy podkładaniu świń innym (kto pracował z dużymi grupami kobiet, ten wie). Kobieta może robić awantury, zawstydzać mężczyznę, pokazywać mu palcem innych, lepszych od niego mężczyzn, atakując męskość i tworzyć różne dramy, by zachował się w sposób jaki oczekuje. Ale o co chodzi kobietom? Chodzi zawsze o wygraną na poziomie relacji.
Wystarczy spojrzeć na kobiety uważnie. Nie przejmują się w dużej mierze rzeczywistością fizyczną, taką jak fakty, logika, rozum, konsekwencja pewnych działań i obowiązków. Jedyne na czym im zależy, to jak te wszystkie rzeczy sprawiają, że się czują. Uczucia. Jeśli fakty je ranią, to nie będą słuchały faktów, bo uznają, że ktoś je nienawidzi tak? To jak się rozwijać, lub zatrzymywać swoje wady, jeśli zatyka się uszy? Dlatego też nie ma wielu kobiet czytających moje wpisy, ponieważ większość obchodzą tylko emocje, nic więcej, żadne zależności, świat, zrozumienie.
Mężczyźni na odwrót, częściej racjonalni, twardo stąpający po ziemi introwertycy, skupieni na indywidualnych celach, faktach, trzymaniu porządku i rywalizacji, a nie emocjonalnych więziach, między innymi po to, by zaimponować konkretnym kobietom, lub być przydatnymi. Wszak mężczyźnie nic z nieba nie spada, nikt mu w jego słabościach nie będzie współczuł, jego emocje to tylko problem dla świata (a często jego największa wada), więc musi coś robić, musi kimś być, musi coś go określać, musi coś dać światu, lub kobiecie, by ją w pewnym sensie (a czasem i bezpośrednio) przekupić – że warto z nim budować gniazdo, czy, że on będzie seksualnie pożyteczny, podniesie jej status, ewentualnie dostarczy emocji w jej często nudnym, biernym życiu (no chyba że już ma mężczyznę, lub sieć znajomych mężczyzn, którzy organizują coś dla niej). Jeśli by tak nie było, to byśmy słuchali, że „kobiety mają się starać” i tak, wtedy one miałyby zadania wnoszenia wartości.
Manipulacja to z jednej strony siła, ale z drugiej słabość
Manipulacja to strategia przetrwania ludzi słabszych, chorych, podstępnych (ze złą cząstką natury) i niedojrzałych (która prowadzi do używania niemoralnych technik), więc też w jakimś procencie przypadków mężczyzn, czy to narcyzów skupiających całą uwagę na sobie, socjopatów, którzy budują swój żywot na przebiegłości, których brak moralności podnieca (zasady są po to, by je łamać, lubowanie się w tym co nielegalne, czy uzależnia), czy też wszystkich „nice guys”, którzy często nie mają pewności siebie, by być szczerymi nawet sami ze sobą, więc fałszują obraz bycia miłym dla uzyskiwania korzyści. A fałsz to przecież też manipulacja – swoim obrazem i swoimi intencjami. Ale z drugiej strony jednak ci ludzie umieją przetrwać dzięki manipulacjom, to ich strategia realizacji celów. Ich siła tkwi w słabości innych. I naprawdę, nie chodzi o oceny kogokolwiek, tylko pokazanie zależności kto najczęściej „pociąga za sznurki”.
Mężczyzna jednak nie może statystycznie na nikim polegać, musi uczyć się umiejętności, charakteru, pewności siebie, wykazać intelektem, a przeciętna kobieta? Gra swoją kartą przetargową. Wie z kim się zadawać, by uzyskać korzyść. Wie z kim sypiać, by uzyskać korzyść (a gdy korzyść się kończy zgłosić gwałt i przeskoczyć na korzystniejszą gałąź). Kobieta wie co i komu powiedzieć, kobieta wie jak pokazać się ładniejszą, niż jest w rzeczywistości. Te, które wnoszą wartość i mogą wykazać swoje dobre czyny dla mężczyzn, oddzielamy od tych, tak? Pamiętajmy, gruba krecha.
I naprawdę, feministki w jednym mają rację. Jeśli chcemy ewolucji kobiet, to chcemy, by nie wnosiły wartości jak to one mówią – czy to tylko wizualnej, czy seksualnej, ale chcemy czynów i wartości. Problem w tym, że feministki chcą przywilejów i ułatwień, tak jak dla upośledzonych, niepełnosprawnych i chorych, więc nie tędy droga do ewolucji. Ludzie rozleniwieni zawsze tracą, cofają się w rozwoju, obniża im się IQ bez konkurowania. Są tylko dwa skutki zwiększenia wymagań przez mężczyzn: albo kobiety się rozwiną w tym kierunku, albo odsuną bardziej uważając, że nie mają zamiaru niczego więcej od siebie dawać.
Kobiety traktujemy trochę jak dzieci w społeczeństwie, delikatniej, a nawet w „równości” pozwalamy, by wchodziły na głowę mężczyznom, uzyskując dominację. Jeśli dziecko dominuje i rządzi rodzicem, to jest tak samo źle, jak kobieta dominuje nad mężczyzną i to ona nim rządzi. Nie bez powodu ważna jest hierarchia, ponieważ jest bardzo mało kobiet lubujących się w uległych mężczyznach (a raczej czujących się odpowiedzialnymi za szczęście innych), a jest dużo kobiet, które posiadają sprzeczne oczekiwania wobec mężczyzn i to buduje chaos. To jej nie pasuje, tamto też nie, a w ogóle to nie wie czego chce. I kto za ten chaos ma być odpowiedzialny? Ten uległy, nisko usadzony w hierarchii mężczyzna, który nienawidzi mieć odpowiedzialności bez władzy, bo to tak jakby niewinny musiał odpowiadać za nie swoje winy. Czy to jest sprawiedliwe?
Feministki traktują inne kobiety jak upośledzone, niezdolne do własnych decyzji, bo przecież zamiast udowodnić swoją wartość, czy swój brak winy czynem, to potrzebują sztucznych praw, przywilejów nad mężczyzn i parytetów do osiągania celów, a wszelkie postulaty jak możność rozwiązłości seksualnej, łatwe rozwody, obwinianie o swoje błędy, wybieranie im zawodów, łatwość aborcji, brak empatii do mężczyzn i dewaluacja męskich cierpień, czy też budowanie swojej pozycji na wymaganiach i „księżniczkowatego” uprzywilejowania, to wszystko przywileje budujące nieodpowiedzialność i niedojrzałość.
Jednak w świecie dorosłych powinniśmy brać odpowiedzialność za to co robimy, powinniśmy wiedzieć, że my często doprowadzamy kogoś do negatywnych reakcji, czy też mamy wpływ na jego zachowania (pomijam pracę, naukę, czy osiągnięcia). Bez odpowiedzialności nie ma współpracy, jest egoizm. Ale jak ktoś chce być sam, to niech tak działa, tylko niech nie narzuca tego innym.
Fałszywe oskarżenia – kolejna broń manipulatorek
Coraz jednak więcej badań widzimy w których bardzo często widzi się fałszywe oskarżenia składane przez kobiety. Często dlatego, że kogoś nie lubią – KLIK, innym razem, bo się boją konsekwencji, jeszcze innym razem, żeby się mścić nawet za to, że odmówiło się im seksu! – klik. Jeszcze innym razem chcą zaplanować rozstanie, czy rozwód tak, aby uniknąć bycia obwinioną jednostronnie za rozpad związku, czy nawet zdradę (bo w końcu jeśli ktoś zdradza, to jej moralność jest skrzywiona, a co za tym idzie z kłamstwami problemu nie ma).
Mogą też w końcu nastawiać dziecko przeciw ojcowi ukrywając się w społecznej łatce, że „kobieta jest zawsze dobrą matką i lepszym rodzicem, niż mężczyzna”. W ten sam sposób potrafią preparować dowody na męskie winy i kreować ich jako złych – KLIK.
Warto też przejrzeć dokument o fałszywych oskarżeniach o gwałty i molestowanie – KLIK.
Udawanie ofiary powoduje, że mężczyzna może kobietę wyręczać, często wykonuje jej niebezpośrednio wyrażone prośby (np. by wyeliminować innego mężczyznę, którego kobieta wykreuje na sprawcę, „dał jej schronienie”), ale także, by sama kobieta uchodziła za wzór dobroci, osobę wręcz świętą, której się coś należy. W końcu kobiecym ofiarom się pomaga, współczuje, interesuje nimi, a także ofiara nie jest pełnoprawnym partnerem, od którego nie wymaga się odpowiedzialności za jej złe cechy, które skrywa w płaczu (fizycznym, lub słownym, manipulacją), więc tak naprawdę jest to profit.
Mężczyzna ofiara na odwrót – niektórym cisną się najgorsze słowa na ich temat, innym śmiech, a jeszcze innym pięść zaciska. Na pewno na tym polu równości nie ma. To jest nieludzkie podejście, które może być przyczyną przemocy (o samobójstwach nie mówię, bo to normalne).
Bardziej wyrafinowaną formą bycia uznaną za ofiarę jest oczywiście prowokacja mężczyzny w przeróżny sposób. Można w końcu mówić mu o wszelakich jego złych cechach i stosować przemoc psychiczną, alienować od dzieci, tresować dystrybucją seksu i wieloma innymi sztuczkami. Nawet gazeta.pl zaczyna pisać, że przemoc nie ma płci, czyli nie zgadza się z nurtem feministek – KLIK.
Bo ostatecznie może się tak okazać, że mężczyzna prowokowany dłuższy czas wybucha w gniewie. Kobieta nagrywa ten gniew. Ma dowód, że to mężczyzna jest zły. On miesiące wcześniej tłumaczył jej spokojnie, że nie życzy sobie tego typu dyskusji, próbował logicznie rozmawiać, a czasem (jak jest głupi) to przepraszał za nieswoje błędy, byle tylko kobietę uspokoić. On nie nagrywa, nie ma złych zamiarów, chce dojść do porozumienia z kimś kto manipuluje, ktoś kto tworzy sceny, do których sam pisze scenariusz. I co z tego, że ta kobieta miesiącami była sprawcą przemocy, gdy wystarczy jedno nagranie, jedno zdarzenie, jeden jego gniew, by ukazać mężczyznę jako jednostronnie winnego?
Podsumowanie. Prawda wyzwala, świadomość leczy, wiedza uczy i daje siłę
Jeśli mężczyzna ma wiedzę, którą przekazuje, to dla niego ten scenariusz jest przewidywalny. On już ten film oglądał. Doświadczony, mądry i inteligentny mężczyzna nie ma z tym problemów, bo odkryje magika, którym jest kobieta. Magika tworzącego przeróżne iluzje dla niego, dla siebie i dla otoczenia. Oczywiście w każdej sytuacji tego nie odkryje, bo ciężko, żeby zawsze wiedzieć, że dane czepienie się czegoś, czy nawet płacz jest manipulacją, ale koniec końców to wychodzi gdy ma się bystry umysł i nigdy nie zakłada, że coś jest albo dobre, albo złe, tylko musi to dokładnie sprawdzić. To tak samo jak w sądzie. Musisz przed wydaniem wyroku ocenić, czy ktoś jest winny, musisz mieć dowody. Najpierw więc używasz mózgu, a nie zaprogramowanych emocjonalnie reakcji jak np. tłumaczyć się wobec czepialstwa, reagować agresją na agresję, lub współczuć przy płaczu. Wszystko to może być perfekcyjnie odegraną rolą aktorską.
Ktoś złośliwy powie – można zostać paranoikiem. Ale ja mu odpowiem, że dążenie do prawdy nigdy nie powinno być oceniane negatywnie. Jeśli znasz ryzyko, to jesteś o wiele bardziej bezpieczny, niż gdy go nie znasz i jesteś naiwny. Jeśli znasz strategie na wygrywanie testów, to jesteś atrakcyjniejszy. Jeśli wiesz, które kobiety częściej, że tak powiem niszczą życie innym, to też pstryk palcem i Cię nie ma przy takowych. Same plusy.
Ale uwaga – nie można nienawidzić WSZYSTKICH manipulacji i testów kobiet, nie można być negatywnie do nich nastawionym. Jak pisałem, kobieta może mieć dobre intencje i to też męska rola, by je rozumieć! Jeśli mężczyzna będzie atakował kobietę za każde podobne zachowanie, to na 100% odejdzie od niego i uzna, że był paskudnym człowiekiem. Jeśli taki mężczyzna będzie jak mój czytelnik uważał, że kobieta cały czas tylko manipuluje i jest zagrożeniem, to niczego dobrego nie dostanie. Trzeba uczyć się jak reagować, nie brać tego do siebie, zachować jak największy spokój (choć to czasami trudne), nie myśleć, że każdy test to atak w męską stronę. Jeśli pomimo nauki, pomimo wiedzy, pomimo, że kobieta jest bezpieczna nadal testuje, sprawdza, czepia się, wymusza, lekceważy męskie uczucia, czy granice (gdy prosił, by nie postępowała w ten sposób) i jej realną intencją wcale nie jest miłość, a sama nie widzi sensu by ograniczać swoje toksyczne zapędy – pogonić ją trzeba ku diabłu, bo tam jej miejsce…
I to tyle. W kolejnej części skupię się na konkretnych technikach i sferach manipulacji kobiet dzięki którym uzyskują przewagi nad mężczyznami. Rozpiszę to punkt po punkcie i myślę, że będzie to ciekawe.