Coraz mniej związków i seksu, coraz więcej depresji

Spis treści

Zostań darczyńcą/podziękuj autorowiJeśli doceniasz stronę i chcesz pomóc autorowi, kliknij, by wybrać sposób wsparcia 🙂

Zawieranych jest coraz mniej związków. Ludzie uprawiają coraz mniej seksu, szczególnie w USA, Japonii, czy UK. Diagnozuje się więcej depresji, lub stanów obniżonego nastroju. Ludzie na ogół, ale też konkretnie płcie oddalają się od siebie. Chciałbym przyjrzeć się przyczynom tego wszystkiego i czy może mieć to ze sobą związek.

Rekordowy celibat Amerykanów.

Brytyjczycy uprawiają mniej seksu, niż dawniej.

Młodzi Japończycy nie uprawiają seksu – zaharowują się na śmierć.

W Japonii (i najpewniej Azji) problemy emocjonalne są tematem tabu (a jednak, nie tylko u nas). 

Możliwe powody spadku zainteresowania seksem i chęcią zawierania związków przez nowe pokolenia

coraz mniej związków i seksu

Cyfryzacja życia ludzkiego i biologia nienadążająca za technologią

Wstępnie warto zaznaczyć, że ludzki organizm reaguje na bodźce dostarczane przez technologie (w tym internet), jak na coś dla niego niecodziennego, nienaturalnego, czego nie mógłby nigdy w życiu w „dziczy” dostąpić. Dlatego też rezultaty postępu technologicznego, jakie aktualnie widzimy mogą być zafałszowane. Mogą być jedynie stanem przejściowym do czasu aż ludzie nauczą się w 100% mądrze z takiego dobrobytu korzystać.

Niestety internet, media społecznościowe i portale randkowe trochę namieszały nam w podejściu do płci, do seksu, do związków, co będę rozwijał w dalszych punktach. Utkwienie w wirtualnym świecie może powodować zanik umiejętności społecznych potrzebnych do budowania relacji. Tacy ludzie nie rozumieją podstawowych emocji, a nawet mimiki, czy gestów, jeśli od dziecka siedzą w ekranie, zamiast „czytać” ludzi na żywo.

Badanie: dzieci spędzające czas poza ekranem lepiej rozumieją niewerbalne wskazówki emocjonalne

Ale można być optymistą w tym kierunku, ponieważ na początku ery internetu ludzie byli ślepi na urok mediów społecznościowych, na to jak potrafią wypaczyć myślenie. Dziś zauważa się, że ludzie w takich mediach prezentują często kompletnie fałszywą osobowość, fałszywy obraz własnego „super” życia i nie ma co się do tego obrazu przywiązywać, ani przez niego cierpieć.

Jednak uczulać na to trzeba. Taka jest rola edukacji i uświadamiania. Bo gdy ludzie nie wiedzą, że coś jest fałszem reagują tak, jakby to była prawda. To samo jeśli chodzi o propagandę. Zmanipulowana głowa otrzymująca szczątkowe informacje może popierać niepożyteczne twory.

Łatwy dostęp do pornografii

Dzięki pornografii nie trzeba się wysilać, by zaspokoić potrzeby emocjonalne i dzieje się to w sposób praktycznie natychmiastowy (tzw. instant gratification). Nie trzeba też sprawiać przyjemności drugiej osobie, nie trzeba jej „zdobywać”, podrywać. To duże ułatwienie, które może powodować spadek chęci starań o seks, czy tym bardziej o powstanie związku, którego utrzymanie wiele lat w szczęściu i wierności stoi na trudniejszym poziomie.

Dodatkowo pornografia dzięki szybkiej nagrodzie łatwo uzależnia.

Więcej o uzależnieniach, dopaminie i szybkiej nagrodzie.

Spaczony obraz płci i seksu przez pornografię oraz filmy romantyczne

Pornografia daje iluzję, że ma się kontakt seksualny z wieloma ludźmi (jak w rozwiązłości), ponieważ w chwilę można uzyskać dostęp do seksualności wielu aktorów czy aktorek. Taki kontakt zniechęca do szukania osoby realnej, która mogłaby nie być tak atrakcyjna jak ta ukazana w porno, ani tak „łatwa” w obyciu jak niczego niewymagająca osoba z ekranu. Niestety, stały dostęp do tak dużej ilości bodźców może powodować u człowieka chęć zwiększenia ilości, lub siły tych bodźców.

Bo tak jak wiele osób początkujących w porno oglądało niewinne scenki seksu, tak weterani, doświadczeni i uzależnieni mogą kończyć na rzeczach dość obrzydliwych i brutalnych. Nie jest możliwym, by taka osoba z łatwością mogła podniecić się w realnym, zwykłym kontakcie seksualnym z drugą osobą, przez co jej motywacja do takiego kontaktu spada.

Uwikłanie się w takie bodźce powoduje też problemy z orgazmem – albo nie będzie dało się go osiągnąć, ten czas będzie bardzo długi, albo będzie chciało się go osiągnąć zbyt szybko. Takie problemy powodują też krzywdy seksualne doświadczone realnie. Oglądający pornografię zostają omamieni szybką, łatwą przyjemnością, teoretycznym zyskiem, a długofalowo na tym tracą.

Ludzie niedoświadczeni, oderwani od rzeczywistości przez życie wirtualne nie wiedzą, że seks nie wygląda zazwyczaj tak jak w porno. Ba, ludzie nie wyglądają tak idealnie, jak w porno, nie mają takich atutów cielesnych, a sam seks nie jest tak sterylny i wygładzony.

Ludzie korzystający z pornografii (szczególnie ci w młodym wieku) zyskują lęk przed oceną, że albo nie będą wyglądali tak super jak postacie z filmów, albo nie będą tak dobrzy w seksie, jak wytrenowane tam osoby. A przecież nierzadko używają one do tego środków farmakologicznych (w tym viagry), hormonów (testosteron), lub są po operacjach plastycznych. Technik, które mają powodować dobre wrażenia seksualne i wizualne dla widza jest całe mnóstwo w tej branży.

Przez porno płcie mogą zyskiwać też zbyt duże oczekiwania co samego seksu, jak i tego jak ma się w nim „spisać” płeć przeciwna/partner, jak ma się zachowywać, jak wyglądać, a nawet ile odgłosów ma wydawać. Im ma się wyższe oczekiwania, tym cięższy zalicza się spadek w razie rozczarowania. Winą jest tylko własna imaginacja.

I to wszystko obdziera seks z chęci spędzenia miłego czasu z człowiekiem na którym nam zależy, na poznaniu go w jego indywidualności, a zostaje uznany za sport w którym tylko topka najatrakcyjniejszych, najsprawniejszych, robotycznych wręcz ludzi ma mieć do niego pełen, nieskrępowany ani lękiem, ani niską samooceną dostęp. To nie jest dobra motywacja do seksu, a tym bardziej ze stałym partnerem.

O filmach romantycznych już kiedyś pisałem. Pokazują one nierzeczywiste związki, nierzeczywiste podejście płci do siebie, nierzeczywiste emocje, co przekłada się na niepotrzebny wzrost oczekiwań względem płci, związków i tego jak powinna wyglądać miłość. Dwugodzinny film nigdy nie pokaże obiektywnie dwudziestu lat budowania związku.

Japoński kult pracy i herbivore men

W Japonii to głównie przepracowanie rządzi tym, że zawieranych jest mniej związków. Praca odbiera czas, energię i chęć na seks. Praca w takim tempie obciąża, powoduje nerwicę i zmniejsza libido. Mimo to wg Japończyków to właśnie praca sprawia im najwięcej satysfakcji. Choć prawdopodobnie jest to wynik promowanych wzorców.

W badaniu Japan Times ponad 20% żonatych mężczyzn stwierdziło, że nie są zainteresowani seksem, ponieważ są zbyt zmęczeni pracą. Ten wynik realnie jest pewnie wyższy, ponieważ w Japonii mówienie o pracy w zły sposób wzbudza pogardę, a nawet wykluczenie społeczne. W Japonii kolektywizm nie pozwala w żaden sposób się wybić, nie można być jakkolwiek innym, niż większość. Ludzie zatem wstrzymują się okazywaniem odmiennych opinii, tak jak Rosjanie w Rosji gdy mają mówić prawdę o wojnie, czy o władzy. Japonia zajmuje 1 miejsce od końca w rankingach w pomaganiu innym ludziom, co nie ma prawa budować szczęśliwego społeczeństwa, ani nawet zachęcać do budowania silnych relacji towarzyskich.

Na „zachodzie” z kolei mamy pokolenie Z, które woli być bezrobotne, niż harować w pracy gdzie będą nieszczęśliwi, lub źle traktowani. To akurat daje wskazówkę pracodawcom, by zapewniać lepszy komfort pracy, ochronę zdrowia fizycznego i psychicznego, zamiast promować niewolnictwo, kapusiostwo, niszczenie sobie życia pracą, brak empatii, obwinianie pracownika o wszelkie wypadki (brak BHP) i inne, dawne naleciałości systemu.

To pokazuje, że mechanizmy „wychowawcze” ludzi w danej cywilizacji sterują nią w ogromny sposób, a nie tylko biologia. Ani ekstremalny indywidualizm, ani ekstremalny kolektywizm (skrajności) nie są dobrymi wyborami, a balans.

Wspomniani w tym akapicie herbivore men brzydzą się seksem, a miałaby to być coraz szersza populacja mężczyzn w Japonii i w Chinach.

Uważa się w tych rejonach, że mała chęć uprawiania seksu i zawierania związków wynika z problemów emocjonalnych trapiących azjatyckie społeczeństwo, ale te problemy są wykpiwane, przez co rozwiązanie na nie nie przychodzi. Człowiek „inny”, „problematyczny” zostaje wyrzucony poza nawias, więc musi tłumić to wszystko w sobie. Jedyne co jest zrozumiałe w ich języku to praca, pracuj, haruj, rób… i nie narzekaj, wiadomo. Szczególnie jest to kierowane wobec mężczyzn, ponieważ naleciałości konserwatywnej mentalności nadal nakazują mężczyznom być jedynymi żywicielami rodzin.

W Japonii coraz większym zainteresowaniem (choć póki co to nadal ciekawostka) cieszą się roboty seksualne, co jest kolejnym etapem odchodzenia od standardowych więzi międzyludzkich.

Tak to jest jak społeczeństwo traktuje się jak roboty do wykonywania usług, tresuje, a pomija emocjonalne potrzeby ludzi. Jakbyśmy nie umieli w żadnej formie cywilizacji połączyć dbania o różne sfery życia.

Zanik więzi przez życie wirtualne

Jeśli jest ci źle, a nie masz kogoś kto by cię zrozumiał, kto byłby wyrozumiały, kto by pomógł, lub życzliwie doradził – lepiej ci nie będzie.

Badanie: Relacje społeczne i ogromna rola przyjaciół dla człowieka.

Szklany ekran zastępuje relacje tylko w marnej części. Ale to właśnie społeczności napędzają siebie nawzajem (choć niestety mogą się radykalizować, jeśli chcą wojny z innymi grupami, a nie po to by sobie pomagać).

W teorii budowanie silnych więzi powinno się zaczynać od rodzin, ale jeśli członkowie rodziny są toksyczni, zamknięci, traktujący się przedmiotowo, a nawet nieobecni i zbyt zajęci to ciężko o jakiekolwiek. Nie masz przyjaciela w rodzicu/rodzinie, trudno będzie o to samo w życiu rzeczywistym.

Propagandowy konflikt płci i polaryzacja

konflikt płci

Nachalny konflikt płci (mechanizm propagandy) doprowadza do tego, że płcie nie chcą ze sobą mieć wiele wspólnego. Albo siebie nie lubią, albo boją się siebie, albo obwiniają o swoje problemy. Doprowadza to tylko do nienawiści. Czy z nienawiści można uprawiać seks? Chyba tylko po to, by kogoś upokorzyć i się na nim wyżyć. Czy można związek stworzyć z nienawiści? Chyba tylko po to, by manipulować drugim, wykorzystać go, władać nim i reperować sobie samoocenę. Zero sensu, fatalny przekaz.

Trzeba mieć świadomość, że ludzie szybko zawodzą się sobą i utrwalają krzywdy sprzeciwiając się płciom, zamiast własnym wyborom i tym, którzy wspierają toksyczne postawy. Budują oni lęk przed skrzywdzeniem, który zaczyna być czymś w rodzaju chęci wymierzenia ataku pierwszymi zanim zostaną skrzywdzeni. Ale jak można mieć dobrą relację zaczynając od ataku i kończąc na nim?

Media społecznościowe

Jak stworzyć słabość i kompleksy u ludzi? Daj im dostęp do patrzenia na rzeszę ludzi hiper mądrych, atrakcyjnych, zdrowych, bogatych, silnych i towarzyskich z którymi będą mogli porównywać się in minus. Nieważne, że ci ludzie zwykle udają tylko takich, a słabości i wady usilnie ukrywają na potrzeby autoprezentacji. Ważne, że mózg będzie się porównywał – szczególnie w młodości, gdy osobowość nie jest jeszcze zbudowana, lub gdy relacje rodzinne są marne u takiego człowieka.

Co najlepsze osoby udające tak idealne same często mają traumy i kompleksy, a przy pomocy wspomnianej metody próbują  je „leczyć”. Te osoby będą powodować identyczne kompleksy u osób, które dopiero wchodzą w życie, a które będą tak namiętnie oglądać te pierwsze osoby. Koło się kręci, a wyjściem jest odcięcie się od takich mediów i zachowanie dystansu do nich.

Jak widać osamotnienie, lub samotność w tłumie (sztuczne relacje) kończą się szukaniem akceptacji na dziwne, nierzadko wyniszczające sposoby.

Media społecznościowe dają też nam kontakt z grubą liczbą osób, które nie spotkamy w życiu codziennym, a które mogą być naprawdę bardzo nieprzyjemne. Ludzie nie mają tutaj barier, piszą bardzo drastyczne komentarze (hejt), nie szanują często nikogo, nie liczą się z uczuciami innych, wylewają różne frustracje. To powoduje, że wielu ludzi jest zawiedzionymi światem, ale nie wiedzą, że znaleźli się w złym miejscu, w złym czasie – w szambie, które nie pokazuje obiektywnie jacy są ludzie, tylko wycinek realiów.

Media społecznościowe dając fasadę relacji dają też ogrom presji (by być tak idealnymi) i bardzo dużą liczbę bodźców, w tym bodźców uzależniających (lajki, komentarze, uwaga, szacunek). To nie tylko ludzi wyczerpuje, ale nie są też w stanie łatwo ocenić kto będzie dla nich dobrym partnerem. Jeśli wynieśli wzorce z takich mediów, że niemiłe, poniżające innych, puste osoby zafrasowane wyglądem mają duże powodzenie (i sporo lajków) to będą chciały takimi osobami być i takie osoby wybierać. Duża ilość lajków daje pozór wysokiego statusu społecznego. Ostatecznie taka osoba tak jak poniżała dla lajków, tak robi w relacji.

Nie zbuduje się na tym chęci do wchodzenia w związki. Będzie widziało się ludzi i relacje jako coś paskudnego. A wystarczyłoby wiedzieć, że to, że ktoś jest popularny, że ma wiele klików, lajków nie oznacza, że ma patent na rację, że nie kłamie, albo, że mówi o pożytecznych wartościach.

Strategie reprodukcyjne płci, które budują lęki przed długotrwałymi związkami (w tym budowaniem rodzin)

Do ludzi nie docierają tak łatwo romantyczne historie „byli razem długo i szczęśliwie”. Uznaje się to za kłamstwo, właśnie za blue pill. Nie ma tego.

Za to pokazuje się twardą, najtwardszą, brutalną prawdę. Miłości nie ma! Są hormony! Nie ma relacji! Są strategie reprodukcyjne, które popychają nas w dane zachowania!

No i basta. Kończy się to tak, że ludzie przestają wierzyć w związki i rodziny, bo przecież każdy człowiek jest zwierzątkiem sterowanym instynktami, niezdolnym do ich opanowania. Jest albo poligamicznym mężczyzną, bo taką strategię nam się przypisuje, więc kobiety od nas wierności nie uświadczą, tak? Czyli będziemy uganiać się cały czas za młodszymi i ładniejszymi kobietami, a nawet jak nie to jest to tylko zgniły kompromis (prawie jak zgniły zachód). Albo to kobiety są hipergamiczne i wiecznie będą szukać coraz lepszego mężczyzny porzucając obecnego w jego słabościach, problemach, jak straci kasę, status, czy zdrowie.

I jak płcie mają nie bać się wchodzenia w związki, jak przekaz, mimo, że częściowo słuszny i prawdziwy, to jednak odstraszający? On nie motywuje ani do pokonywania barier, instynktów, ani do wiary w ludzi. Motywuje do złości: na ludzi, na płcie, na związki. Bezsens. Dlatego wybrałem promowanie wartości i cech, które pomogą w budowaniu relacji. Bo tak, są kobiety, które wcale nie gardzą mężczyzną jak „nie trafił im się samiec alfa”, pomagają mu i są szczęśliwe. I są mężczyźni, którzy są szczęśliwi w monogamicznych relacjach wcale nie z modelkami i działają jak zgrany team.

Portale randkowe i relacje na łatwiznę

Ogrom ludzi zaczął sądzić, że rozmowa aż do samej randki ma się potoczyć po prostu sama, a jak się szybko nie udaje tego zrobić, nie odczuje się odpowiednich emocji to następuje znudzenie i szukanie kolejnej pary, lub rezygnacja. Ludzie korzystający z portali doskonale o tym wiedzą – duża liczba rozmów kończy się po 3 zdaniach i ci ludzie mają przekonanie, że to rozmówca jest nudny, nieatrakcyjny, nie nadaje z nimi na jednych falach, a w ogóle to za dużo trzeba się starać, by coś od niego wyciągnąć.

Potem się słyszy teorie, że 99% osób płci przeciwnej jest do niczego. Nie bardzo, bo dziwnym trafem obie płcie mówią dokładnie to samo.

Drugą, negatywną odsłoną portali jest zakłamywanie realiów poprzez prezentację wyretuszowanych zdjęć, lub z niesamowitą dawką makijażu w przypadku kobiet. Na spotkaniu widzimy zupełnie inną osobę. Na kłamstwie nie zbuduje się niczego.

Otyłość

Zaprezentowane w raporcie dane pokazują, że od 1976 roku do 2016 roku odsetek populacji, której BMI wynosiło więcej niż 30, zwiększył się w Polsce z 10% do 25%. Te informacje unaoczniają stopień problemu: ¼ Polaków jest otyła, a już 66% dorosłych mężczyzn i 51% kobiet ma nadwagę.

Co jak co otyłość (w powikłania i choroby) nie pomagają ani w uprawianiu seksu, ani w posiadaniu energii na seks, ani w chęci na seks z otyłą osobą. Związki też mogą nie być zawierane z otyłymi osobami, gdyż ludzie obu płci w pierwszej kolejności celują w osoby szczupłe.

Wydłużony czas dojrzewania… też z winy mediów społecznościowych i internetu

Arogancja niedojrzałych ludzi niegdyś szybko była prostowana przez skromne liczbowo otoczenie (np. rodzinę), które odrzucało taką osobę, jeśli w arogancji pozostawała. Dziś lajki w internecie od tysięcy innych (w tym komplementy za tani pojazd, albo za wygląd), podobnie toksycznych ludzi wzmacniają wiarę w słuszność pozostania w swoim błędzie. Problem w tym, że te tysiące lajków może być od osób, które są równie niedostosowane, więc ich wartość jakościowa jest ujemna. Rozwoju nie ma.

Niedojrzałość szuka wypełnienia braków i wzmocnienia konfliktów, zamiast współpracy. Niedojrzałość jest niechętna do kompromisu, ale i stawia egoistycznie na swoim mimo błędów itd. Tak się związków nie tworzy.

Arogancja seksualna i egoizm seksualny (przekłada się też na związki w stylu pana i służącej, czy księżniczki i niewolnika)

Niedojrzałe kobiety są bardzo krytykanckie, roszczeniowe, uważają, że jedynie ich emocje są ważne, ich przyjemność, a one nie muszą się za bardzo starać – mogą leżeć i pachnieć, a nawet i to niekoniecznie. W ten sposób obniżają pewność siebie mężczyzn, którzy nie mają motywacji do uprawiania seksu.

Analogicznie działa to u aroganckich mężczyzn, którzy uważają, że kobieta ma spełniać ich zachcianki, służyć nawet jak przedmiot seksualny, któremu wcale nie trzeba „dogodzić” w rewanżu, a kobieta powinna sama sobie z tym poradzić.

I co się dzieje w takiej sytuacji? Kobieta odmawia seksu, bo czuje się wykorzystywana, a mężczyzna sądzi, że to z nią jest problem, mimo, że może być z nim.

Jeśli drugiej osoby w związku nie traktuje się tak dobrze jak siebie to to nie ma sensu – bo nie czyń drugiemu co tobie niemiłe i nie traktuj jak podczłowieka w stosunku do siebie. Inaczej to się nie uda, niezależnie od płci.

Niedojrzała osoba traktuje związek jako osobny byt, a nie drużynę – „aby mi było dobrze”, albo za rywalizację, „abym wygrał/a z tą drugą osobą”. Błąd.

I znowu technologie: gry komputerowe

Według medicalxpress.com wielu amerykańskich mężczyzn i chłopców przyznaje, że gry komputerowe są dla nich bardziej satysfakcjonujące, niż seks. Kobiety mogą pomyśleć zatem co zrobić, by seks z nimi był przyjemniejszy, niż gry, zamiast tak negatywnie reagować na pasje mężczyzn.

Roszczeniowa, krytykancka i wyśmiewająca postawa może nie pomagać w tym. Oburzonym kobietom polecałbym spróbować wejść w świat gier, w świat zainteresowań swoich mężczyzn, bo wspólne aktywności mogą prowadzić do… innych wspólnych aktywności (tak, w tym seksu).

Podobieństwa scalają, różnice mogą jednak powodować frustrację.

I owszem, znam takie pary, gdzie mężczyzna np. streamuje gry po kilka godzin dziennie, czerpie radość z grania, śmieje się razem z innymi graczami z sytuacji w takich grach, a kobiety zamiast wejść w ten świat to marudzą, że ci mężczyźni nie poświęcają im czasu.

I obie strony mogą mieć rację, bo nie ma co przesadzać ze światem wirtualnym, z olewaniem partnera, ale lepiej niech tacy ludzie znajdą podobnych do siebie ludzi.

Wysoki poziom życia – przynajmniej w porównaniu do pokoleń wstecz

Im więcej możliwości, które daje rozwijająca się kultura, tym ludzie najwyraźniej są mniej zainteresowani samym seksem, a wieloma innymi potrzebami do których ludzie biedni nie mają dostępu. Niestety mówienie o tym, że tam gdzie bieda, niski intelekt i nikła edukacja tam dużo seksu, a nawet wysoka dzietność nie jest poprawne politycznie, a uważane, że w ten sposób ludzi się obraża. Problem w tym, że takie są trendy i wiele badań to potwierdzało (co nie wyklucza, że mądrzy ludzie też mogą chcieć mieć wiele dzieci, ale trendy to coś innego, niż mówienie o jednostkach).

I tak – dzięki wysokiemu poziomowi życia jednostki nie muszą wchodzić w związki, by sobie jakoś pomagać, a co niegdyś było warunkiem przetrwania. W ten sposób związków powstaje mniej.

Problemy z posiadaniem mieszkań na własność… mimo wyższego poziomu życia, niż w przeszłości

Biedni ludzie bez pracy, choć głównie mężczyźni – nie mogąc zaprosić kobiet do siebie nie uprawiają seksu właśnie z tego powodu lub dlatego, że mieszkają z rodzicami. Trudny dostęp do posiadania mieszkań na własność nie pomaga w tym, by utrwalać relacje.

Coraz więcej millenialsów mieszka z rodzicami.

Można sobie trąbić o niskiej dzietności, ale bez mieszkań to się nie uda. To nie są czasy domów wielopokoleniowych na wsi gdzie mieściły się trzy rodziny… zwykle też z bardzo niskim standardem życia i wysoką umieralnością. Przeszłość kolorowa nie była.

Ryzyko ciąży

Fakt faktem ludzie mogą nie uprawiać seksu, ponieważ boją się ciąży, boją się rodzicielstwa – szczególnie, gdy nie są jeszcze ani psychicznie ani ekonomicznie na nie gotowi. Antykoncepcja masowa, taka jak prezerwatywy nie zabezpieczają w 100% przed wpadką i ludzie mają tego świadomość.

Najwyraźniej najlepszą antykoncepcją dla tych ludzi jest brak uprawiania seksu całkowicie. Znam jeszcze kilka innych sposobów, by nie doprowadzić do zapłodnienia, ale zostawmy to.

W Japonii, czy też w innych kulturach konserwatywnych nadal wiele osób źle określa stosujących antykoncepcję, co nie pomaga w chęciach kontaktu z drugim człowiekiem.

Trudno o zrozumienie, gdy płeć przeciwną widujesz tylko w jpg, a rozmowę w grze komputerowej

Jeśli płcie nie spędzają ze sobą czasu – też nie będą potrafiły ze sobą współpracować. I tu znowu cytuję jeden z artykułów o sytuacji w Japonii:

Wiele osób nie potrafi odnieść się w żaden sposób do płci przeciwnej fizycznie ani w żaden inny sposób. Nie rozumieją się. Wzdrygają się na dotyk. Nie rozumieją jak działa ciało i psychika płci przeciwnej. Większość to mężczyźni, ale zaczynam widywać więcej takich kobiet.

To powoduje, że trudno o pozytywne przekonanie do np. jednopłciowych szkół, czy wiecznego szukania towarzystwa i rozmów tylko wśród jednej z płci. Prawdopodobnie identycznie działa spolaryzowanie w poglądach politycznych płci, które nie starają się zrozumieć problemów płci przeciwnej, przez co dążą do przepychania tylko ważnych wartości dla jednej z nich. Im większy radykalizm, tym większy radykalizm chciałoby się rzec.

Hybryda postaw: nieudana próba łączenia postępowości z konserwatyzmem

Nadal wielu ludzi oczekuje od płci bardzo stereotypowych cech, umiejętności, poglądów i zachowań, a gdy okazują się inni – są na nich źli. Tak się dzieje gdy mężczyzna nie jest tytanem, który wszystko potrafi, gdy nie jest ogromnie silny fizycznie i psychicznie, gdy nie zarabia ogromnych pieniędzy. Tak gdy kobieta nie chce tylko być wiecznie miła, uśmiechnięta, łagodna i zgodna, lub… wykonywać poleceń mężczyzny. Co tam kto uważa należy przypisać do płci.

Z artykułów o Japończykach:

Japonki stały się bardziej niezależne, ambitne i chcące się edukować. Jednak konserwatywne postawy w domu i miejscu pracy nadal są utrzymywane. Nie pozwala to na sprawne zarządzanie społeczeństwem, gdyż ludzie kłócą się w zależności od miejsca w którym się znajdą, zamiast postępować równie otwarcie i tolerancyjnie.

Być może jest tak, że większość ludzi jest prosta i potrzebuje prostych schematów, prostych ról do działania stąd było tak duże poparcie do tego co należy do kobiet, a co do mężczyzn, nawet kolor ubioru… ale tak to się nie rozwiniemy. Wiele osób będzie kwestionowało, czy ten świat jest normalny, jeśli nie można nawet lubić danego koloru, nie można lubić danych poglądów, posiadać takich, czy innych emocji, zainteresowań, talentów, czy predyspozycji, „bo nie pasuje to do płci”.

Tak jest najłatwiej. Płcie ustawić w sztywne ramki, resztę uznać za wariatów i chorych psychicznie, obrażać, wykluczać, koniec tematu. Inaczej jest gdy to przytrafia się własnemu synu czy córce, choć i takich ludzi pewnie nie zwolniłoby to z pogardy, mimo, że sami doprowadziliby do głębszych problemów u swojego dziecka.

Hipergamia. Niełatwa do poskromienia, ale tu też jestem optymistą

coraz mniej związków i seksu

Jest to (ogólnikowo) niechęć kobiet do umawiania się z gorzej zarabiającymi i gorzej wykształconymi od nich mężczyznami, których dziś jest coraz więcej na tle kobiet. Ale ta niechęć to oczywisty spadek po patriarchacie, gdyż kobiety w przeszłości musiały „wisieć” na mężczyznach, musiały polować na wysoki status i pieniądze u mężczyzn, by nie zginąć nie mając możliwości pracy zawodowej.

Ale jeśli u wielu ludzi chęć zdrad, poligamii, przemocy czy egoizmu idzie poskromić to możliwe, że istnieją jakieś szanse na poskromienie hipergamii. Dowodzi to coraz większy udział kobiet w utrzymywaniu domów (pracują obie strony), coraz większy udział kobiet, które płacą na randkach 50/50, ale też które zarabiają więcej od mężczyzn i nie mają z tym takiego problemu.

Nawet kobiety z wysokim statusem społecznym, z niesamowitymi zarobkami na tle przeciętnych kobiet potrafią popaść w ruinę po małżeństwie z mężczyzną gorzej od nich zarabiającym (identycznie jak mężczyźni, których rozwód rujnuje po związku z kobietą zdecydowanie gorzej zarabiającą).

Kelly Clarkson musi płacić ogromne alimenty byłemu mężowi. I nie tylko ona

Problemem dla wielu kobiet, że nie są chętne do związków jest też brak stabilizacji, czyli jeśli mężczyzna cały czas zmienia pracę, a takie trendy są obserwowane (badanie 1 i badanie 2).

Słuszny (?) brak pewności siebie przeciętnych mężczyzn na randkach z kobietami sukcesu

Mężczyźni rzadziej chcą się spotykać z kobietami „sukcesu” z wielu względów. Jedni dlatego, że wiedzą, że taka relacja się nie uda, bo kobieta nie będzie na nich patrzeć jak na w pełni wartościowych ludzi (a będą „balastem”). Kolejni, że taka kobieta nie da im bezpiecznej przystani w domu, może nawet rodziny (bo będzie szaleńczo gonić za wszystkim innym, może nawet będzie agresywna i konkurencyjna). A inni nie są na tyle pewni siebie, by czuć się dobrze w sytuacji gdy to kobieta radzi sobie lepiej, a oni wychodzą przez to na tych, którzy nie mogą być tymi sławnymi „skałami” dla kobiet.

Ale tak to jest jak sukcesu, wszechwiedzy, zaradności, siły oraz wysokiego statusu społecznego oczekiwało się tylko od mężczyzny i tylko to było nazywane męskim.

MeToo, ale i brak umiejętności flirtu

Mężczyźni boją się podchodzić do kobiet z powodu możliwości bycia oskarżonymi o molestowanie lub gwałt, nawet jeśli nie mają tego na celu (choć znamy ludzi, którzy twierdzą, że opór kobiet trzeba łamać na siłę i nie należy słuchać co mówią). Ale naprawdę nie powielajmy takich postaw bo oskarżenia będą się sypać i będą miały podstawy. Jednak wielu mężczyzn naprawdę nie chce problemów tylko dlatego, że nie trafią w gust oceniającej czy ich podryw na pewno jest okej.

Inni mężczyźni po prostu nie rozumieją różnicy pomiędzy byciem flirtującym, a creepem, tak jak nie umieją się droczyć.

Tak, niestety nie raz zgwałcono mi oczy gdy widywałem na screenach „podryw na janusza” czyli „smacznej kawusi rano, a wieczorem otworzysz dla mnie jaskinię” i inne tego typu teksty. Na żywo też znam sytuacje mężczyzn wyuczonych na formułkach PUA w stylu  „bądź pewny siebie, nie zwracaj uwagi na jej odmowy, żartuj”. I oni faktycznie nacierają na te dziewczyny ze sztuczną pewnością siebie, sztucznymi tekstami i hehe żartowaniem, że „teraz to nie możesz mi odmówić bejbe” i to nawet jak są wyraźnie niezainteresowane, czy nie są stanu wolnego.

Może czas na to, by to kobiety podrywały i czas zaprzestać mówieniu o jakimś mężczyźnie „zdobywcy”? I znowu wychodzi, że przypisywanie łatek do płci jest niemądre.

Błędne przekonania też zniechęcają do relacji

Wmawianie, że „bycie sobą” zapewnia sukces matrymonialny, sama kasa (łącznie z wręczaniem jej jak prostytutce) czy też słuchanie, że wygląd nie ma znaczenia. Naprawdę ludzie są zdenerwowani na te wszystkie tezy, którymi byli karmieni, a które nie dały im rezultatów. To też wina braku edukacji, ponieważ nikt tym ludziom nie przekazał jak ma być poprawnie. Dostali kilka prostych haseł, które można nawet odczytać na opak i to tyle.

Czy zanik kontaktów między płciami oznacza, że należy promować więcej kontaktów np. seksualnych?

coraz mniej związków i seksu

Bez popadania w skrajności – ani nie powinno całkowicie wycofywać z relacji, ani nie powinno hiperkompulsywnie poszukiwać tanich emocji i mnogich relacji seksualnych.

Ale oczywiście badania pokazują, że kontakty seksualne – dobrowolne, nieryzykowne (nie z byle kim, byle jak i byle gdzie) zmniejszają poziom zestresowania, to też mogą 'leczyć’ psychikę (wydzielają się endorfiny, oksytocyna, dopamina, redukowany jest kortyzol, czy też obniża się ciśnienie krwi itd). Wzrost liczby depresji, obniżonego nastroju, czy znerwicowania u nowych pokoleń może być skutkiem tego, że nie mają żadnych relacji, ani uczuciowych ani seksualnych – a najlepszym wyjściem jest posiadać oba z nich i można to załatwić w jednym, stałym związku. Posiadanie wielu partnerów zwiększa ryzyko uzależnienia od takich kontaktów, HIV, innych chorób przenoszonych drogą płciową, zmniejsza poziom oksytocyny, która przywiązuje do partnera. Fałszywy plus jakim jest wzrost pewności siebie dzięki poczuciu atrakcyjności seksualnej jest zastępowany przez wiele minusów.

Pamiętajmy, że wielu ludzi uprawia przypadkowy, ryzykowny seks z powodu osamotnienia, odrzucenia w domu (DDA/DDD), innych krzywd, ale jest to nieskuteczna forma radzenia sobie z problemami.

Ale w sumie czy to źle, że ludzie uprawiają mniej seksu?

Może wraz z rozwojem cywilizacji ludzie w dużym stopniu porzucają prymitywne potrzeby (wiadomo, nie wszyscy i nie jednakowo)? Może spełnione potrzeby niższych rzędów u wielu ludzi zgodnie z Piramidą Masłowa kierują do chęci spełniania zupełnie innych potrzeb? A może ludzie stawiają na jakość, a nie ilość, ponieważ fatalna relacja seksualna nie prowadzi do chęci powtórzenia jej, prawda?

Są pewne plusy.

Niestety istnieją takie badania, że samotni mężczyźni w celibacie są bardziej skłonni do zachowań radykalnych, czy też do przemocy. ISIS (i nie tylko oni) rekrutują sfrustrowanych seksualnie, którzy będą mogli uzyskać seks, a nawet żonę na wojnie. Odrzucone kobiety też nie czują się najlepiej, też wojują (ups, często jako radykalne feministki). To pokazuje, że zanik więzi między płciami nie jest dobry.

Z drugiej strony mężczyźni od wieków słyszą od „tradycjonalistów”, że nie uprawiając seksu i to w sposób mocno aktywny są zniewieściali, nie są „macho”, są przegrywami (określenie prawiczek, czy „pasyw” ma naprawdę złą sławę). Jest to mechanizm odpowiedzialny za promocję szukania taniego seksu z niskiej jakości kobietami (nie wspominając o prostytucji, czy wzroście opłacania kobiet przez internet, które dają iluzje relacji – jak np. w onlyfans).

Lepszym wyjściem byłyby próby pokazywania, że to właśnie normalny kontakt z kobietami, niekoniecznie zawsze seksualny też jest w porządku, a nawet jak seksualny to w związku, zamiast „nabijać sobie licznik”. Bez spiny, bez maczyzmu, bez myślenia jedną częścią ciała.

Jeśli mężczyzna nie będzie potrafił mieć koleżanek, czy przyjaciółek, to tak samo ciężko będzie mu zbudować związek. Na samym pragnieniu seksualnym się go nie zbuduje.

Podobnie kobiety. Jeśli będą patrzyły tylko na status, pieniądze, wykształcenie, wygląd, seks, to będą miały relacje mechaniczną, pozbawioną głębi. I jeśli się zawiodą to tylko własnym wyobrażeniem co jest potrzebne do zbudowania związku.

A może społeczeństwu jest za dobrze? W stylu mysiej utopii?

Nie po drodze mi z rozwiązaniami które słyszę zewsząd  tj. batem ludzi popędzić, zabrać im dobrobyt, zabrać internet, pieniądze, prawa, bezpieczeństwo to wszystko będzie cacy, bo teraz to wymyślają sobie problemy, a przecież jedyne prawdziwe problemy to te pierwszorzędne, prymitywne, jak z przetrwaniem, czy pożywieniem. Reszta to pewnie wymyślanie tylko dlatego, że ludzie zostali rozpieszczeni.

Przecież o to chodzi w rozwoju cywilizacji, by było nam wszystkim coraz lepiej, więc pewne zachowania są skutkiem ubocznym dobrych czasów. Dobrych, które należy doceniać i ulepszać je jeszcze bardziej. Ale jak ktoś chce „zabić rozpieszczanie” to  równie dobrze można zbombardować cywilizację, wrócimy do jaskiń, nie będziemy mieli niczego, będziemy wyrywać zęby na żywca prostymi narzędziami znalezionymi w dziczy, długość życia zejdzie do lat 35, depresja znów nazwana będzie lenistwem (batem przez głowę i heja) i będziemy „happy”, nie? Nie bardzo.

Jak komuś takie pomysły przychodzą do głowy to naprawdę musi nie lubić ludzi i tego świata. Ja doceniam. Są rzeczy do poprawy (i będą zawsze, na tym polega ewolucja, najpierw duże problemy jak z przetrwaniem, pożywieniem, potem mniejsze i dla wielu niestety godne wyśmiania), ale nie poprawia się niczego poprzez zniszczenie.

Jestem przekonany, że ideologie w stylu komunizmu zostały wymyślone na tej samej bazie = by czasem ludziom nie było za dobrze. Dać ludziom po równo, ale MAŁO, by czasem nie wyściubili nosa po więcej, by byli zadowoleni z niskich standardów i by, czasem nie pomyśleli, że ktoś mógłby mieć lepiej. Jakże piękne i diabelskie…

Podsumowanie. Tęgie głowy mają nad czym myśleć, by płcie się nie oddalały

Jak widzimy przyczyn zaniku chęci zawierania związków, a nawet uprawiania seksu jest całe multum.

Diagnozy, które słyszę w stylu, że wszystko to wina kobiet, mężczyzn, takiego polityka, takiej ideologii nie są obiektywne i łatwo wzbudzić niechęć do danej grupy społecznej, ale poza wzrostem negatywnych emocji nie powoduje to wiele, lub niczego pozytywnego. Czynników jest więcej, a więc sfer do poprawy, do wyedukowania ludzi, w tym w umiejętnościach społecznych, przewidywania konsekwencji, a nawet w promocji zdrowia.

Naczytałem się już za dużo tych wszystkich afer w stylu wina Tuska, wina Messiego, wina Ronaldo, wina feministek, wina toksycznych mężczyzn. Obwinianie jednych może pokazywać zaślepienie emocjonalne, które nie prowadzi do kierowania się rozumem polegającym na analizowaniu szczegółów i wielu zależności (tak jest w myśleniu systemowym).

I to nie chodzi o osoby, a o mechanizm psychologiczny, uproszczonego czarno-białego myślenia na temat ludzi i zjawisk. A jednak wszyscy jedziemy na tym samym wózku i życzyć sobie by nam spadł poziom życia nie wypada, tak jak wykpiwać realnych problemów innych, które nie muszą tyczyć nas samych. Wystarczy, by syty głodnego rozumiał. Od tego się zaczyna, tak jak każdej różnicy, która zamiast do współpracy to u wielu namawia tylko do siania agresji i wyśmiewania.

Trzeba rozumieć, że wzorce nie nadążają za zmianami, które przyniosło wzbogacenie się społeczeństwa, rozwój go, bardzo duży nacisk na technologię i rozwijanie relacji wirtualnie, ale też uwolnienie kobiet z tradycyjnych ról, gdzie mężczyźni niekoniecznie chcą się wyemancypować i sami siebie naciskają na tkwienie w tradycyjnych rolach („bądź męski”, „prawdziwy mężczyzna musi…”, „prawdziwy mężczyzna jest…”).

Być może to dlatego, że uwierzyli, że wracając do patriarchatu, do „starych czasów” i plując na te „tfu nowe, postępowe czasy” wszystkie ich problemy się rozwiążą. Może uważają, że wystarczyłoby wtedy tylko zarabiać pieniądze, by mieć kobiety i być szczęśliwymi, a do tego mieliby władzę w domu za samą płeć.

Niestety to tak nie działa i nie jestem skłonny do promowania żadnej ideologii która miałaby w narracji, by któraś płeć na niej ucierpiała, lub była traktowana jako bardziej trędowata, a druga dostawała ot tak przywileje. I to samo z tą hipergamią, gdzie konserwatyści nie umieją się często zdecydować czy jest pożyteczna, bo doprowadza do rozwoju gatunku, czy jednak trzeba odebrać kobietom prawo głosu i wyboru partnera. Na logikę dzięki tej decyzji rozwój gatunku byłby przecież zahamowany. Ale jedna płeć faktycznie może na tym jakoś, by skorzystała (z podkreśleniem słowa „może”).

Wiem jedno. Świat i ludzie są bardzo skomplikowanymi tworami. Jeśli ktoś sądzi, że jedno proste rozwiązanie rozwiązuje problemy to myli się z całą pewnością. I tak, potrzeba nam czegoś nowego, wypracowania nowych metod opartych na zdobywaniu coraz to nowej wiedzy dostosowanej do obecnych realiów, a nie cofania się w czasie i tym samym w rozwoju. Cieszmy się też z tego internetu, cieszmy się z łatwiejszej komunikacji. Dzięki temu łatwiej badać szersze grupy ludzi, uwzględniać je i wyciągać wnioski. Są pozytywy. Nie trzeba cały czas marzyć o tym jak „kiedyś to było”. Nie. Kiedyś to dopiero będzie! I po to mamy nakładkę kulturową/cywilizacyjną, by nie sprowadzać ludzi do prehistorii, czy topornej biologii.

Profil strony na Facebooku: https://www.facebook.com/swiadomosczwiazkow

Spodobał Ci się mój artykuł i moja praca tutaj? Spójrz poniżej w jaki sposób możesz podziękować! Dzięki regularnemu wsparciu mogę ocenić, czy moja praca się przydaje. We wszystko co tutaj widzisz inwestuję samodzielnie (również finansowo) i nie chciałbym by skończyło się to zniknięciem strony z internetu 🙂

wpłata na konto bankowe

Nr konta: 20 1870 1045 2078 1033 2145 0001

Tytułem (wymagane): Bezinteresowna darowizna

Odbiorca: SW

Będę wdzięczny za ustawienie comiesięcznego, automatycznego zlecenia wpłaty, ponieważ moja praca również jest regularna. Preferuję wpłatę na konto, ponieważ cała kwota dociera do mnie bez prowizji.

BLIK, przelewy automatyczne (szybkie), Google/Apple PAY i zagraniczne (SEPA) - BuyCoffee

Kliknij, by - kliknij w obrazek

Nie trzeba mieć konta na tym portalu i jest wybór przelewów anonimowych (np. BLIK). Nie trzeba podać prawdziwych danych. Niestety prowizja to 10%.

Paypal - kliknij w obrazek

darowizna paypal

Dla darowizny comiesięcznej zaznacz "Make this a monthly donation." Tutaj też są prowizje, ale można wspierać comiesięcznie w prostszy sposób, niż ustawia się to w banku. Coś za coś.

Tutaj przeczytasz więcej o podejmowanych działaniach i o samych darowiznach.

PS. Potrzebuję też pomocy z SEO, optymalizacją WordPress i reklamą (strona nie dociera do wielu ludzi). Szukam też kogoś z dobrym głosem do czytania tekstów.

UWAGA: Teksty zawarte na stronie mają charakter informacyjny, lub są subiektywnym zdaniem autora, a nie poradą naukowo-medyczną (mimo, że wiele z informacji jest zaczerpniętych z badań). Autor nie jest psychologiem, nie "leczy", a jest pasjonatem takich treści, który przekazuje je, lub interpretuje po swojemu. Dlatego treści mogą być niedokładne (acz nie muszą). Dystans do nich jest wskazany. Autor nie daje gwarancji, że jego rady się sprawdzą i nie ponosi odpowiedzialności za ewentualne szkody wywołane praktykowaniem jego wizji danego tematu. Autor nie diagnozuje nikogo, a jedynie opisuje tematy z własnej perspektywy. Artykuły na stronie nie powinny zastępować leczenia, czy wizyt u specjalistów (chyba, że czytelnik ceni mnie bardziej, ale to jego osobista decyzja) i najlepiej jakby moje teksty były traktowane jako materiał rozrywkowy, lub jako ciekawostki. Autor (czy też autorzy, bo artykuły pisało wiele osób) nie uznają, że ich recepty na życie są i będą idealne - każdy używa ich na własną odpowiedzialność.