Nieudane uwodzenie niepewnej narzeczonej. Dlaczego?

Zostań darczyńcą/podziękuj autorowiJeśli doceniasz stronę i nie chcesz, by zniknęła z internetu kliknij, by wybrać sposób wsparcia 🙂

Kolejna z części analiz tworzonych dla czytelników, którym poświęcamy osobny dział na stronie. Analiza nie dotyczy też jak widać związku, ale relacji, która miała do niego zaprowadzić i była zaskakująca nawet dla samego czytelnika.

Proszę o cierpliwość tych, którzy czekają w kolejce do odpowiedzi. Wiadomości są zbierane w odpowiedni folder i czekają na wolny czas, by się nimi zająć.

Tytuł analizy może nie zachęcać każdego, ponieważ próby poznawania osób w związku nie należą do akceptowalnych społecznie. Oczywiście to się dzieje, ale jest potępiane. Nie skupiamy się jednak w tym przypadku na moralności, a na rozwikłaniu pewnych zachowań niezrozumiałych dla uczestnika tej sytuacji. Pomagamy sobie tutaj The Red Pill, ale i różnymi formami psychologii.

Kilka słów czytelnika o sobie

Kawaler, raczej introwertyczny, aczkolwiek wygadany, 25 lat. Jestem raczej sarkastyczny, cyniczny i uparty. Radzę sobie w grupie i mam dar do przemawiania co mam wrażenie może mieć wpływ na moje relacje z kobietami.

Właśnie. Kobiety. Nie rozumiem ich do końca, ale wydaje mi się, że udaje mi się do nich trafiać. Wiem, kiedy powiedzieć coś tak, żeby „poczuła”. Będąc młodszy zauważyłem, że mimo przeciętnej urody niewiasty lubią moje towarzystwo. Nie, żebym był duszą towarzystwa, czy bawidamkiem. Poniekąd wynikać to mogło z tego, że zawsze trzymam się pewnego credo (prawda ponad wszystko) i nigdy nie cisnąłem na „podryw”. Myślę, że połączenie szczerości i traktowania kobiet jak facetów mogło sprawić, że wydawałem się być czymś „intrygującym”. Co do pewnego momentu było całkowicie nieświadomym działaniem. Kiedy zacząłem rozumieć, że uśmiechy, spojrzenia i cała ta „gra” to coś więcej niż normalne zachowanie zacząłem to odwzajemniać. W moich relacjach z kobietami trzymałem się zawsze dwóch elementów: być szczerym w tym co myślę i robię, oraz starać się nie skrzywdzić (ani siebie, ani jej). Podsumowując: nigdy nie miałem problemów z kobietami. Nie zbudowałem też nigdy trwałej relacji. Zawsze przeszkadzało mi to, że kobieta próbuje „brać pod włos”, sterować, kręcić, sprawdzać i grać na emocjach. Dopiero na Twoim blogu poznałem z czego to wynika i udało mi się te kwestie połączyć z naturą kobiet. Z relacji więc zawsze po prostu się wycofywałem.


Mój komentarz: Czytelnik wiele lat był nieświadomy, że posiada wysokie umiejętności społeczne i umiejętność wzbudzania emocji, co dodaje mu cech atrakcyjności u kobiet. Kompetencje społeczne opierają się jednak o kilka walorów, a nie tylko jeden, w tym kompetencje praktyczne. Tych jednak nie ma. Założeniem pierwszym cech charakteru czytelnika jest kontrola, zatem będzie odpuszczał relacje z kobietami próbującymi kontrolować jego i nie będzie znosił tego, że kontroli nie uzyskał. Kontrola jest cechą narcystyczną, ale w tym wypadku wydaje się objawiać w stopniu lekkim, ponieważ czytelnik zauważa swoje błędy i nie neguje ich. Czytelnik zatem nie będzie ani typem białego rycerza, ani manginy ani pantofla. Mężczyźni tego typu oddają pośrednio lub bezpośrednio kontrolę kobietom i to one wytyczają kogo i które potrzeby są ważne. W tym wypadku czytelnik przejawia też cechy narcystyczne chociażby w momencie, kiedy wyrzuca, że kobieta adoruje kogoś innego niż on. Wszystko to będzie ukazane w opisanej historii.

Wielu z nas i wiele kobiet także posiada pewne cechy, czy zachowania, które robią nieświadomie i uważają, że jest to naturalne. Każdego mierzymy własną miarą, dlatego nawet jeśli sądzimy, że postępujemy szczerze i słusznie, to obraz ten może być różny patrząc przez pryzmat osób postronnych. Tam gdzie wysoka samoocena, tam silne mechanizmy obronne, a więc i usprawiedliwianie siebie. Im silniejsze mechanizmy obronne, tym ciężej zmienić swoje schematy postępowania, a łatwiej utwierdzać się, że postępuje się dobrze. Jak mało o sobie wiemy i jak ważnym jest przekazywanie takich historii innym, by się rozwinąć pokazuje dalsza część historii. Niby nie ma w niej wielu nieścisłości, a jednak odbieramy te sytuacje z boku zupełnie inaczej niż my sami. To jest cenna lekcja i dla mnie i czytelnika.

Właściwa historia, czyli uwodzenie niepewnej narzeczonej

uwodzenie narzeczonej


Przejdźmy do właściwej historii. Lekcji pokory jaką odebrałem. I nauki kochania. Bo widzisz, ja przez te wszystkie lata czułem radość, ekscytację, pożądanie, sympatię i całe spektrum emocji… ale nie byłem w stanie zidentyfikować czegoś, co by było prawdziwą miłością mężczyzny do kobiety. Czyli w moim rozumieniu takiej, która jest oparta o przyjaźń, oddanie i całkowitą szczerość. Dopóki na poznałem Ewy (jest w moim wieku tak swoją drogą).

Mój komentarz: Pokora to jedno, asertywność to drugie. Zacznijmy od podstaw. Problemem, który tu ukazałeś mógł być wiek kobiety i Twój status w firmie. Kobiety zwykle szanują bardziej mężczyzn o wyższym statusie niż własny, co często zawiera się w wyższym wieku mężczyzny.

No więc Ewa i ja pracujemy w jednej firmie – korporacja na Warszawskim 'mordorze’. Czyli widujemy się często. Zatrudniła się w naszej firmie jakiś czas temu, ale jakoś nigdy szczególnie nie zwracałem na nią uwagi. Ot kolejna koleżanka. Uprzejmości, wymiana zdań, okazyjnie pogadać przy kawie na przerwie. Po pierwsze nie była w moim 'typie’, a po drugie miała już wtedy narzeczonego.

Mój komentarz: Co jest kluczowe czytelnik pokazał tutaj, że potrafi jako mężczyzna zakochać się w kobiecie, która nie jest w jego typie fizycznym, czyli można założyć operowanie prawą półkulą mózgu. Cechy narcystyczne i nieumiejętność tworzenia stałych związków też mogą temu dowodzić. Oczywiście to nic pewnego, bo widzimy tylko wyrywek z sytuacji, ale który jest interesujący. Z reguły mężczyźni nie wybiorą kobiety, która nie podoba im się fizycznie i nie będą chcieli wnosić zaangażowania.

Nawiązywanie relacji trwało stosunkowo długo, ale rozmawialiśmy coraz więcej i chemia między nami była świetna. Chciałbym w tym momencie zaznaczyć, że w dalszym ciągu nie czułem do niej pociągu fizycznego. Była moim najlepszym kumplem. Siostrą, której nigdy nie miałem (mam tylko brata). Mam świadomość, że mogę być nieobiektywny, ale to jest jedna z wielu pewnych rzeczy: byliśmy przyjaciółmi. To znaczyło dla mnie więcej niż wszystko inne.

Mój komentarz: Opisanej sytuacji ciąg dalszy. Brak pociągu fizycznego u mężczyzny, to czerwona lampka. Do tego wspominanie o rodzinie. Nie postawię hipotezy, że problemem jest tutaj brak siostry, tylko problem z miłością rodzicielską do synów (np. faworyzowanie jednego z dzieci, czy oczekiwanie posłuszeństwa zamiast wsparcia ich) czy matki z ojcem (np. relacja oparta na niedojrzałych mechanizmach jak mąż wcielający się w cechy ojcowskie i żona podległa jak małoletnia córka niezdolna do decydowania). Czytelnik tych relacji nie opisał. Niedługo opiszę narcyzm na podstawie jednego z filmów, który opisuje rodzinę gdzie babcia potrafiła zakochać się w swoim wnuczku. Babcia była narcystyczna i posiadała dużo silniejsze mechanizmy wyparcia niż czytelnik. To będzie dopełnienie mojego innego tekstu o narcyzach w związkach.

Takie relacje trwały jakiś czas i było faktycznie dobrze. Patrząc z perspektywy chciałbym, żeby to trwało bez tego, co było później. Pierwszy zwrot miał miejsce jakiś czas później na imprezie w klubie, na której oboje byliśmy. Wszyscy byli podpici i miała miejsce sytuacja, w której jakiś koleś się do niej przystawiał, a ja go spławiłem. Nic takiego, ale wtedy pierwszy raz się do mnie przytuliła. Pamiętam to doskonale, bo czułem wtedy typową dla facetów opiekuńczość. Nie jestem w stanie stwierdzić, czy było to romantyczne uczucie, czy chęć ochrony kogoś bliskiego. Wydaje mi się, że to drugie. Ale był to moment, który nazwałbym „przełomowym”.

Mój komentarz: Mężczyzna otacza opieką kobietę, którą podświadomie traktuje odbiera jak siostrę, czym może powielać niedojrzały mechanizm nawiązywania miłości. Podobnie mają kobiety, które usilnie zakochują się w mężczyznach, którymi muszą się opiekować jakby dawały im warunkową miłość rodzicielską.

Od tej pory co jakiś czas pojawiały się jakieś gesty: złapanie za rękę, szturchnięcie, przytulenie. Nie inicjowałem tego, ale w żadnym wypadku też nie powstrzymywałem. Myślałem, że panuje nad sytuacją i nic złego się nie dzieje. Ona była w końcu już zaręczona, a ja nie chciałem spieprzyć jej związku. Spędzaliśmy więcej czasu. Rozmawialiśmy długo przez telefon. Z czasem zacząłem zauważać, że brakuje mi jej i chciałbym spędzać z nią jeszcze więcej czasu. W pewnym momencie pojawiły się nieco bardziej intymne gesty, dłuższe 'przytulanki’, pocałunki, itd… Efekt gotowanej żaby – nawet nie zauważyłem i przyjaźń zamieniła się w coś, czego chciałem uniknąć.

Mój komentarz: Tutaj sytuacja poszła za daleko ponieważ kobieta przyzwoliła na bliższy kontakt fizyczny, a czytelnik zapomniał, że ta kobieta jest w związku. Może to być oznaka próby zdobycia kochanka i pokazania otwartości kobiety ku takiej relacji.

Powiedziałem mojej Ewie co czuję stosunkowo szybko. Znaczy się, kiedy zauważyłem co się ze mną dzieję wyjaśniłem jej to. Powiedziałem również, że powinna rozważyć zerwanie zaręczyn.

Mój komentarz: W takich sytuacjach uległą i bezbronną osobą jest ta, która wyznaje uczucia. Posiadanie uczuć implikuje oczekiwania, aby zostały odwzajemnione. To jest to co napisałem dwa akapity wyżej, czyli otaczasz opieką kobietę i wymagasz warunkowego odwzajemnienia w inny sposób. Czytelnik stawia tą kobietę pod ścianą, czyli wywołuje presję. To bardzo rzadko działa dobrze na kobiety. Nawet jeśli tli się w nich chęć spróbowania, być może nawet seksu, to presja powoduje wycofanie się i lęki. Następni się słyszy, że kobieta chciała, ale się pomyliła, albo ona nie rozumie czemu tak się stało. Wypaliło się i inne nic nie znaczące próby logicznego usprawiedliwienia wyparowania uczuć. Kobiety też mają problemy z identyfikacją swoich emocji, dlatego warto się powoływać na mnie 🙂 Kobiety dużo gorzej radzą sobie z odpowiedzialnością i podejmowaniem decyzji, więc stawianie ich w pozycji lidera wycofuje je do swojej bezpiecznej pozycji – uczucia zainteresowania są wypierane przez strach i ciężar, a więc następuje odepchnięcie. Co innego gdyby wyznać miłość kobiecie, kiedy już jest zakochana – wtedy efekt byłby inny i by się ucieszyła, ale żeby tak się stało należy umieć zakochanie odczytywać po zachowaniach (głównie – chęciach i odpowiadaniu na męską inicjatywę czy to w kierunku spotkań, dotyku fizycznego czy też seksu).

Tutaj pojawiły się pierwsze wątpliwości, bo ona nie odwzajemniła się szczerością. Słuchała co mówię i chciała, żebym to mówił, ale nie chciała powiedzieć. Wykręcała się tłumaczeniem, że nie chce mnie „skrzywdzić”. Fakt, że milczenie krzywdziło oczywiście nic nie dawał. Z jednej strony nie chciała niczego zmieniać w swoim życiu, a z drugiej strony nie chciała mnie spławić. Nie mówiła że kocha, ale tym bardziej nie chciała powiedzieć, że nie kocha. Dlaczego? Wydaje mi się, że nie chciała, żebym się oddalił. Tłumaczyła to zapewne sobie tym, że jestem czymś dobrym w jej życiu. Dawałem emocje, rozmowę, czułość, i pewnie to, czego jej brakowało w związku. A czegoś definitywnie brakowało bo po co się do mnie w pierwszej kolejności zwróciła? Powiedzieć mi, że nie kocha, to ostatecznie zabić nadzieję i zaryzykować, że zniknę w z jej życia. Kiedy dużo później zapytałem czemu tak długo zwlekała z jakimiś wyjaśnieniami powiedziała, że nie chciała zepsuć „fajnej” relacji.

Mój komentarz: Kobieta została przyparta do muru, ale nie była na tyle asertywna (zupełnie jak czytelnik), by relację zakończyć szczerymi słowami. Przypieranie do muru jak pisałem nie działa i to mogło osłabić jej zainteresowanie. Kobieta staje się wtedy odpowiedzialna za uczucia mężczyzny i nie chce go krzywdzić. Właśnie dlatego kobiety zdecydowanie bardziej wolą mężczyzn mało wrażliwych, ponieważ nie muszą być odpowiedzialne za ich stany emocjonalne. Jeśli mężczyzna jest bezbronny i przygnębiający to osobowość zależna kobiet podbiera ten stan. Kobieta nie chce się czuć źle przez mężczyznę i nie ma takiej siły by go wspierać. To mężczyźni silni i niezależni są promowani. Mężczyźni, których kobiety wybierają nie mają przykrych stanów emocjonalnych i oczekiwań z nimi związanych wobec kobiet. Nie chcą wsparcia i zrozumienia tych emocji, więc są „łatwiejsi w obsłudze”, ale też podświadomość kobiety widzi ich jako bardziej męskich. Tutaj kobieta musiałaby odwzajemnić miłość, by nie skrzywdzić. Nie mogła niczego obiecać, nie była pewna. Stało się to za szybko.

Prawdopodobnie kobieta oczekiwała też tylko kumpla, który byłby odmianą po narzeczonym. Rada jest taka: to kobiety powinny naciskać na związki, jeśli ich chcą. Kobiety najczęściej wysyłają tylko sygnały bo też mają problem z tym, gdy są odrzucane. Mężczyźni powinni nauczyć się patrzeć na zachowania kobiety, a nie na to co kobiety mówią. Mężczyźni nie powinni dyskutować o swoich emocjach i kazać kobietom podejmować decyzje. Jeśli kobieta sama by naciskała na związek z czytelnikiem, to ona by doskonale wiedziała co zrobić i czy zerwać zaręczyny. Jeśli kobieta byłaby co najmniej zauroczona to niedostępność czytelnika działałaby tylko na jego korzyść, ponieważ nie tylko to jest atrakcyjne w wydaniu męskim, ale też stawia kobietę w pozycji goniącej króliczka. Kobiety są przyzwyczajone do tego, że to one są tymi gonionymi, więc pozycja króliczka ich nie satysfakcjonuje.

Trwało to kilka miesięcy. Ciągła męka niewiedzy i życia w świadomości, że kogoś kocham, a on tego nie odwzajemnia. Nie mogłem jej nawet za to znienawidzić. Ewa nie chciała zerwać zaręczyn. Tłumaczyła to „zobowiązaniami” względem rodziny, narzeczonego i całej reszty. Ślub i podróż poślubna były dla niej oczywiście okresem radości. Starałem się po jej ślubie podejść to tych relacji na nowo. Spotkaliśmy się kilka razy, żeby pogadać i oczywiście nie kończyło się tylko na rozmowie. Uderzyło to wszystko we mnie bardzo, bo okazało się, że jestem strasznie niekonsekwentny i nie byłem w stanie zapanować w stosunku do niej nad emocjami.

Mój komentarz: Kobieta nie była przekonana co do uczuć do czytelnika, więc nie mogła podjąć decyzji, która miałaby zrujnować swoje życie. Jeśli ta kobieta traktowała czytelnika jako czasoumilacza, lub ewentualnego kochanka, to tym bardziej niepotrzebne były tutaj uczucia i wyznania miłosne. Kobieta nie przyznała się do tego wprost. Niekonsekwencja czytelnika pokazała, że nie ma stabilnych emocji, co wiele kobiet także uznaje za bardzo nieatrakcyjne. Albo czytelnik kończy znajomość, albo udaje, że kończy i liczy, że kobieta się zlituje nad nim. Tak to wygląda z zewnątrz.


Ostatecznie kroplą, która przelała czarę goryczy, były nasze relacje od tego momentu. Oczekiwałem więcej: wypady do kina, na kawę, na piwo, do klubu, itd. Nie oczekiwałem żadnych bliskich kontaktów. Ona natomiast trzymała mnie w cieniu bo bała się, że mąż się dowie. Rozumiałem to. Problem w tym, że traktowała mnie jak kogoś kogo można w dowolnej chwili wyciągnąć z pudełka i schować, kiedy się znudzi. Nie mogliśmy nawet normalnie pogadać, bo nieustannie były podchody. Kiedy mówiłem, że mi to nie pasuje odpowiadała, że nie wie o co mi chodzi i wymyślam.

Mój komentarz: Kobieta oczekiwała po tych wszystkich słowach i odmowach byś się domyślił, że z tej relacji nic nie będzie. Do samego końca nie umiała powiedzieć wprost kim dla niej jesteś, a Ty tego oczekiwałeś. To bezsensowne. Po tylu zachowaniach świadczących jej obojętność powinieneś dawno odpuścić.

Kluczowy moment i konsensus porady damsko-męskiej

podrywanie niedostępnych kobiet

Podziękowałem jej w pewnym momencie za relację tłumacząc, że to wszystko jest zbyt męczące i jednostronne. Starałem się logicznie przedstawić jej jak wygląda sytuacja i że dając coś oczekuję czegoś w zamian. Ewa początkowo próbowała się poprawić poświęcając mi więcej uwagi, ale z racji sytuacji (mąż, praca, crossfit, koleżanki, etc.) skończyło się na tym, że proponowała wspólne wieczory raz na kilka tygodni. Powiedziałem, że mi to nie wystarcza i kontakt się powoli ograniczał, aż przestaliśmy rozmawiać i pisać.


Mój komentarz: W końcu skończyłeś to co było nieuniknione. Kobieta prawdopodobnie mogła poczuć się winna za odrzucenie Ciebie. Nie umiała się do tego przyznać i powiedzieć tego wprost, więc proponowała zachowania łagodzące. Tak jest jak się spotkają dwie niedojrzałe, mało asertywne osoby. Oczywiście to Ty będziesz uznanym za winnego jako mężczyzna, więc nie oczekuj od kobiet bezpośrednich zachowań, tylko musisz nauczyć się inicjatywy i zrozumienia zachowań kobiet.

Jeśli chciałeś kobietę do łóżka, trzeba było inicjować łóżko (nie tylko mówić o tym, oczekiwać, czy prosić, a inicjować dotyk sam). Jeśli chciałeś spotkań, proponujesz spotkania. Jeśli dostajesz odmowy to rozumiesz, że kobieta nie jest zainteresowana i odpuszczasz. Wyjątek to sytuacja, w której kobieta wytłumaczy czemu odmawia i będzie to wskaźnik na spróbowanie zaprosić drugi raz. Po drugim nieudanym razie odpuszczasz i zachowujesz godność. Jeśli chcesz związku, to nie prosisz o niego, nie wypytujesz o niego, tylko spotykacie się, ewentualnie do tego uprawiacie seks i zauważasz, że kobieta sama będzie dopytywać czy jesteście razem. Kobieta się będzie martwić, jeśli będzie zaangażowana. Kobieta będzie myśleć co dalej z waszą przyszłością, także na pewno Ci to okaże i nie wytrzyma, by trzymać takie emocje w sobie. Tobie nic do tego. To naturalna rola kobiet szukać związku, adoracji i poczucia bezpieczeństwa, więc to one powinny przeć bardziej do nich. Męska desperacja i okazywanie uczuć w jednym jest źle odbierana. Co nie będziesz słyszeć to jest jak mówię. Wrażliwcy potrzebujący kobiet, oczekujący od nich wsparcia, czy inicjatywy będą odrzucani, ponieważ nie są atrakcyjni dla kobiet. Nie zapewniają cech, których kobiety potrzebują. Jedyne kobiety jakie mogą się wrażliwymi mężczyznami zainteresować to kobiety powielające schemat rodzinny w którym nie było miłości partnerskiej, a przypominającą rodzicielską. W takim związku te kobiety traktują swoich mężczyzn podobnie jak dzieci i się nimi opiekują.

W pewnym momencie Ewa wysłała mi życzenia z okazji urodzin. Zdziwiło mnie to, więc zapytałem czemu się do mnie nagle odzywa. Zasugerowałem też, że nie tylko mną się bawi i są inni. Oczywiście stwierdziła, że wymyślam sobie i nic takiego nie ma. Zrobiło się trochę nerwowo, ale ostatecznie wyszło na to, że nie mamy do siebie pretensji. Przyznała też, że chciała mi o sobie przypomnieć. Napisałem jej więc, że wciąż ją kocham i pożądam, ale nie chcę znowu czuć się wykorzystany. Był to koniec naszej rozmowy, a miało to miejsce jakiś czas temu.

Mój komentarz: Tutaj sytuacja jest dwuznaczna. Z jednej strony Ewa mogła sprawdzać, czy dalej jesteś zakochany i czy możecie wrócić do bezpiecznych relacji, ale też mogła to być jej gierka psychiczna. Jeśli założymy, że nie chciała Cię krzywdzić, to nie powinna o sobie przypominać. Ty kolejny raz popełniasz błąd wywlekając uczucia, zazdrość i skrzywdzenie, co tylko powoduje konflikt. Kobieta, która nie umiała wprost powiedzieć, że Cię nie kocha, tylko każe się Ci domyślać nie będzie potrafiła tak samo wprost odpowiadać na Twoje zarzuty. Niczego ani mądrego ani konkretnego nie dostaniesz, byś mógł w końcu odpuścić. Domyśl się, a raczej wiedz jak kobiety działają.

Wiem, że dużą cześć winy ponoszę ja. Nie zorientowałem się kiedy „wpadłem” w pewne relacje z Ewą. A jak już w nie wpadłem nie wiedziałem jak się wydostać. Nie kontrolowałem siebie do końca. Było też inaczej niż w przypadku poprzednich dziewczyn bo uczucie nigdy nie było tak silne. Wiem, że Ewie było w tej relacji dobrze, ale też wolała wyjść za mąż. Ostatecznie nie wiem czego ode mnie chciała co mnie strasznie irytuje.

Mój komentarz: Kobiety bardzo często świadomie tworzą intrygi, którymi tworzą aurę tajemniczości. I to Ciebie przyciągnęło do niej, a nie to, że jest taka wspaniała czy tak podoba Ci się fizycznie. Brak zrozumienia kobiety może też uzależnić od niej samej, ponieważ jest jak zagadka. Raz przyciąga, raz odpycha. To jest technika manipulacji push and pull, poczytaj o tym! Brak kontroli nad kobietą (nie daje bezpieczeństwa i pewności) i nad wiedzą też może boleć. Następnie brak kontroli nad samym sobą. Jest to ciągła niepewność, która powoduje rozmyślanie o co chodzi danej kobiecie. Dranie tworzą dokładnie taką samą otoczkę dla kobiet i dlatego one uważają ich za atrakcyjniejszych niż inni, nudni, szczerzy mężczyźni, którzy wykładają wszystko jak na dłoni. W tym wypadku nie musiałeś kobiety rozumieć, ta wiedza nie jest Ci do niczego potrzebna. Patrz na efekty. Efektem są odmowy, odpowiedzi wymijające i odrzucenie. Jeśli tyle dostajesz od kobiety, to czego oczekujesz?


Pytanie brzmi co zrobiłem źle? Gdzie popełniłem błędy? Skąd się biorą takie kobiety, które potrafią być jednocześnie tak wiarygodne, a z drugiej strony tak manipulować?

Mój komentarz: Co byś chciał usłyszeć? Że ta kobieta była zakochana? Zejdź na ziemię. Co najwyżej mogła chcieć albo mieć kumpla, albo pobawić się Tobą, dowartościować siebie, albo mieć kochanka. Nie da się dać jednoznacznej odpowiedzi kim miałeś być. Wiadome jest tylko to, że do żadnej z tych ról nie pasowałeś w pełni. Jako kumpel pasowałeś najbardziej, ale tylko do momentu aż nie zacząłeś mieć wyższych oczekiwań i nie okazałeś uczuć. Na kochanka prawdopodobnie też pasowałeś, ponieważ dochodziło do przytulania i pocałunków, ale nie doprowadziłeś do finalizacji w łóżku. To Twoja rola by to zrobić, bo kobieta boi się, że wyjdzie na łatwą.

Twój największy błąd to brak poszanowania do własnych granic, których nie miałeś, albo które porzuciłeś w poczuciu zaangażowania emocjonalnego, którego też nie umiałeś rozszyfrować. Jeśli sytuacja by się powtórzyła warto przeanalizować życie rodzinne. Miej też na siebie uwagę, gdy chcesz opiekować się kobietami i to takimi, które nawet Ci się nie podobają. Jeśli zaangażowanie rozwija się u kobiety, która raz daje Ci się dotykać, okazuje coś pozytywnego, a raz Ciebie unika, to zakładaj zawsze, że albo jest manipulatorką albo jest chwiejna emocjonalnie, albo niepewna tego by się otworzyć bardziej. To Ty musisz otworzyć ją bardziej, ale nie słowami, nie prośbami, nie zarzutami, nie zazdrością, nie uległością i nie czekaniem, aż kobieta powie, że Cię kocha i będziecie żyć długo i szczęśliwie. Działaj i sprawdzaj reakcję kobiety. Będziesz widział, czy kobieta przyzwala na Twoje działania, czy je odrzuca.

Polecam też poczytać ten tekst, bo pokazuje jakimi etapami wpadasz we friendzone, z którym nie umiałeś sobie poradzić:

Orbiter, friendzone i stalker, czyli (nie)romantyczne błędy

I to by było na tyle. Niektóre rzeczy są niewidoczne na pierwszy rzut oka, inne zaskakujące, ale często gdy takie problemy nas dotyczą bezpośrednio to ich nie widzimy. Na koniec chciałbym wspomnieć, że cieszy mnie zaufanie czytelników i zapraszam także innych do kontaktu.

 

 

Nowy profil na Facebooku: https://www.facebook.com/swiadomosczwiazkow

Spodobał Ci się mój artykuł i moja praca tutaj? Spójrz poniżej w jaki sposób możesz podziękować! Dzięki regularnemu wsparciu mogę ocenić, czy moja praca się przydaje. We wszystko co tutaj widzisz inwestuję samodzielnie (również finansowo) i nie chciałbym by skończyło się to zniknięciem strony z internetu 🙂

wpłata na konto bankowe

Nr konta: 20 1870 1045 2078 1033 2145 0001

Tytułem (wymagane): Bezinteresowna darowizna

Odbiorca: SW

Będę wdzięczny za ustawienie comiesięcznego, automatycznego zlecenia wpłaty, ponieważ moja praca również jest regularna. Preferuję wpłatę na konto, ponieważ cała kwota dociera do mnie bez prowizji.

BLIK, przelewy automatyczne (szybkie), Google/Apple PAY i zagraniczne (SEPA) - BuyCoffee

Kliknij, by - kliknij w obrazek

Nie trzeba mieć konta na tym portalu i jest wybór przelewów anonimowych (np. BLIK). Nie trzeba podać prawdziwych danych. Niestety prowizja to 10%.

Paypal - kliknij w obrazek

darowizna paypal

Dla darowizny comiesięcznej zaznacz "Make this a monthly donation." Tutaj też są prowizje, ale można wspierać comiesięcznie w prostszy sposób, niż ustawia się to w banku. Coś za coś.

Tutaj przeczytasz więcej o podejmowanych działaniach i o samych darowiznach.

PS. Potrzebuję też pomocy z SEO, optymalizacją WordPress i reklamą (strona nie dociera do wielu ludzi). Szukam też kogoś z dobrym głosem do czytania tekstów.

UWAGA: Teksty zawarte na stronie mają charakter informacyjny, lub są subiektywnym zdaniem autora, a nie poradą naukowo-medyczną (mimo, że wiele z informacji jest zaczerpniętych z badań). Autor nie jest psychologiem, nie "leczy", a jest pasjonatem takich treści, który przekazuje je, lub interpretuje po swojemu. Dlatego treści mogą być niedokładne (acz nie muszą). Dystans do nich jest wskazany. Autor nie daje gwarancji, że jego rady się sprawdzą i nie ponosi odpowiedzialności za ewentualne szkody wywołane praktykowaniem jego wizji danego tematu. Autor nie diagnozuje nikogo, a jedynie opisuje tematy z własnej perspektywy. Artykuły na stronie nie powinny zastępować leczenia, czy wizyt u specjalistów (chyba, że czytelnik ceni mnie bardziej, ale to jego osobista decyzja) i najlepiej jakby moje teksty były traktowane jako materiał rozrywkowy, lub jako ciekawostki. Autor (czy też autorzy, bo artykuły pisało wiele osób) nie uznają, że ich recepty na życie są i będą idealne - każdy używa ich na własną odpowiedzialność.