Molestowanie seksualne mężczyzn. Ankieta i moje doświadczenia

Zostań darczyńcą/podziękuj autorowiJeśli doceniasz stronę i nie chcesz, by zniknęła z internetu kliknij, by wybrać sposób wsparcia 🙂

Molestowanie seksualne mężczyzn istnieje i ma się dobrze, ponieważ uznawane jest albo za nagrodę, albo przesadne robienie problemu, albo sprawiedliwą karę wykonaną np. przez kobietę (za cokolwiek, choćby za krzywe spojrzenie, – jak to u patusów). Molestowanie seksualne mężczyzn nie jest czymś o czym można mówić w kobietocentrycznym świecie, ponieważ 1) feministki chcą wmówić społeczeństwu, że problem tyczy tylko kobiet i, że męski świat jest przeciw nim 2) mężczyźni mają zakodowane w „tradycyjnym” wychowaniu niewychodzenie na słabych, a jakiekolwiek przyznanie się do sytuacji która niekoniecznie była komfortowa, ani chciana, jest niemile widziane.

Przez takie podejście społeczeństwa do molestowania seksualnego mężczyzn nie zbada się nigdy prawdziwej skali tego zjawiska. Nigdy nie zbada się liczby poszkodowanych mężczyzn. To powoduje, że szkodliwy feminizm rośnie na sile, który skłóca kobiety z mężczyznami, uczy kobiet manipulowania swoim obrazem ofiary, a mężczyzny zawsze sprawcy przemocy, czy też uczy polowania na różne granty za wywołanie tak sztucznego problemu (a to tylko jeden temat w którym maczają palce).

Oczywiście tradycjonaliści spod znaku konserwatystów tylko poklaskują feministkom w tym względzie, ponieważ sami biją brawo luce empatii wobec mężczyzn. Wszak dla nich chłop ma być chłop i ma sobie poradzić, a nie zgłaszać jakiś problem.

Zachęcam do wzięcia udziału w ankiecie o molestowaniu seksualnym mężczyzn (jeśli jest jeszcze aktywna).

Ankieta jest na Youtube.

Mężczyźni też są molestowani seksualnie, choć nie podchodzą zwykle do tego bardzo poważnie ze względu na wychowanie wypierające krzywdę

Nie raz wspominałem o tym w innych artykułach, a co podają feministki, że jest zgodne z definicją molestowania:

  • Dziewczyny gwizdały jak szedłem, niby próbując mnie poderwać. Czasem też było to robione, jak byłem z kolegą, którym też były zainteresowane.
  • Ze dwie dziewczyny klepnęły mnie w tyłek i głośno komentowały (publicznie, na rynku), że mam fajny.
  • Jedna przymuszała mnie szantażem do seksu, bo inaczej jej EX mnie pobije (2 metrowy, 100kg gość). Cytując jego: „połamię ci nogi i wrzucę cię do rzeki, nikt cię nie znajdzie”.
  • Pielęgniarki w szpitalu gdy byłem w stanie agonalnym komentowały, że młode ciasteczko do „zbałamucenia”. Niestosowne to było i to w takiej sytuacji, a panny 30-40 lat, gdy ja miałem kilkanaście.
  • Do tego wiele sytuacji miałem w stylu, że „hehe taki młody, fajny jesteś, zrobiłbyś mi dziecko tu i teraz, bo mielibyśmy ładne”. Feministki nie raz twierdzą, że kobiety nie życzą sobie takich tekstów, ale są ślepe na to, że i kobiety potrafią to i owo szepnąć.
  • Były szantaże, że muszę pocałować pseudo-przyjaciółkę mojej byłej dziewczyny, bo jest tak napalona, że tego nie wytrzyma i inaczej też rozniesie o mnie różne plotki, że „dostanę za swoje”
  • Na samej stronie pojawiają się wyzwiska dotyczące mojej sfery seksualnej, na temat bycia mężczyzną, tak samo jak wobec moich czytelników – wystarczyła krytyczna uwaga wobec toksycznej kobiety, podanie jakichś nieprzychylnych statystyk, które nie były stricte feministyczne, albo po prostu przyznanie się do jakiejś słabości jak depresja. Zresztą dziś nawet obrażanie od inceli (czyli miały to by być zerowe doświadczenia z kobietami) stało się słowem-wytrychem dla w sumie każdego kto nie wychwala kobiet pod niebiosa czy nie popiera feminizmu. A te grupy mają i gorsze „sztuczki”, by zaszczuć mężczyznę z którym wchodzą w spór dyskusyjny.

Było też fałszywe robienie z siebie ofiar przez kobiety, by nakłonić innych mężczyzn do przemocy. O tym pisałem TUTAJ (realne historie).

I to pewnie nie wszystko, ale te sytuacje najszybciej mi się przypominają. Nie wszystkie były jakoś bolesne, ale jednak wystąpiły (a może wypieram krzywdę, bo w podświadomości zostało to zaprogramowane jako wstyd?).

Molestowanie seksualne mężczyzn

Zakaz mówienia „jak jest” dla mężczyzn o naszej sytuacji to przywilej dla kobiet

Moi koledzy mieli podobne i inne sytuacje. Po prostu nas nikt o to nie pyta i nie każe nam się z tego robić wielkiego halo, a uśmiechnąć, wziąć na dystans, ewentualnie zagryźć zęby i do widzenia.

Przykładowo, jeśli słyszałem gwizdanie, czy komplementy, także z podtekstem seksualnym, to wszystko obracałem w żart: tak mam, bo taki zajebisty jestem, ale nie dla psa kiełbasa, staraj się bardziej! Czy to dobrze? Lepszego wyjścia nie znalazłem. Żalenie się nie pomogłoby, wyrzuty też nie za bardzo, a atakowanie kobiety zwrotne też nie jest dobrze odbierane (choć trzeba) – biali rycerze bronią, nawet jak są toksyczne. Pożartować lubię, czasem i z czegoś niekomfortowego, ale nie kiedy uważa się teraz mnie za potencjalnie molestującego, bo feministki tak sobie mówią i wypaczają realia. Granice zostały przekroczone.

W klubie? Przychodzi dziewczyna całkiem pijana i obmacuje mnie, wije się, rozpina mój rozporek, bełkocze coś, albo pokazuje pierś. W sytuacji niereagowania zaczyna być agresywna, albo robi z siebie ofiarę. I co może mężczyzna zrobić? Uciec? Skończyć dobrą zabawę przez idiotkę? Brak zgody. Opieprzyć ją? Jak pisałem pisk kobiet zawsze podnosi wielkie larum i raczej nie wierzy się mężczyźnie w jego wersję, a ona sama powie, że była molestowana.

To może wszystko nagrywać? Łatwo popaść w paranoję.

Okręcenie kota ogonem będąc kobietą jest proste. To może trzeba odepchnąć ją za jej molestowanie w rewanżu? To już dopiero mężczyzna miałby problem, bo kobiety nie wolno tknąć nawet kwiatkiem, nieważne jak się ona zachowuje. Kobietocentryzm to głupota, totalna niesprawiedliwość i nienawiść do mężczyzn.

Im dany człowiek ma mniej empatii do mężczyzn, gdy widzi słabość mężczyzny, tym bardziej jest kobietocentryczny. Bo naturalnie i tak będzie brał je bardziej w obronę.

Tak, molestowanie seksualne mężczyzn przybiera różne formy. Czasem podobne do sytuacji kobiet, a czasem inne. Trzeba znać je wszystkie. Feministki uznają, że tyczy tylko kobiet i, że dla kobiet to wielkie cierpienie. I, że to wszystko wynika z patriarchatu, który uczy gnębić biedne kobiety.

No to ciekawe co z nami, mającymi język zamknięty na kłódkę i to też przez same kobiety, ich manipulacje, grę aktorską itd.? Czy to patriarchat męski, czy patriarchat, który popierają też kobiety? A może kaganiec dla mężczyzn ze strony obu płci?

Oczywiście, jako świadomy człowiek mam z tyłu głowy, że pisząc takie rzeczy jasno i klarownie, że może to być źle odebrane jako robienie z siebie ofiary (mimo, że to jedynie podawanie wydarzeń jakie były), a mężczyźnie nie wolno być ofiarą, postawić się w pozycji tego słabego, niezdolnego do obrony, rozwiązania problemu, czy też niemogącego mówić, że był krzywdzony. Ogólnie niemogącego wyrazić takich emocji, czy słabości. Cały czas z tyłu głowy jest ta myśl, że może niepotrzebnie o tym piszę, niepotrzebnie się otwieram i trzeba to zostawić jak jest/jak było. Jest to nieziemsko toksyczne i wyniszczające dla mężczyzn, którzy mają wokół siebie masę niezauważanych przez nikogo problemów. To wyniszcza od środka, że jesteś totalnie sam i nic nie znaczysz, więc nic nie mów, nie obciążaj nikogo i rób swoje dalej.

Tak działa ta antymęska kultura nastawiona na dbanie o inne grupy społeczne, niż mężczyzn, którzy mają grać wiecznie twardych cyborgów bez emocji, co wcale nam nie pomaga. Wręcz przeciwnie.

W tak silny sposób narzucono nam mężczyznom, że mamy ukrywać praktycznie każdy absolutnie problem, wobec każdego się uśmiechać, żartować z niego, rozwiązywać problem będąc z tym samemu, a nie wylewać żale, czy szukać zrozumienia, może rozwiązań prawnych, a jeśli tyczy to kobiet… no cóż, trzeba wyolbrzymiać na wielką skalę nawet najmniejsze problemiki i krzywdy, słuchać ich i im współczuć.

W ten właśnie sposób sami ustawiamy kobiety na piedestale, uczymy większej empatii wobec nich, ale też rzadszego odpowiadania przez nie za własną toksyczność i przemoc. Dzięki temu nie widzą chęci na rozwój. Niestety wielu takimi dyskryminującymi własną płeć zachowaniami wielu mężczyzn tworzy przywileje dla kobiet, ale też osłabia mężczyzn (płeć wspierana i rozumiana jest odporniejsza), więc nie jest to tak, że sam feminizm jest tu winien. Niektórzy mężczyźni obwiniają, wyśmiewają, czy są agresywni wobec mężczyzny, który w ten sposób powie, co potem może odbijać się w samobójstwach i nie tylko, a problemy mężczyzn (wszelkie, nie mówię konkretnie o tym) są lekceważone. Kobiety co nie dziwne, idą za głosem tych mężczyzn, bo to jest dla nich bardzo wygodne. Dostają fory, zamiast silnych stawianych im granic i ponoszenia konsekwencji.

I mimo wszystko nie jest to coś co opowiadałem innym. Nie jest to coś też co najbardziej w życiu mnie bolało, czy na tym się skupiałem, bo bywały rzeczy gorsze, czy które dotkliwiej odczuwałem, co nie znaczy, że nasze życie nie składa się właśnie po kolei z takich doświadczeń i nie wpływają na stan obecny, zdrowie, samoocenę, osobowość, zachowania i nie tylko.

Jeśli mamy być ojcami, pracownikami, dobrymi partnerami, ludźmi rodzinnymi, ludźmi korzystającymi z naszych talentów – nie, nie możemy być gnojeni, jeśli to nie my jesteśmy tymi co krzywdzą, a często tymi co dostają baty.

Ale między innymi takie sytuacje pokazały mi, że molestowanie seksualne mężczyzn istnieje, że warto odkłamywać rzeczywistość, trochę z nią zawalczyć, z tą całą propagandą antymęską i prokobiecą. Choć głównym czynnikiem i tak było logiczne podejście do świata, zainteresowanie psychologią relacji i wyznawane przeze mnie wartości. Trochę inne, niż te promowane, czy te słyszalne, bo widzę ile jest hejtu wobec tego.

Oczywiście lwią część doświadczeń z kobietami mam pozytywną aż do dzisiaj, a nawet te doświadczenia są dużo lepsze niż niegdyś, bo postawiłem na rozwój, zrozumienie, poszerzanie wiedzy, lepszą selekcję, jestem bardziej asertywny i nie daję się wrabiać w różne gierki, do czego wszystkich zachęcam, ale nie znaczy, że wszystko było idealnie i, że zawsze takie będzie. Bo toksyczni ludzie obu płci zawsze będą istnieć. Trzeba jednak pokazywać prawdę, trzeba się ubezpieczać przed tym w miarę możliwości i z tym walczyć.

Ale powtórzę. Mężczyzn nikt konkretnie o molestowanie seksualne i takie sytuacje nie pyta, a nawet jak się zdarzy raz na 10 000 przypadków zapytań kobiet to oni nie chcą wyjść na ofiary, bo to publicznie niestosowne (nawet jeśli to FAKTY), to też pseudo statystyki wyglądają na niekorzyść mężczyzn (w tym ta cała akcja MeToo), ale kobiety wcale nie mają mniej za uszami.

Jak feministki mówią o jakiejś tam kulturze gwałtu, że istnieje (choć stwierdzonych gwałtów w Polsce rocznie jest 1300 na 18,5 miliona mężczyzn), tak my na pewno możemy mówić o kulturze victim blamingu, czyli obwiniania/atakowania ofiar, jeśli jest to mężczyzna i luki empatii w stosunku do nas. I to są działania na szeroką skalę. To wielki błąd, a już na pewno w świecie w którym mówi się nie tylko o równości płci, a i o uprzywilejowaniu mężczyzn.

Jeśli miałeś podobne sytuacje, molestowanie seksualne mężczyzn nie jest dla Ciebie nowym terminem, czy o nim słyszałeś możesz napisać do mnie mailowo, lub tutaj, w komentarzu.

Kobiety też mogą w tym pomóc, bo na pewno nasłuchały się wielu historii i może nawet w nich uczestniczyły, czasem jako obserwatorki. Te, które były sprawczyniami wątpliwe, by się odezwały. One swoje toksyczne cechy i przemoc ukrywają jeszcze bardziej i jeszcze skuteczniej, niż mężczyźni nie wywlekający słabości, nieprzyznający się do porażek, czy trudnych emocji. Na to im społeczeństwo pozwala, a one się z tego śmieją.

I tak się kreuje „rzeczywistość”, która jest zafałszowana. To samo jest z przemocą domową i innymi „badaniami” pod tezy feministek w których oczerniają mężczyzn, a z siebie robią ofiary. W takich samych przypadkach gdy konserwatywni mężczyźni mówią „zamknij się i nie płacz” – potem nie ma tego w statystykach. W obu przypadkach zachodzi wyparcie, choć czegoś innego, niż u mężczyzn. My wypieramy poczuwanie się ofiarami, kobiety uczone są wypierania odpowiedzialności za własną przemoc i toksyczne cechy, a feministki wypierają manipulowanie społeczeństwem, bo robią to nagminnie. Nie zawsze, ale bardzo często.

Nowy profil na Facebooku: https://www.facebook.com/swiadomosczwiazkow

Spodobał Ci się mój artykuł i moja praca tutaj? Spójrz poniżej w jaki sposób możesz podziękować! Dzięki regularnemu wsparciu mogę ocenić, czy moja praca się przydaje. We wszystko co tutaj widzisz inwestuję samodzielnie (również finansowo) i nie chciałbym by skończyło się to zniknięciem strony z internetu 🙂

wpłata na konto bankowe

Nr konta: 20 1870 1045 2078 1033 2145 0001

Tytułem (wymagane): Bezinteresowna darowizna

Odbiorca: SW

Będę wdzięczny za ustawienie comiesięcznego, automatycznego zlecenia wpłaty, ponieważ moja praca również jest regularna. Preferuję wpłatę na konto, ponieważ cała kwota dociera do mnie bez prowizji.

BLIK, przelewy automatyczne (szybkie), Google/Apple PAY i zagraniczne (SEPA) - BuyCoffee

Kliknij, by - kliknij w obrazek

Nie trzeba mieć konta na tym portalu i jest wybór przelewów anonimowych (np. BLIK). Nie trzeba podać prawdziwych danych. Niestety prowizja to 10%.

Paypal - kliknij w obrazek

darowizna paypal

Dla darowizny comiesięcznej zaznacz "Make this a monthly donation." Tutaj też są prowizje, ale można wspierać comiesięcznie w prostszy sposób, niż ustawia się to w banku. Coś za coś.

Tutaj przeczytasz więcej o podejmowanych działaniach i o samych darowiznach.

PS. Potrzebuję też pomocy z SEO, optymalizacją WordPress i reklamą (strona nie dociera do wielu ludzi). Szukam też kogoś z dobrym głosem do czytania tekstów.

UWAGA: Teksty zawarte na stronie mają charakter informacyjny, lub są subiektywnym zdaniem autora, a nie poradą naukowo-medyczną (mimo, że wiele z informacji jest zaczerpniętych z badań). Autor nie jest psychologiem, nie "leczy", a jest pasjonatem takich treści, który przekazuje je, lub interpretuje po swojemu. Dlatego treści mogą być niedokładne (acz nie muszą). Dystans do nich jest wskazany. Autor nie daje gwarancji, że jego rady się sprawdzą i nie ponosi odpowiedzialności za ewentualne szkody wywołane praktykowaniem jego wizji danego tematu. Autor nie diagnozuje nikogo, a jedynie opisuje tematy z własnej perspektywy. Artykuły na stronie nie powinny zastępować leczenia, czy wizyt u specjalistów (chyba, że czytelnik ceni mnie bardziej, ale to jego osobista decyzja) i najlepiej jakby moje teksty były traktowane jako materiał rozrywkowy, lub jako ciekawostki. Autor (czy też autorzy, bo artykuły pisało wiele osób) nie uznają, że ich recepty na życie są i będą idealne - każdy używa ich na własną odpowiedzialność.