Hipergamia kobiet w praktyce i brak seksu w związku

Spis treści

Zostań darczyńcą/podziękuj autorowiJeśli doceniasz stronę i nie chcesz, by zniknęła z internetu kliknij, by wybrać sposób wsparcia 🙂

Hipergamia jest cechą instynktu kobiet, która zaprzecza ideom filmów romantycznych. Te wmawiają nieprawdę o miłości i związkach.

Definicja naukowa? Proszę. Hipergamia nakazuje kobietom szukać jak najlepszych genetycznie, najatrakcyjniejszych i najzasobniejszych mężczyzn. Do takich mężczyzn kobiety będą czuły pozytywne emocje. Takich uważają za mężczyzn wysokiego statusu. Kobiety nie będą chciały wiązać się z mężczyznami od których czują się lepsze (podziękowania dla wszystkich którzy tworzą im ołtarzyk, a mężczyzn poniżają i wyśmiewają). Kobiety zwyczajowo niechętnie inwestują w mężczyzn gorzej sytuowanych, zwykle oczekując, że to mężczyzna wniesie coś dla nich lub pomoże im w jakikolwiek sposób.

Często kobiety będą również kończyć swoje związki, jeśli zdołają znaleźć lepszego mężczyznę od tego, z którym aktualnie są w związku. Jest to popularne „trzymanie przez kobietę jednej gałęzi, póki nie znajdzie drugiej, której będzie mogła się pewnie trzymać”.

Pamiętajmy, że hipergamia występuje również u samic innych ssaków, ponieważ jest to termin naukowy! 

Ale UWAGA! Próbując zrozumieć kobiecą hipergamię nie można ograniczać się wyłącznie do oceniania wartości materialnych mężczyzn (tj. zarobków, statusu/pozycji społecznej, wykształcenia), ale należy również wziąć pod uwagę męskie parametry fizyczne, intelektualne, lub psychiczne. Omawiany status kobiet jest dziś sztucznie podwyższany dzięki inicjatywom pomagającym kobietom, lecz nie mężczyznom. W ten sposób biologiczne markery doboru naturalnego zostają oszukane i w takim wypadku kobiety będą oceniać mężczyzn dodatkowo poprzez inne cechy dominacji: bycia ponadprzeciętnym (również w atrakcyjności, sile), bycia lepszym w czymś od danej kobiety, lub zapewniającym jej jak najwięcej niematerialnych korzyści.

Warto zajrzeć do tekstu pani dr Stefanowicz: 99% kobiet nie chce mężczyzn o niższym statusie społecznym, niż własny.

London School of Economics podaje, że aż 64 proc. pań odpowiedziało, że szuka mężczyzny, który zarabia lepiej od nich i to w kraju gdzie statystycznie kobiety są bogatsze. A co dopiero w Polsce? Pamiętajmy też, że nie wszystkie kobiety szczerze odpowiadają w ankietach, by nie wyjść na „puste” i materialistyczne. To też pokazuje, że nie każda kobieta jest hipergamiczna w równym stopniu (prymitywne osoby niezależnie od płci bardziej polegają na instynkcie, niż na umyśle społecznym).

Hipergamia w sporej części odpowiada za plagę rozwodów inicjowanych przez kobiety. Kobiety najczęściej rozwodzą się z mężczyznami, których przebiły w czasie związku pod względem zarobków i zaradności (BADANIA), np. kierowniczki firm z mężczyznami, którzy nie pracują i zostają, by opiekować się domem oraz dziećmi. Do tego należy doliczyć kobiety, które rozwodzą się, gdy mężczyzna stracił pracę, zdrowie i zarabia mniej, niż wcześniej.

Inne zachowania kobiet istnieją, ale są rzadsze.

Badania na temat hipergamii i wywiady

Tylko 4% kobiet umówiłoby się na randkę z bezrobotnym, a 75% w ogóle nie umiałoby go tolerować.

Badanie: Wyższa dzietność w parach gdzie mężczyzna ma wykształcenie wyższe, niż kobieta.

31 letnia Sofia Franklyn narzeka na nieudane randki i samotność: Już na pierwszej randce zapytałam trzech ostatnich kolesi, z którymi się spotkałam o szczegóły ich konta bankowego. Wiesz, mam pracę, odniosłam duży sukces. Więc myślę, że mam cholerne prawo, by zapytać: „Cześć jesteśmy na tym samym poziomie, czy tylko marnuję czas?

Badanie: Mężczyźni opiekujący się domem i dziećmi, zamiast podejmowania pracy zarobkowej są narażeni na rozwód dużo bardziej, niż kobiety pozostające w takiej sytuacji.

Kobiety oceniały zarobki mężczyzny jako 1000x bardziej ważne, niż zarobki kobiet dla mężczyzn.

Badanie: Hypergamy, Cross-boundary Marriages, and Family Behavior / Yoram Weissy, Junjian Yiz, Junsen Zhangx (kobiety migrują do miejsc gdzie mogą znaleźć bogatszych, lepiej radzących sobie życiowo mężczyzn, a mężczyźni z gorszym statusem społecznym od kobiet pozostają samotni).

Badanie: The Economics of Hypergamy / Ingvild Almås, Andreas Kotsadam, Espen R. Moen, Knut Røed (Norwegowie zauważają, że kobiety wybierają mężczyzn o wyższym statusie, niż własny i o lepszych zarobkach)

Badanie: Trude Lappegård; Marit Rønsen. Zasobniejsi mężczyźni są atrakcyjniejsi dla kobiet.

Badanie: Genes, Legitimacy and Hypergamy:Another Look at the Economics of Marriage / Gilles Saint-Paul (Wiele kobiet u szczytu drabiny społecznej jest samotnych, ponieważ nie pasują im mężczyźni uważani przez nie za niższej rangi/klasy)

Badanie: Wyedukowane kobiety również celują w zamożniejszych od siebie mężczyzn.

Hipergamia jest prawidłowością etologiczną, która implementuje kobietom poszukiwanie mężczyzny o jak najwyższym statusie i najlepiej wyższym, niż swój własny. Jeśli o względy kobiety zabiega stu mężczyzn kobieta wybiera najkorzystniejszego dla niej według jej wzorców (co nie zawsze jej wychodzi, ale dla mężczyzn jest to nieustanna konkurencja). Hipergamia jest terminem, który pokazuje, że ludzie to też zwierzęta. Kobiety wbrew temu co mówią feministki rzadko traktują mężczyzn w sposób równościowy, czy to jeśli chodzi o wnoszenie zasobów/wartości/statusu dla mężczyzn (rzadziej), czy wybierając podobnych do siebie mężczyzn (częściej). Kobiety nadal w mnóstwie przypadków wybierają mężczyzn „tradycyjnie”, mimo, że wiele z nich ma się za postępowe, niekonserwatywne osoby.

Oburzonych zapytam – czy prędzej 20 letnia kobieta zaopiekuje się słabszym, niezaradnym mężczyzną, czy to mężczyzna będzie rycerski dla takiej kobiety i to on jej pomoże? Która płeć wg społeczeństwa prędzej ma prawo oczekiwać pomocy od drugiej płci? Na pewno nie ta płeć, której słabości się obraża i skazuje na samotne radzenie z nimi.

Hipergamia jest cechą opozycyjną do męskiej hipogamii (tj. opieka nad kimś innym, obrona, rycerskość, poświęcenie, nie patrzenie na zyski), poligamii tyczącej niewielkiego procenta bardzo atrakcyjnych mężczyzn, ale też narzuconej kulturowo monogamii.

Możemy być świadomymi tych mechanizmów, dzięki czemu łatwiej będziemy kontrolować te sfery życia na które one wpływają, a swoje instynkty, czy też model kulturowy – zmieniać.

Jednak dzięki nieuświadomionej hipergamii kobietom bardzo ciężko przychodzi szanowanie mężczyzn, których uważają za gorszych, mniej kompetentnych, słabszych, gorzej wyglądających, głupszych, czy mniej zaradnych od siebie. Spora liczba mężczyzn nie widzi dzisiaj możliwości zaspokojenia rosnących wymagań kobiet, które są skutkiem centralizowania współczucia dla nich w społeczeństwie. Hipergamia nakręcana propagandą egoizmu, arogancji, rewanżyzmu i braku empatii do mężczyzn odpowiada za rozrost zjawiska nienawiści do mężczyzn, braku szacunku i niezadowolenia kobiet z mężczyzn. O tym jak walczyć z hipergamią pisałem tutaj (na pewno nie podwyższaniem ich statusu w nieskończoność tj. przywilejami, parytetami itd.).

Hipergamia, a zanik pożądania kobiet do mężczyzn

Niestety wiele par cierpi na brak lub bardzo niskie pożądanie po stronie kobiety i mało regularny seks m.in z tego powodu, że hipergamia nie pozwala kobietom emocjonalnie kochać swoich mężczyzn. Skutkiem podwyższenia statusu kobiet w społeczeństwie jest obniżenie statusu mężczyznom, co rodzi kobiece niezadowolenie z tych mężczyzn i schłodzenie kobiecego libido. Miłość kobiety jest związana z jej seksualnością i w zdecydowanej większości przypadków odczuwa pozytywne emocje tylko do mężczyzn wyższego statusu, ale też do mężczyzn dopasowanych genetycznie (m.in są to cechy atrakcyjności fizycznej). Tylko kobiece pożądanie i kobiecy szacunek może potwierdzić ten fakt.

Dlatego jeśli kobieta jest zdrowa i nie pożąda mężczyzny w związku (przysłowiowy seks od święta) to w 95% przypadków jest niemal pewne, że go nie kocha. Może myśli o innym. Może jest z obecnym tylko z rozsądku, kalkulacji korzyści i strat. Inne powody odmów seksu oczywiście istnieją, ale to materiał na kolejną analizę.

Hipergamia

Hipergamia nie jest romantyczna. Pragnienie korzyści jest wyrachowane. To studnia bez dna, która ciągle chce więcej

Hipergamia kobiet to jeden z wielu mechanizmów niszczących w dzisiejszym społeczeństwie wiarę w trwałość związków i w romantyczną miłość, którą pokazuje się nam jako cel do poszukiwań. Ciężko mówić o romantyzmie patrząc na dobór związku oparty na dobieraniu zysków i unikaniu jakiegokolwiek poświęcenia. Jest to zaprzeczanie postawy „na dobre i na złe, w zdrowiu i chorobie”.

Hipergamia jest jak kobieta. Jest zmienna, płynna. Kobiety odczuwają pociąg do różnych mężczyzn w zależności od cyklu menstruacyjnego (dual sexuality hypothesis), dlatego ich wymagania mogą być wzajemnie wykluczające się, sprzeczne („miły, spokojny uczuciowiec do związku, toksyczny, chłodny drań do seksu i romansu”).

Kobiety kalkulują atrakcyjność DNA mężczyzn odczuwając do nich pożądanie na podstawie tak wielu zmiennych (nie tylko chodzi o pieniądze!), że typowa kobieta nie jest w stanie sobie tego uświadomić. Tylko najbardziej inteligentne i stabilne psychicznie kobiety to potrafią i przełamują hipergamię np. nie doprowadzając do sytuacji zostania samotną matką, która ma dziecko z mężczyzną atrakcyjnym genetycznie, lecz podłego charakteru, czego nie wkalkulowała uprawiając z nim seks.

Hipergamia ewoluuje. Jeśli sto lat temu kobiety wymagały mężczyzn mających 170cm wzrostu, dziś wymagają, by mieli 185cm wzrostu. Kobiece wymagania mogą rosnąć wraz z uprzywilejowaniem kobiet w społeczeństwie i wraz z rosnącą ich samooceną. Tych zmiennych doboru partnera jest oczywiście więcej.

Nadwyżka mężczyzn w wieku reprodukcyjnym, czy też imigracja kolejnych nie pomaga samym mężczyznom, by mogli znajdywać wierne im, szanujące, czy pożądające ich partnerki (a często w ogóle, stąd zjawisko inceli).

Hipergamia jest narcystyczna (to etap niedorozwiniętego emocjonalnie, prymitywnego człowieka). Dlatego usłyszysz od niedojrzałych kobiet usprawiedliwienia ich niezbyt miłosnych, czy moralnych uczynków (w tym zdrad), że „to dla dobra gatunku”, „taka jest biologia”, „winni są mężczyźni”, „to nie jest materializm, a poczucie bezpieczeństwa, gdy wybieram do małżeństwa mężczyznę lepiej zarabiającego, zaradniejszego i mądrzejszego”, „nie patrzę na wygląd, mimo, że jestem z mężczyzną przystojnym, bo kocham go za wnętrze”.

Na poziom hipergamii wpływa samoocena kobiet i społeczna narracja o płciach

Ale problemem hipergamii nie jest tylko to, że kobiety dobierają mężczyzn obiektywnie od nich w czymś lepszych, ale też gdy zafałszowane jest myślenie o płciach. W społeczeństwie w którym mężczyzn się obraża, nie wspiera i nie współczuje im – stają się zbyteczni, depresyjni, lękowi i nieproduktywni. W tym samym społeczeństwie kobiety są idealizowane. Nieważne, czy feministki podnoszą wartość kobietom, czy robi to wielu mężczyzn na prawicy lubujących się w atakowaniu mężczyzn. Ba, nie musimy mieszać w to nawet polityki. Spójrzcie na filmy, czy teksty w utworach muzycznych które idealizują kobiety, a prawie nigdy mężczyzn. Tak wygląda ginocentryzm. Obiektywnie kobiety nie mają wyższej wartości, a mężczyźni niższej, ale taka jest propaganda. To ona uczy społeczeństwo, by z mężczyzn nie było zadowolone.

I stąd częste odrzucenia, singielstwo, rozstania i stąd przesadne centralizowanie potrzeb i cierpień kobiet. Mężczyźni są pozbawieni równej uwagi, mimo większych problemów i cierpień w wielu sferach.

Mężczyźni muszą naprawdę się wybić z tłumu. Stać się potrzebnymi, a nierzadko – wyjątkowymi na tle reszty. I to niestety u wielu buduje złość. Słuszną, czy nie, ale złość, bo brak akceptacji jest bolesny.

Hipergamia i wymagania kobiet

Hipergamia powoduje zamartwianie o wybór mężczyzny idealnego

Hipergamia posiłkuje się ciągłą kobiecą niepewnością o byt, o bezpieczeństwo i o szczęście, dlatego kobieta pragnie mężczyzny idealnego i ma często wątpliwości, czy on nim jest (Mr. Right). To są cechy biologiczne kobiet. To nie są cechy, które są wyuczone (choć oczywiście można je poprawiać). Cechami osobowości steruje mózg, a ten różni się u większości kobiet i u mężczyzn (aczkolwiek jest spory procent ludzi, którzy mają podobny mózg do płci przeciwnej).

Nawet w najbardziej bezpiecznej i dobrej sytuacji kobieta może mieć z tyłu głowy myśl: a może stać mnie na lepszego mężczyznę? Może podejmowałam złe decyzje? Może niepotrzebnie skreśliłam byłego? Może niepotrzebnie odrzucałam mężczyzn? Te nakręcające siebie wzajemnie wątpliwości powodują szybki spadek libido w długoletnim bezpiecznym związku, w którym kobieta jest kochana i szanowana. Kobieta podaje logiczne komunikaty swojego niezadowolenia, ale tak naprawdę jej podświadomość może jej podsuwać myśl, że nie jest w związku ze swoją najlepszą, męską opcją.

Wszyscy, którzy sądzą, że płeć jest konstruktem społecznym powinni zastanowić się dlaczego hormonalnie kobiecy mężczyźni (z kobiecym mózgiem) wychowywani po męsku nadal prezentują czy to kobiecy wygląd, czy kobiece zachowania, emocje i zainteresowania. To ich mózg steruje zachowaniami, biologia, a nie wychowanie (ewentualnie w małej części). Dlatego słuchanie o tym, że kobiety są mniej pewne siebie, nieasertywne, bardziej neurotyczne, czy są mniej zainteresowanie technologiami/wynajdywaniem wynalazków tylko dlatego, że wychowuje się je na „grzeczne”, czy „społeczne” nie jest całą prawdą – nie licząc jednostek o innej budowie mózgu. Musimy wziąć pod uwagę taką, a nie inną biologię.

Mniejszy wpływ hipergamii u samotnych matek, ponieważ spełniły już swoją rolę reprodukcyjną

Jesteśmy zwierzętami i mamy zaimplementowane mechanizmy przetrwania. Hipergamia jest jednym z nich, więc nie opuści podświadomości kobiet. Można ją ograniczyć tylko kulturowo, a więc promowaniem odpowiednich postaw. Zauważyć można spadek oddziaływania hipergamii u kobiet, które JUŻ mają dziecko. Kobieta nie musi się już martwić o potomstwo, a więc szuka stabilizacji. Seks w tym momencie nie musi wcale jej interesować, ponieważ swoją rolę reprodukcyjną przynajmniej w jakiejś części sfinalizowała. U zdrowych kobiet instynkt macierzyński kieruje doborem partnerów i to nawet wtedy gdy kobieta nie chce mieć dzieci (ale i tak odczuwa emocjonalnie kto jest dla niej atrakcyjny genetycznie). U zdrowych mężczyzn występuje instynkt seksualny, który nie musi być związany z rodzicielstwem, stąd mała wybredność mężczyzn.

Inaczej ma się tutaj z homoseksualizmem, ponieważ mózgi homoseksualistów są podobne do płci przeciwnej (tacy hetero też istnieją – głównie artyści). Wszystkie homoseksualne „grzechy”, które latami były opisywane przez badaczy, a nawet przez kościół były związane między innymi z tym, że tego typu mężczyźni byli zmuszani do realizowania męskich strategii seksualnych mając kobiecą osobowość i kobiece potrzeby. To trochę jakby próbowano zmuszać rybę do latania – szczęśliwa nie będzie, u pełni potencjału też nie, a może się zbuntować.

Wracając do kobiet… Hipergamia bez społecznej, miłej otoczki pozwala kobietom zmaksymalizować szansę na reprodukcję z jak najlepszym osobnikiem płci męskiej, ale też w konsekwencji pragnąć związku tylko z takowym. Nie musi to być moralne w każdym przypadku. Dobór płciowy nie jest miły, a dzieci uczy się czegoś innego.

A co ze związkami młodych ludzi? Gdzie tam status i pieniądze?

Kobiety wiążąc się za młodu z danym mężczyzną, nawet gdy jest biedny, czy bez pracy kupują jego potencjał. Kobiety podświadomie czują, że taki mężczyzna może np. dominować finansowo w przyszłości, osiągnąć jakiś sukces, coś zbudować. Wszystkie kobiety, które oburzają się, że nie są hipergamiczne, bo związały się w wieku 18 lat z mężczyzną bezrobotnym wcale nie zaprzeczają istnienia hipergamii, ponieważ w tym czasie mężczyzna nie miał możliwości uzyskać wysokiego statusu i zarobkowania (ale z kolei np. dobrze wyglądał i miał potencjał na rozwój cech osobowościowych). Hipergamię potwierdza dopiero sytuacja ludzi dojrzalszych (przykładowo w wieku 25 czy więcej lat). Wtedy należy zapytać czy mężczyzna zarabia więcej od kobiety? Czy mężczyzna jest na tyle zaradny, że wspomoże kobietę w jej życiu, czy to jednak kobieta jest zaradniejsza i to ona mężczyznę wspomaga? Tylko ta druga opcja kwestionuję hipergamię kobiety.

Hipergamia wykształciła w kobietach umiejętność testowania (w tym manipulowania, gdy jest to bardziej zaburzona jednostka) i oceniania swojego wybranka pod względem genetycznym oraz społecznym, tak aby zapewnić sobie jak najbardziej optymalne strategie rozrodcze, inwestycje w potomstwo, ochronę zdrowia czy też długoterminowe zabezpieczenie własnego (i ewentualnego potomstwa) poczucia bezpieczeństwa.

Wysoki status to różne formy dominacji, wysokiej wartości i wysokiej atrakcyjności

Hipergamia szuka wysokiego statusu społecznego. Nie jest to jednak tylko stan materialny, zawód, wykształcenie, ale też przeróżne rodzaje siły, władzy, dominacji, sukcesu, bycia w czymś dobrym – a najlepiej wyróżniającym się spośród przeciętnych mężczyzn. Kobieta, by kochała mężczyznę musi myśleć o nim lepiej, niż o reszcie mężczyzn. Jeśli zacznie uważać, że 99.9% mężczyzn jest lepszych od jej mężczyzny, a do tego w prosty sposób może zdobyć ich serce (zaangażowanie) – to będzie początek końca ich związku.

Najlepszym stanem dla kobiety w miłości jest poczucie, że jej mężczyzna jest lepszy, niż inni mężczyźni, ale jest też bardziej wartościowy, niż ona sama. Tylko w takiej sytuacji kobieta będzie się mężczyzny trzymać. Gdy kobieta poczuwa się lepsza od mężczyzny – zwykle nie ma szans na zdrowy i trwały związek, ponieważ ona nie dojrzała do sytuacji, gdzie musi wnosić wartość dla gorzej sytuowanego mężczyzny. To trochę się zmienia wraz ze zmianami kulturowymi, ale bardzo wolno i kobiety nie chcą występować w rolach „providerek”, opiekunek, czy pomocnic. Za to nierzadko oczekują tego samego od mężczyzny wobec siebie.

Badanie optymistyczne: w USA coraz więcej kobiet jest głównymi żywicielami rodzin (zarabiają więcej od mężów).

Jeśli kobiety biologicznie pragną, by mężczyźni im imponowali, wyróżniali się z męskiego tłumu to nie jest możliwym stawianie znaku równości między płciami. Równość odbiera wyższy status mężczyznom i jeśli kobiety tego wysokiego statusu u mężczyzn pragną to dzięki równości ich pragnienia nie zostaną spełnione (jeszcze gorsze jest uprzywilejowanie kobiet). Albo kobiety dostosują się do nowych warunków, zaczną dobierać mężczyzn mniej hipergamicznie, z pozycji dostarczycielek wartości dla „gorszych” mężczyzn, albo związków powstanie tylko mniej (i to widzimy – nie tylko spada ilość związków, ale też dzietność).

Gdyby hipergamia nie istniała kobiety nie byłyby tak wybredne i nie narzucałyby coraz wyższych wymagań mężczyznom (adekwatnie do swojego uprzywilejowania w społeczeństwie). Gdyby hipergamia nie istniała nie byłoby zdrad i rozstań z innych powodów niż złe traktowanie, a kobiety nie zostawałyby z mężczyznami atrakcyjnymi, którzy je źle traktują. Gdyby hipergamia nie istniała większość mężczyzn miałaby szansę na reprodukcję i nie byłoby problemów z kobiecym pożądaniem w związku. Właśnie dlatego wcześniej narzucono bezwzględną monogamię, likwidując hipergamię, oraz poligamię, by zapewnić szczęście dla większości społeczeństwa.

Badanie kolejne: dobrze zarabiający mężczyźni uznani za atrakcyjniejszych dla kobiet, niż mężczyźni niezamożni.

Zrzucanie winy na wiecznie nieodpowiednich mężczyzn

Wystarczy sobie odpowiedzieć na pytanie: czy kobiety chcą uprawiać seks z kimś kogo nie szanują, kogo podświadomie nienawidzą, lub nim gardzą? Nie.

To nie zawsze mężczyźni są winni temu, że kobiety kończą aż tyle związków (małżeństw) i nie uprawiają w nich regularnego seksu (zamiast raz na pół roku). Sugeruje się czasami, że to zawsze wina mężczyzn. Że się nie starają, że w seksie są nudni, że za mało, za krótko, źle, nieodpowiednio. Ile krytyki względem mężczyzn można usłyszeć od kobiet to głowa mała. Tak się przyjęło i niewiele osób kwestionowało te zachowania publicznie (aż do tej pory). Mizoandria w takiej sytuacji rośnie: czyli mężczyzna zostanie oznaczany jako agresor, wróg, zbyt macho, albo zbyt nieudaczny. Zawsze zły, zbyt męski, lub zbyt słaby i niemęski. Nieważne w którą stronę, ale źle. Na temat kobiet powiedzieć czegoś złego prawie nie wolno, co pokazuje też oburzenie moim artykułem.

Jest to wygodne dla kobiet, by zrzucać winę na całe zło za mężczyzn, cokolwiek by nie robili i jacy byli. Problem w tym, że pomimo tego, że istnieją toksyczni czy niechcący się rozwijać mężczyźni, to nie można cały czas szukać winy tylko w nich. Tak nie działa świat. Nie takie są płcie obiektywnie.

Kobiety nie muszą rozwodzić się w tak dużych nakładach procentowych, tylko dlatego, że ich mężczyźni są nieodpowiedni do życia. Kobiety odchodzą w multum przypadków (nie wszystkich), bo są hipergamiczne i szukają coraz lepszego mężczyzny na jakiego je stać w danym okresie życia. To kobiety łamią częściej umowy małżeńskie (by być na dobre i na złe) i nie trzymają przyrzeczeń miłosnych. To jest fakt, a z faktami się nie dyskutuje.

Prawdziwi mężczyźni poszukiwani. Wiecznie ich za mało. Kobiety? Zawsze są odpowiednie

System pozwolił na wolność kobiecych strategii seksualnych i związkowych. Słuchanie romantycznego przekazu o byciu razem na zawsze i równym wsparciu budzi w ludziach dysonans, konflikt, ponieważ nie rozumieją na czym polega dobór płciowy.

Widujemy za to teksty kobiet w stylu „bądź mężczyzną, a nie chłopcem”, „zainteresuj mnie sobą”, „zdobądź mnie”, „adoruj mnie”, „daj mi”, „musisz być Kimś przez duże K”.

Dla wielu kobiet mężczyźni pewnie zawsze byli fatalni, bo zawsze szukały tych mitycznych, prawdziwych mężczyzn. Tych którzy nie istnieją. Tych których nigdzie nie mogły znaleźć. Tona kobiet zapewne zawsze szukała ideału który nie istnieje i nie umiała docenić tego co miała. Kobiety zawsze pragną więcej i więcej. Taka jest natura kobiet i jest to potrzebne do szukania najlepszych możliwych genów, a czasem nawet rujnowania życia temu, który uwierzył, że wystarczy by był, że jest spełnieniem marzeń swojej kobiety jaki jest i na tym koniec.

Dzisiaj kobiety mają możliwości ku temu by swobodnie realizować swoją hipergamiczną naturę, ponieważ są wolne, a państwo przejęło rolę mężczyzny, który przestał być potrzebny w tym aspekcie i stracił jeden ze swoich walorów cennych dla kobiet. Dlatego też to kobiety kończą ponad 80% związków, to kobiety składają około 80% pozwów rozwodowych, to kobiety częściej skaczą z gałęzi na gałąź zdradzając emocjonalnie, to kobiety częściej odmawiają seksu i są mniej skłonne go uprawiać z mężczyznami, którzy według nich nie są tymi wymarzonymi.

Aktualnie mężczyzna musi wnieść dużo, dużo więcej dla kobiet, by być w stałym, stabilnym i długotrwałym związku, niż mężczyźni sprzed lat. To dlatego tylu dziadków, czy ojców nie rozumie się z synami i wnukami w tym temacie.

Mężczyzna częściej zadowoli się kobietą która oferuje mu dużo mniej (może być niezaradna, nieporadna, słaba, niewykształcona, z problemami, zarabiać dużo mniej, lub wcale). Dla wielu kobiet jest to niedopuszczalne, by wchodzić w związki z zamiarem oferowania więcej. Czyli, by stracić. Kobiety zdecydowanie częściej wchodzą w związki dla uzyskania korzyści. Rzadko na odwrót. Wymagania w stosunku do mężczyzn mają wyższe, niż do siebie samych, bo kobieta zwykle nie jest płcią która oferuje, która chce dać, która myśli o tym, że kogoś wspomoże, kogoś kto stoi od niej półkę niżej jeśli chodzi o wartość. Kobieta bierze (przyjmuje), szuka i wybiera tego mężczyznę od którego dostanie jak najwięcej. To miało kiedyś swój ewolucyjny cel, ponieważ niegdyś kobieta bez mężczyzny mogła zginąć – czekała jedynie na opiekę dla siebie i dla dzieci. Dziś jest inaczej, ale mimo większego poziomu równości (i promowania jej) kobiety na ogół jeszcze nie nauczyły się, by wnosić więcej (być może za krótko żyjemy w takim systemie).

Poszukiwanie wyższego statusu u mężczyzny przez kobietę, która uważa się za równą jest niczym innym, niż tylko przyzwoleniem na rozwijanie hipokryzji, egoizmu, braku logiki, płytkiego charakteru, braku odpowiedzialności. Niczego innego. Jak kobieta chce być równa niech wnosi jak najbardziej przybliżoną, równą wartość do tego co wnosi mężczyzna, lub wnosili mężczyźni sprzed lat. Ona musi pokazać, że potrafi przejąć „męską rolę” i wtedy będzie mogła być równa. Co najważniejsze nie potrzeba do tego siły fizycznej, dlatego jest to w teorii proste. W praktyce mężczyźni nie widzą, by wiele zmieniło się dla nich na plus w tym aspekcie.

Kobietom nie da się dogodzić, czyli jak zmienisz kobietę to i tak nic to nie zmieni

Powstał na temat kobiecej natury żart-anegdota, który idealnie do tej sytuacji pasuje:

W pewnym mieście powstał sklep, w którym każda kobieta mogła sobie kupić męża.
Miał sześć pięter, a jakość facetów rosła wraz z każdym piętrem. Był tylko jeden haczyk: jak już kobieta weszła na wyższe piętro, nie mogła zejść niżej, chyba że prosto do wyjścia bez możliwości powrotu. Wchodzi więc tam pewna babka poważnie zainteresowana kupnem męża.
Na pierwszym piętrze wisi tabliczka:
„Mężczyźni tutaj mają pracę” – To już coś, mój były nawet roboty nie miał – pomyślała kobieta – ale zobaczę, co jest wyżej.
Na drugim piętrze był napis: „Mężczyźni tutaj mają pracę i kochają dzieci” – Miło, ale zobaczymy, co jest wyżej.
Na trzecim piętrze była tabliczka: „Mężczyźni tutaj mają pracę, kochają dzieci i są niesamowicie przystojni” – No, coraz lepiej – pomyślała – ale wyżej, to musi być już zajebiście.
Na czwartym piętrze można było przeczytać: „Mężczyźni tutaj mają pracę, kochają dzieci, są niesamowicie przystojni i pomagają przy pracach domowych” – Słodko, słodko… Ale chyba wejdę piętro wyżej.
Na piątym piętrze stało: „Mężczyźni tutaj mają pracę, kochają dzieci, są niesamowicie przystojni, pomagają przy pracach domowych i są diabelnie dobrzy w łóżku” – No niesamowite, wręcz cudownie – pomyślała kobieta – ale jak tu jest tak wspaniale, to co musi być piętro wyżej!?!
Na szóstym piętrze BARDZO zdziwiona kobieta przeczytała: „Na tym nie ma żadnych facetów. Zostało ono stworzone tylko po to, aby udowodnić, że wam, babom, za cholerę nie można dogodzić…”

Alfa fucks, beta bux (alfa szmaci, beta płaci) – dwa typy mężczyzn

Natura próbuje dywersyfikować to, że kobietom podoba się w sposób prawie bezwarunkowy tylko ok. 20% mężczyzn jeśli chodzi o intelekt, psychikę i atrakcyjność fizyczną. Reszta musi nadrabiać cechami „społecznymi” (jak np. bycie dobrym partnerem i ojcem). Dlatego też stworzyliśmy modelowy podział na samców alfa i samców beta, którzy pełnią inne role dla kobiet (pierwsi są kochani za to kim są, są pożądani „ot tak” bez wnoszenia niczego, a drudzy są kochani za to co dostarczają i zapewniają kobiecie, czy dziecku).

Samiec alfa to mężczyzna, który ma ponadprzeciętnie atrakcyjne cechy i dlatego kobiety w dużej ilości pożądają go (chyba, że podupadnie jak lew, który na starość zostaje przepędzony ze stada). Alfa to uosobienie siły, agresji, przygody i sukcesu, psychiki ze stali, czy ciała z marmuru. Kobieta zawsze traktuje samca alfa jako „wyjątkowego” – tego który dla niej ma pierwszeństwo. Kobieta szanuje go i nie potrafi od niego odejść, ponieważ jest jej najlepszą opcją. Samiec alfa ma najlepiej dopasowaną genetykę do kobiety, dlatego to jemu ona nie potrafi się oprzeć w łóżku, ale też chce mu dogodzić w życiu. Samiec alfa może być wyparty tylko przez jeszcze lepszego samca alfa – nigdy beta, którego ona uznała za gorszego od poprzednika.

Samiec beta jest tym, który ma słabszą genetykę, dlatego kobiety nie szanują i nie pożądają go (oni są zawsze „którymiś z kolei”), ale samce beta sprawują ważną funkcję w społeczeństwie. Odchowują dzieci (niestety często też innych samców), ponieważ są współczujący, nakręcają gospodarkę i tworzą postęp. Samcy beta pełnią funkcję dostarczycieli zasobów (provider). Wynajdują też wynalazki, ponieważ prędzej będą wzorem intelektu, lub zmysłu artystycznego, niż stereotypowej męskości opartej na sile fizycznej, psychicznej, czy agresji. Samiec beta przez słabszą psychikę ma trudniej o budowanie statusu i popularności, która go przytłacza. Samiec alfa jest w tym bezwzględny i taki sam może być dla ludzi (np. gdy jest kierownikiem dużej firmy). Jak widać jest to zupełnie inny typ mężczyzn. Jeden to typ lidera zapewniającego przygodę i mrowienie w ciele. Drugi to bardziej dobry ojciec i dobry przyjaciel.

 

Hipergamia kobiet. Pociąg kobiet tylko do wąskiej grupy mężczyzn.

Dowód: „The Evolution of Human Sexuality” – Donald Symons

mężczyźni nie pociągają kobiet. większość kobiet pociągają tylko nieliczni mężczyźni

Czasem można pomyśleć, że kobiety wcale nie są heteroseksualne, jeśli większość mężczyzn im nie pasuje – ale to też daje zrozumienie dlaczego AŻ TAK dziś narzekają na mężczyzn. Po prostu taką mają naturę: wybredną, krytyczną i wymagającą wobec mężczyzn. Dziś osiąga to skalę zenitu co jest wynikiem uprzywilejowania kobiet – zwanego fałszywie równouprawnieniem, ale też jest to wynik feministycznego przekazu o tym jak podłą mężczyźni są płcią, a kobiety anielską (konserwatyści też mają trochę tutaj na sumieniu np. uważając, że kobiety powinny mieć nierówny wiek emerytalny, czy też nie uwzględniają karania różnych, wyrafinowanych form przemocy w wykonaniu kobiet – ot, ponieważ mężczyzna ma być „silny” i basta).

Tutaj pokazałem, że nie ma żadnego równouprawnienia:
1. Piekło kobiet? Kobiety mają lepiej w prawie każdej dziedzinie.
2. Obecne równouprawnienie kobiet to dyskryminacja mężczyzn

Kobieca sprzeczność, a jej hipergamiczny cykl menstruacyjny

Kobiece strategie seksualne wzajemnie kłócą się ze strategiami związkowymi. Strategia związkowa kobiety zakłada bezpieczeństwo (np. finanse, miłość mężczyzny do kobiety, kastracja macho męskości, poligamii, agresji, ryzyka, nieustannej chęci zdobywania). Kobieta w procesie zmiany swojego mężczyzny w pantofla (traci on władzę psychologiczną i niezależność) osłabia odczuwanie do niego pożądania, miłości i szacunku. Kobieca strategia seksualna (miłość genetyczna, namiętna) nakazuje kobietom szukać ryzyka, tajemniczości, wysokiego statusu w mężczyźnie, inteligencji, co powoduje u kobiet lęki przed utratą go, co jest w całkowitej opozycji do posiadania poczucia bezpieczeństwa. Ale z kolei zapewnia kobietom pożądanie.

To właśnie kobiecy lęk często predysponuje je do tego, by starać się manipulować, czy zasypywać emocjami nawet najbardziej jakościowego mężczyznę, aby ten zaczął coraz silniej inwestować w tę kobietę i w związek. Im silniej mężczyzna jest tzw. „owinięty wokół palca”, tym miłość, szacunek i pożądanie kobiety słabnie, mimo, że na logikę on naprawdę robi wszystko poprawnie i słucha jej każdego pragnienia. Niestety przez uległość nie jest atrakcyjnym partnerem.

Oczywiście wiele zarzutów, które przekazują kobiety do mężczyzn jest zupełnie prawdziwymi, dlatego proszę o nietraktowanie tego zerojedynkowo. Należy indywidualnie przemyśleć czy kobiece uwagi mają sens. Kwestią jest skala tych zachowań. Jeśli mamy 80% narzekania, czepiania się, a 20% pozytywnych wartości to taka relacja nie ma racji bytu.

Zdradliwi alfa i wierni beta, czyli hipergamia współpracuje z poligamią

Kobiety jeśli zdradzają to z jednym, wybranym alfa mężczyzną, który ma seks z kilkoma kobietami, dzięki czemu reszta mężczyzn obchodzi się smakiem (błędnie większość mężczyzn jest utożsamiana z tą rozwiązłą mniejszością). Upraszczając. Jeden mężczyzna może mieć większość kobiet, tylko dlatego że jest atrakcyjny genetycznie („wyjątkowy”) i nie musi mieć „dobrego wnętrza”, czy „starać się”. On jest poligamiczny dlatego, że hipergamiczne kobiety wybierają jego, zamiast reszty mężczyzn.

Reszta mężczyzn musi coś wnosić, by uzyskać seks i związek. Czyli muszą inwestować wobec jednej kobiety i dlatego nie mają za bardzo możliwości do zdradzania. Ci mężczyźni tak samo mogą nie uprawiać seksu w swoich związkach i dlatego mężczyźni na ogół tego seksu są tak spragnieni. Jest to towar deficytowy. Deficyt buduje męską uległość, ponieważ tak jak każdy człowiek mają oni swoje potrzeby, ale nie mają ich jak realizować: czy to jeśli chodzi o szacunek, akceptację, aprobatę, miłość, czy seks. Dla kobiet – na odwrót. Seks jest dla nich łatwo dostępny, z kolei trudno im znaleźć kochającego mężczyznę z puli najbardziej atrakcyjnych mężczyzn alfa, tak by być zadowolonymi. Dlatego kobiety nie cenią szybkiego seksu z nieznajomymi, a męskie zaangażowanie, które w dobie męskiej uległości, dyskryminacji i małej ilości praw czy przywilejów też jest tanie czy łatwo zastępowalne. Seks zaczął być narzędziem kontrolowania, nagradzania, bądź karania mężczyzn. Innych atutów i wartości się nie uczy za często, a nawet wyśmiewa.

Aktualnie średni czas trwania związków w USA czy nawet w UK to około 3 lata. Bardzo mało kobiet można znaleźć, które potrafią trwać w związkach np. 7 letnich (ponieważ jak wspominałem one głównie kończą związki). Jeśli to im się udaje, można się domyślać, że są to kobiety mało atrakcyjne, lub kobiety, które pragnęły lepszego mężczyzny, ale związek z nim im nie wyszedł, lub ten chciał się tylko zabawić. Inne kobiety korzystają z wszystkich okazji, by gałęzie zmieniać winiąc mężczyzn o swoje własne działania. Długotrwałe, stabilne związki w których nigdy nie było chęci odejścia są w mniejszości, ale oczywiście istnieją. Niestety ogólnie wartościowych ludzi mamy mało, a społeczeństwo nie za bardzo uczy takich zachowań.

Szczęśliwa żona, szczęśliwy żywot? Bzdura powodująca uległość mężczyzn

hipergamia

Społeczeństwo ma błędne przekonanie, że trwałość związku zależy tylko od tego, czy kobieta jest szczęśliwa. Dlatego wmawia się nam, żeby starać się dla kobiet, stawiać je jako autorytet w związkach, stawiać na piedestał, wnosić dla nich więcej, poświęcać się (najczęściej jednostronnie), inwestować w nie, pomagać, wspierać, bronić – a one w każdy możliwym momencie mogą odejść z każdego powodu, ponieważ „dostały za mało”. Mężczyzna zapomina, że to jego atrakcyjność przyciąga do niego kobiety, a nie oddawanie wszystkiego kobiecie, by zostać z niczym, z ujemną wartością. Mężczyzna wykastrowany, który oddał wszystkie zasoby zbyt tanio lub za darmo przestaje być dobrą, hipergamiczną opcją. Jest wydrenowaną opcją, która spadła w swojej randze.

Mężczyźni de facto zostali oszukani kilkadziesiąt lat temu przez swój imperatyw, który napędzany jest seksem i kobiecym podziwem. Sądzili, że nadanie praw kobietom, wolności, oraz możliwości poszerzania wiedzy pozwoli na to, by te kobiety były lepszymi ludźmi, by bardziej kochały i oczywiście kluczowe – by kobiety były bardziej chętne na seks. Nic bardziej mylnego, bo kobiety zaczęły wtedy wymagać dla siebie coraz więcej (oczywiście nie wszystkie!).

Społeczeństwo zatem zaczęło promować postawy samców beta, co stawiało mężczyzn za każdym razem w niekorzystnym świetle, gdy związek im nie wypalił, zostali skrzywdzeni, lub gdy nie mają tyle seksu ile by chcieli. Zamiast ukrócić ten system, przyznać się do błędu to mężczyźni „na górze” (elity) postanowili dalej posiłkować się stwierdzeniami wzbudzającymi poczucie winy w mężczyznach. Odpowiedzialność ma być tylko męska: słabi, nieudolni, niewystarczający, niemęscy. Wsio. Sprawa załatwiona.

Za mało się starałeś, jesteś nieprawdziwym mężczyzną

Kobieta zmienną jest, wiec uznaje, że mężczyzna raz się za mało starał, raz za dużo. Raz był niedobry, raz za dobry. Raz chce miłego, do rany przyłóż, rozumiejącego ją faceta z poczuciem humoru, a za kilka dni męskiego drania, czy intensywniejszych emocji – KLIK. Logiki w tym nie ma co szukać. Hipergamia każe kobiecie być niezadowoloną i czasem pragnąć sprzecznych rzeczy nawet w przeciągu tego samego dnia, a co dopiero miesiąca (cykl menstruacyjny). Nie ma na to żadnej lepszej rady niż stawać się jak najbardziej atrakcyjnym mężczyzną, pewnym siebie, a także świadomym tego, że jeśli w otoczeniu kobiety pojawi się jeszcze bardziej atrakcyjny osobnik to kobieta, która ma mało samokontroli poczuje do niego więcej emocji niż do mężczyzny z którym jest aktualnie. Ci którzy znają naturę ludzi korzystają na tym np. tworząc filmy specjalnie dostosowane pod zainteresowania odbiorcy i płeć. Ci ludzie zarabiają, bo wiedzą czego ci nieświadomi ludzie potrzebują.

Oczywiście to nie jest też tak, że kobieta zawsze zdradzi czy zawsze odejdzie. Poza emocjami jest jeszcze coś takiego jak uczucia wyższe (mniejszy procent społeczeństwa, mniej prymitywny), ale też… kalkulacja zysków i strat. Jeśli zdrada się nie opłaca, lub zmiana gałęzi wywołuje w kobiecie lęk to do niej nie dojdzie. Jej związek i tak na tym ucierpi (głównie pożądanie kobiety zostanie wyłączone lub osłabione), ponieważ jej emocje będą skierowane ku mężczyźnie z którym nie jest, co będzie ją tylko rozpraszało i frustrowało (a nawet może się czuć gwałcona…). Jeśli nie będzie świadoma, to może wyładowywać się bez powodu na mężczyźnie z którym jest aktualnie. Takich sytuacji nie jest mało, bo świadomość o przemocy psychicznej jest bardzo nikła, a która u kobiet rośnie na sile, gdy to one są uprzywilejowane (bezkarne). Patrz feministyczna Szwecja.

Cierpi na tym i kobieta (bo upatruje kolejnych szans na nowe relacje z nowymi mężczyznami) i mężczyzna (bo się poczuwa oszukany, niekochany, wykorzystany, traktowany przedmiotowo), który nie rozumie kobiecej frustracji mimo, że może starać się dla niej bardziej niż kiedykolwiek.

Przykładowe rozwiązania problemu, czyli usprawnienie metod, które znamy, a które doprowadziły do rozwoju społecznego

Żeby ludzie budowali trwalsze, bardziej szczęśliwe i wartościowe związki należy:

  • Narzucić monogamię (hipergamia i poligamia zostają wtedy regulowane)
  • Karać zdrady, zamiast na nie przyzwalać (dziś nawet kobieta w małżeństwie może zdradzić, zataić to, a potem żądać alimentów na siebie, czy zabrać dzieci, ponieważ prawo nie chroni ojców, nie każe alienacji rodzicielskiej, nie preferuje się opieki naprzemiennej)
  • Nie pozwalać tak łatwo na rozwody z błahych powodów, co miałoby za zadanie uczyć ludzi cech wartościowszych, komunikacji, wspierania i docierania się, porzucenia egoizmu (oczywiście mogłoby to wpłynąć na mniejszą chęć zawierania małżeństw, więc do przedyskutowania)
  • Należy wzmocnić małżeństwo poprzez kulturę, ale i zmianę prawa, zamiast wmawiać kobietom, że to kariera jest ważniejsza, a mąż, dzieci, rodzina tylko utrapieniem (wskaźnik dzietności jest tragiczny przez taką mentalność)
  • Wzmocnić represjonowanie płytkich cech, materializmu, wiązania się jedynie dla atrakcyjności fizycznej, czy z powodu zasobów/pieniędzy. Tutaj przydałaby się też wiedza psychologiczna uczona od dziecka jak budować dobre, trwałe relacje, czy rozumieć ludzi.
  • Usunąć nagrody finansowe (transfery socjalne) za rozwód (wyłudzenie alimentów, zrzucenie obowiązku z trwania „w zdrowiu i chorobie”) czy rozstanie (w tym za bycie samotną matką). To pozwoli na bardziej przemyślane decyzje planowania rodziny i rozpoczęcie współżycia seksualnego.
  • Zakazać wprowadzania parytetów tylko dla kobiet, czy programów pomocowych, darmowych kursów i szkoleń tylko dla kobiet – ot zakaz uprzywilejowania kobiet pod fałszywym pretekstem „wychodzenia z ucisku i stereotypów”. Darmowe rozpieszczanie dla którejkolwiek płci nie wychowuje jej w wartościach.
  • Powrót do elitarności studiów, czyli tylko dla jednostek najinteligentniejszych. To spowodowałoby szacunek do wyższego wykształcenia. Takie też dawałyby więcej, niż jak dziś – tylko papier. Mamy wiele magistrów, którzy nie nadają się do pracy, mają wyższe wykształcenie, a pracują w innym zawodzie (np. na kasie w sklepie), a jednocześnie mają się za bardzo mądrych z powodu skończenia mało jakościowych studiów. To w efekcie powoduje wzrost wymagań kobiet wobec mężczyzn (kobiety uzyskują wyższe wykształcenie częściej). Ewentualnie idąc programem lewicy należałoby pomóc mężczyznom dorównać kobietom w zdobywaniu wyższego wykształcenia, bo jest nierówność na korzyść kobiet. Jak dla mnie cały system nauczania jest do zmiany, ale to dłuższy temat.
  • Oczywiście studia mogłyby być dostępne dla chętnych, ale dla poszerzania wiedzy, rozwijania się, ale niekoniecznie należałoby nazywać to wykształceniem wyższym. Kierunki, które nie zapewniają pracy nie powinny mieć racji bytu, by młodzi ludzie nie tracili lat życia na coś co nie przyniesie im oczekiwanego efektu. Ludzie nie chcą się czuć oszukani po latach ciężkiej nauki, by zostać z niczym.
  • Dalsze nauczanie cech wartościowych w społeczeństwie, dojrzałości społecznej i emocjonalnej, zamiast podążania za bardzo płytkimi i powierzchownymi celami. Poszerzanie świadomości społecznej i edukowanie o tym dzięki psychologii i socjologii (najchętniej dorzuciłbym takie przedmioty do edukacji szkolnej).
  • Nauczenie kobiet równości wobec mężczyzn, czyli nie tylko w słowach i nie tylko tam gdzie kobiety na niej zyskują. Czyli oprócz wymagania kobiety powinny wnosić wartość dla mężczyzn mających mniej, co jest kompletnie przeciwne do wyniszczającej, roszczeniowej hipergamii. Świat nie może kręcić się wokół potrzeb jednej płci, a równość nie może być rozumiana tylko tam, gdzie kobiety mają „wyjść z ucisku”. A co z mężczyznami?
  • Delegalizacja każdego odłamu feminizmu wprowadzającego podziały damsko-męskie, udającego dbanie o równość, a tak naprawdę nastawiającego kobiety przeciw mężczyznom i wmawiającego, że są płcią lepszą, niż mężczyźni, ale też chcącą zapewniać kobietom przywileje (to samo nie powinno się dziać na prawicy wobec mężczyzn, tyle, że w drugą stronę). Szkody już widzimy: niska dzietność, najniższy poziom szczęścia obu płci w dziejach, a kobiet szczególnie, plaga rozwodów, plaga ludzi samotnych, zjawisko inceli, plaga samotnych matek, plaga ludzi nieprzywiązanych do niczego i nikogo, zjawisko nienawiści do płci przeciwnej (choć tolerowane jakby tylko u kobiet) i wiele więcej. Na tej samej zasadzie ruchy (choć już znacząco mniejsze) oparte na nienawiści do kobiet też nie powinny mieć już racji bytu i głosu. Konflikt płci jest tym co nas niszczy.
  • Należy wspierać mężczyzn w budowie swojego statusu, siły i zaradności, a do tego w leczeniu i zapobieganiu problemom emocjonalnym (w tym rozumienia, że mężczyźni z mózgiem kobiecym zawsze będą inni, wrażliwsi). Póki co brak rozwiązań systemowych w tym aspekcie. Konserwatywne „nie płacz i bądź twardy” to nie nauka. To żądanie. Żądaniem jeszcze nikt nikogo niczego nie nauczył, a już na pewno nie wtedy, gdy ktoś nie ma predyspozycji. Mężczyznom trzeba wskazać kierunek, trzeba stworzyć poziomy wsparcia, a nie tylko krytykować, pouczać i wytykać palcami.
  • Należy informować kobiety, że mogą być niezadowolone z większości mężczyzn, gdy urośnie ich własny status – przynajmniej jeśli nie będą nauczone wspierania, dawania i rozumienia słabości mężczyzn (rozwiązanie problemu luki empatii tyczącej mężczyzn). Pamiętajmy, że samotność kobiet to najczęściej wynik nadmiernie wysokiej pozycji i nadmiernych, lub sprzecznych wymagań w stosunku do oferty dla mężczyzn.

Uzupełnienie tekstu (część druga): zapraszam.

Więcej odnośników i wyjaśnień tej problematyki znajdziesz w innych moich tekstach. Pisz śmiało np. na maila.

Optymistyczne wnioski dotyczące hipergamii (ponad 5 lat po opublikowaniu artykułu)

Istnieje coraz więcej badań, które pokazują, że hipergamia zmniejsza się wraz z porzucaniem tradycyjnych ról płciowych, a więc wraz ze zwiększaniem równości płci (ale tej faktycznej, a nie przywilejów dla kobiet – odróżnijmy).

Coraz więcej kobiet dokłada finansów do budżetu domowego. Coraz więcej kobiet wykonuje zadania, których nie wykonywały w przeszłości. Coraz więcej kobiet potrafi zapłacić nie tylko za siebie na randce na której były zapraszane, ale i za mężczyznę.

To jest pomoc której nie dałoby się oczekiwać od kobiet z przeszłości, lub od dzisiejszych konserwatywnych tradycjonalistek, które jedynie oczekują siły, statusu, imponowania, pieniędzy mężczyzny i wspierania ICH przez mężczyznę. Równy wkład nie jest tak częsty wśród takiego typu kobiet, co może wielu ludziom przypominać zachowanie roszczeniowego dziecka.

I to jest argument tych, którzy lubią wszystkie kobiety w ten sposób obrażać i którzy mówią, że to jest ich cecha stała (biologiczna).

hipergamia nie u każdej kobiety

Jak widać nie do końca. W jakimś stopniu liczy się też środowisko w jakim żyjemy, poglądy kulturowe, wzajemne podejście płci do siebie i wychowanie. Moim zdaniem ogromnym plusem jest to, że coraz więcej kobiet potrafi wnieść więcej do relacji, niż głównie wymagać. Są to kobiety do rany przyłóż. Wychowane na dobrego, niewyrachowanego, niematerialistycznego człowieka. Te nie przychodzą na gotowe. Te nie odrzucają mężczyzny mówiąc, że jest nieudacznikiem. Te mówią „przejdźmy razem przez góry i doliny”.

Jednak to nadal nie jest reguła. Nadal wielu ludzi tkwi w tradycyjnych, stereotypowych, a nawet prymitywnych schematach.

Nowy profil na Facebooku: https://www.facebook.com/swiadomosczwiazkow

Spodobał Ci się mój artykuł i moja praca tutaj? Spójrz poniżej w jaki sposób możesz podziękować! Dzięki regularnemu wsparciu mogę ocenić, czy moja praca się przydaje. We wszystko co tutaj widzisz inwestuję samodzielnie (również finansowo) i nie chciałbym by skończyło się to zniknięciem strony z internetu 🙂

wpłata na konto bankowe

Nr konta: 20 1870 1045 2078 1033 2145 0001

Tytułem (wymagane): Bezinteresowna darowizna

Odbiorca: SW

Będę wdzięczny za ustawienie comiesięcznego, automatycznego zlecenia wpłaty, ponieważ moja praca również jest regularna. Preferuję wpłatę na konto, ponieważ cała kwota dociera do mnie bez prowizji.

BLIK, przelewy automatyczne (szybkie), Google/Apple PAY i zagraniczne (SEPA) - BuyCoffee

Kliknij, by - kliknij w obrazek

Nie trzeba mieć konta na tym portalu i jest wybór przelewów anonimowych (np. BLIK). Nie trzeba podać prawdziwych danych. Niestety prowizja to 10%.

Paypal - kliknij w obrazek

darowizna paypal

Dla darowizny comiesięcznej zaznacz "Make this a monthly donation." Tutaj też są prowizje, ale można wspierać comiesięcznie w prostszy sposób, niż ustawia się to w banku. Coś za coś.

Tutaj przeczytasz więcej o podejmowanych działaniach i o samych darowiznach.

PS. Potrzebuję też pomocy z SEO, optymalizacją WordPress i reklamą (strona nie dociera do wielu ludzi). Szukam też kogoś z dobrym głosem do czytania tekstów.

UWAGA: Teksty zawarte na stronie mają charakter informacyjny, lub są subiektywnym zdaniem autora, a nie poradą naukowo-medyczną (mimo, że wiele z informacji jest zaczerpniętych z badań). Autor nie jest psychologiem, nie "leczy", a jest pasjonatem takich treści, który przekazuje je, lub interpretuje po swojemu. Dlatego treści mogą być niedokładne (acz nie muszą). Dystans do nich jest wskazany. Autor nie daje gwarancji, że jego rady się sprawdzą i nie ponosi odpowiedzialności za ewentualne szkody wywołane praktykowaniem jego wizji danego tematu. Autor nie diagnozuje nikogo, a jedynie opisuje tematy z własnej perspektywy. Artykuły na stronie nie powinny zastępować leczenia, czy wizyt u specjalistów (chyba, że czytelnik ceni mnie bardziej, ale to jego osobista decyzja) i najlepiej jakby moje teksty były traktowane jako materiał rozrywkowy, lub jako ciekawostki. Autor (czy też autorzy, bo artykuły pisało wiele osób) nie uznają, że ich recepty na życie są i będą idealne - każdy używa ich na własną odpowiedzialność.